Po wznowieniu konkursu okazało się, że decyzja o skróceniu rozbiegu była słuszna. Niesamowicie daleko latali bowiem Dmitri Vassiliev (217,5 m) i Harri Olli (225 m) - Fin prowadził ze sporą przewagą nad Rosjaninem.

I gdy wydawało się, że wynik Olliego jest nie do pobicia, przyszła kolej na Simona Ammanna. Wicelider Pucharu Świata leciał bardzo wysoko nad zeskokiem, którego dotknął aż na 233 metrze - niestety, z podpórką. W związku z tym oczywista wydawała się decyzja o skróceniu rozbiegu - tym razem do czwartej belki.

Po obniżeniu belki na rozbiegu zobaczyliśmy Gregora Schlierenzauera. Zdobywca PŚ uzyskał 210 metrów i prowadził przez dłuższą chwilę - zarządzono bowiem przerwę, aby zawodnicy z początku listy startowej mogli wrócić na górę obiektu i przygotować się do oddania skoku. Wydawało się też naturalne, że przez długi czas żaden z zawodników nie zdoła poprawić wyniku Austriaka.

Dobry wynik w powtórzonym skoku uzyskał Kamil Stoch. Polak poleciał na odległość 195,5 metra, dzięki czemu był drugi.

Wkrótce na rozbiegu zobaczyliśmy Roberta Kranjca. Słoweniec niestety nie poleciał tak daleko, jak w pierwszym skoku - tym razem uzyskał 205,5 metra. Dzięki temu wyprzedził Kamila Stocha, ale plasował się za Gregorem Schlierenzauerem.

Kolejni zawodnicy lądowali bliżej, większość z nich nie przekraczała punktu K. Ci, którym udało się lądować za czerwoną linią, to m. in. Kalle Keituri, Michael Neumayer i Michael Uhrmann.

Niepewność na twarzy Schlierenzauera pojawiła się zapewne, gdy skakał Noriaki Kasai. Japończyk lądował bowiem pół metra dalej od Austriaka. Nieco niższe noty za styl sprawiły, że Kasai plasował się za liderem PŚ. Niezły wynik uzyskał też Roman Koudelka - 201,5 metra.

Wiatr zaczął znowu szaleć w okolicach skoków Emmanuela Chedala i Adama Małysza - obaj zawodnicy musieli opuszczać belkę startową. Francuz uzyskał 194 metry, natomiast Polak 210 metrów. Wysokie noty za styl sprawiły, że wyprzedził Schlierenzauera!

O niestabilnych warunkach na Letalnicy świadczył bardzo groźnie wyglądający skok Ville Larinto. Młody Fin miał ogromne problemy po wyjściu z progu - lądował prawie bokiem na 96 metrze, na szczęście bez upadku.

Blisko lądowali Andreas Kuettel (176,5 m) i Matti Hautamaeki (181 m). Dalszy skok oddał Martin Koch - 196,5 m. Austriaka bardzo znosiło na lewą stronę, a po lądowaniu musiał nawet ratować się przed uderzeniem w bandę.

Do czołówki nie byli w stanie dołączyć kolejni zawodnicy z pierwszej dziesiątki Pucharu Świata - Anders Bardal (189 m), Anders Jacobsen (183 m), Thomas Morgenstern (170 m) i Martin Schmitt (176,5 m).

Dobry skok, choć nie tak daleki, jak wcześniej, oddał Dmitri Vassiliev. Rosjanin uzyskał 202,5 metra i był piąty. Znacznie lepszą odległość uzyskał Harri Olli - wydawało się, że 211 metrów da mu prowadzenie, ale noty za styl sprawiły, że znalazł się za Adamem Małyszem.

Przed linią oznaczającą 200 metrów lądował Wolfgang Loitzl. Na górze skoczni został tylko Simon Ammann. Szwajcar, podobnie jak Polak, lądował na 210 metrze, ale uzyskał niższe noty za styl. W ten sposób plasował się na trzecim miejscu, a po pierwszej serii prowadził Adam Małysz!

Druga seria rozpoczęła się skokami Austriaków - Markusa Eggenhofera (195 m) i Thomasa Morgensterna (199,5 m). Ten drugi prowadził do czasu, gdy na odległość 205 metrów poleciał Andreas Kuettel.

Mocnym akcentem bardzo udany sezon zakończył Martin Schmitt. Niemiec lądował na 216 metrze, co było w tym momencie najlepszą zatwierdzoną odległością konkursu. Ten wynik oczywiście dawał dwukrotnemu zdobywcy Pucharu Świata pierwsze miejsce.

Długo na belce startowej siedział Matti Hautamaeki. Gdy wydawało się, że po upływie 45 sekund zapali się czerwone światło i Fin będzie musiał opuścić belkę, zawodnik z Kuopio otrzymał znak od znajdującego się na gnieździe trenerskim... świętego Mikołaja... i wystartował. Niestety, ze słabym wynikiem - 180,5 metra.

Schmitt przez dłuższą chwilę przypatrywał się rywalizacji z miejsca przeznaczonego dla lidera konkursu. Z ulgą zaobserwował, że bliżej od niego lądowali Andreas Kuettel i Anders Jacobsen - obaj uzyskali po 205 metrów i plasowali się za nim.

Konkurs toczył się leniwie, co chwilę był przerywany z powodu zmian siły wiatru. Atmosfera pod skocznią ożywiła się, gdy na rozbiegu pojawił się Kamil Stoch. Polak leciał długo - uzyskał 206,5 metra i wyprzedził Schmitta! Zawodnik klubu LKS Poroniec piął się do góry w tabeli wyników - dużo bliżej lądowali Martin Koch, Wolfgang Loitzl i Roman Koudelka.

Zmiana na pierwszym miejscu nastąpiła po skoku Dmitrija Vassiliewa. Rosjanin skoczył co prawda dwa metry bliżej od Polaka, ale przewaga po pierwszej serii pozwoliła mu na objęcie prowadzenia.

Ku wielkiej radości licznie zgromadzonej pod skocznią publiczności świetny skok oddał Robert Kranjec. Reprezentant gospodarzy w  świetnym stylu (2 x 19,5 i 3 x 19 punktów) uzyskał 212,5 metra - teraz to Słoweniec był liderem.

Rozpoczęła się walka o zwycięstwo - na górze rozbiegu pozostało już bowiem tylko pięciu zawodników, między którymi były bardzo małe różnice punktowe. Z tej grupy wypadli wkrótce Noriaki Kasai (196,5 m) i Gregor Schlierenzauer (200,5 m).

Świetny skok oddał Simon Ammann. Szwajcar lądował na 208 metrze, a po wystawieniu not przez sędziów okazało się, że plasuje się na pierwszym miejscu ex aequo z Kranjcem.

Wtedy na rozbiegu stanął Harri Olli. Fin poleciał bardzo daleko - 219,5 metra dawało mu prowadzenie.

Ostatni skok Pucharu Świata 2008/2009 należał do Adama Małysza. Polak leciał długo, uzyskując 209,5 metra - dawało mu to drugie miejsce.

Po raz trzeci w sezonie triumfował więc Harri Olli.

klasyfikacja Pucharu Świata »
klasyfikacja Pucharu Świata w lotach »
wirtualna klasyfikacja Światowej Listy Rankingowej (WRL) »