Po wznowieniu pierwszej serii skoki nie były już tak dalekie: Stephan Hocke uzyskał 115 m, Yuta Watase 110,5 m, a Daiki Ito 118 m. W tej fazie konkursu najlepszy wynik uzyskał Markus Eggenhofer - 122 metry dały mu prowadzenie.

Austriaka na prowadzeniu zmienił Noriaki Kasai. Japończyk uzyskał 126 metrów, ale liderem był tylko przez chwilę - miał tego pecha, że tuż po nim na belce startowej pojawił się Adam Małysz. Polak najwyraźniej wraca do wielkiej formy - lądował na 135 metrze, a jego przewaga nad Kasaim wynosiła niemal 19 punktów!

Do wyniku Polaka długo nie mógł się nikt zbliżyć. Daleko skakali Matti Hautamaeki (126,5 m), Anders Bardal (130 m) i Ville Larinto (126,5 m). Wszyscy jednak mieli dużą stratę do Małysza.

Małysza z pierwszej pozycji zepchnął za to Dmitri Vassiliev. Rosjanin w dobrym stylu lądował na 137 metrze i wyprzedzał naszego reprezentanta o 3,6 punktu.

Do czołówki dołączył Harri Olli. Fin uzyskał 135,5 metra, jednak niższe noty za styl spowodowały, że przegrywał nie tylko z Vassilievem, ale i Małyszem.

Przyszła kolej na czołowych zawodników Pucharu Świata - Thomas Morgenstern uzyskał 131,5 m; Wolfgang Loitzl - 130 m; Simon Ammann - 124 m; Gregor Schlierenzauer - 128,5 m.

Spośród zawodników, którzy musieli powtarzać swoje skoki wskutek zmiany długości rozbiegu, żaden nie włączył się do walki o zwycięstwo; niewielu z nich też awansowało do finału. Niestety, słabo zaprezentowali się Stefan Hula (110,5 m) i Kamil Stoch (106,5 m) - obaj wylądowali poza trzydziestką.

Po pierwszej serii na prowadzeniu mieliśmy więc Dmitrija Vassilieva z niewielką przewagą nad Adamem Małyszm i Harrim Ollim. Polak był na dobrej drodze do kolejnego miejsca na podium, a może...?

W drugiej serii jury zdecydowało się na wydłużenie rozbiegu o jedną pozycję. Z belki startowej numer 8 lepiej niż wcześniej pokazał się Shohei Tochimoto. Japończyk uzyskał 121,5 metra, dzięki czemu przesunął się o kilka pozycji.

Było jednak kwestią czasu, kiedy ktoś zmieni go na prowadzeniu. Dokonał tego Roar Ljoekelsoey - reprezentant gospodarzy poleciał na odległość 119,5 metra.

Kolejnymi liderami zawodów zostawali Daiki Ito (122,5 m), Robert Kranjec (125 m), Takanobu Okabe (125,5 m) i Michael Neumayer (126,5 m).

Daleko poleciał Martin Koch. Austriak lądował na 137 metrze - nie było więc wątpliwości, że teraz to on był na czele tabeli. Niewiele krótszy skok oddał mistrz świata Andreas Kuettel - 135,5 metra w doskonałym stylu nie pozwoliło mu jednak wyprzedzić Kocha - tracił do niego zaledwie 0,2 punktu.

Festiwal dalekich skoków w Lillehammer trwał - do 136 metra doleciał Noriaki Kasai. Japończyk, podobnie jak Kuettel, otrzymał pięć not po 19 punktów - to spokojnie wystarczało, aby prowadzić.

Po skokach dwudziestu zawodników nastąpiła, jak prawie zawsze, przerwa techniczna. Niestety, okazało się, że potrwa ona dłużej niż zwykle - zaczęło wiać. Ville Larinto musiał opuścić belkę startową i poczekać na możliwość oddania skoku. Gdy wreszcie mu się udało, poleciał na odległość 127,5 metra - to w tej chwili było piąte miejsce.

Kolejny świetny skok wykonał Martin Schmitt. Niemiec uzyskał 136,5 metra. Liderem był jednak krótko, bo jeszcze dalej - na 138 metrze - lądował lider klasyfikacji generalnej Pucharu Świata Gregor Schlierenzauer.

Austriak przesuwał się do góry tabeli - bliżej lądowali bowiem Anders Jacobsen (123 m), Wolfgang Loitzl (133,5 m), Anders Bardal (133,5 m) i Thomas Morgenstern (132 m).

Pozostała już tylko trójka najlepsza po pierwszej serii. Presję psychiczną wytrzymał tym razem Harri Olli. Fin lądował bardzo daleko, bo na 142 metrze - miał prawie 20 punktów przewagi nad Gregorem Schlierenzaurem!

Tak daleko nie poleciał Adam Małysz. Polak uzyskał 131,5 metra - nie wyprzedził więc ani Olliego, ani Schlierenzauera.

To, czy Polak będzie na podium, zależało od Dmitrija Vassilieva. Rosjanin lądował na 133 metrze, dzięki czemu wyprzedził Małysza i Schlierenzauera.

klasyfikacja Pucharu Świata »
klasyfikacja Turnieju Skandynawskiego »
wirtualna klasyfikacja Światowej Listy Rankingowej (WRL) »