Ostatni akord tego sezonu - loty w Planicy - nadchodzą, a raczej powinno się powiedzieć: nadlatują. Trzy pierwsze miejsca Pucharu Świata są już przypasowane do ich właścicieli. Po Kryształową Kulę wyciągnie ręce Gregor Schlierenzauer, a na podium towarzyszyć mu będą - z prawej - drugi Simon Ammann oraz - z lewej - trzeci Wolfgang Loitzl.
Sytuacja w ścisłej czołówce jest jasna, ale nie umniejsza to atrakcyjności nadchodzących konkursów. Należy liczyć na dalszy ciąg dobrej formy wyżej wymienionych oraz rywalizację o dalsze miejsca pierwszej dziesiątki, gdyż tam mogą nastąpić jeszcze przetasowania. Poza tym zawsze jest to szansa dla zawodników szukający zarówno doświadczenia, jak i rekordów życiowych, na które - nie ma co ukrywać - właśnie na Letalnicy ma się największe szanse.

Poprzednie sezony dwudziestego pierwszego wieku - prawie wszystkie kończone na słoweńskim mamucie (sezon 2003/2004 kończył się w Oslo) - przynosiły uwieńczenie formy, osiąganie wyników, które wydawały się niemożliwe, oraz walkę do ostatniej serii. Triumfowali tam już: Martin Schmitt, Matti Hautamaeki (pierwszy przebił się przez rekord Goldbergera z poprzedniego tysiąclecia - 225m), Bjoern Einar Romoeren (do tego weekendu aktualny rekordzista świata), Janne Happonen, Adam Małysz, a w ubiegłym sezonie Gregor Schlierenzauer.

Zostało niewiele ilościowo, bardzo dużo jakościowo. W twarzy czy gestach każdego skoczka można będzie wyczytać, że to już koniec. Przy klarownej w dużym stopniu - tak jak w tym roku - sytuacji odnoszącej się do punktacji generalnej, atmosfera będzie łagodna, jednak z pewnością przyjemna i mimo wszystko nie pozbawiona nutki rywalizacji.