Lindsey Van walczy o prawo startu kobiet na Igrzyskach Olimpijskich. Rozegranie konkursu w Vancouver wydaje się być niemożliwe, jednak może już w 2014 roku w Soczi uda się wywalczyć równouprawnienie. Przypomnijmy, że w tym roku po raz pierwszy kobiety brały udział w Mistrzostwach Świata.
Złota medalistka tej imprezy ma wielki żal żal do Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego o dyskryminację kobiet. Przewodniczący MKOl Jacquesa Rogge'a nie ma nawet czasu spotkać się z nią i wysłuchać jej argumentów. "Uważam, że równouprawnienie płci w igrzyskach byłoby dobre dla ruchu olimpijskiego, a zezwolenie nam na start byłoby zgodne z Kartą Olimpijską. (..) Wciąż nie dostajemy tego, czego chcemy - spotkania twarzą w twarz z panem Rogge. Sądzę, że oni próbują nas zepchnąć na bok, starając się jednocześnie nas uspokoić. Nie oczekuję, że usłyszymy jakąś odpowiedź do czasu procesu w przyszłym miesiącu" - argumentuje Van, która wraz z 15 narciarkami skarży do sądu organizatorów w Vancouver. Skarga sądowa zostanie rozpatrzona 20 kwietnia przez sędziego Sądu Najwyższego Brytyjskiej Kolumbii. Powódki będą występować w imieniu 160 specjalistek skoków narciarskich z 18 krajów. Będą domagać się rozegrania jednego konkursu kobiet na dużej skoczni olimpijskiej.