Skaczące rodziny to bardzo popularne zjawisko w skokach narciarskich. Na ustach całej Polski byli niegdyś bracia Rutkowscy, (dziś tylko Łukasz prezentuje wysoką formę), a ostatnio Maciej Kot, wicemistrz świata juniorów, młodszy brat Jakuba (także skoczka) i syn Rafała - fizjoterapeuty polskiej kadry. Z Polaków można wymieniać także Miętusów, Kowali etc. Podobnie jak u nas, tak i w Austrii skaczących braci jest bardzo wielu. Serwis Skokinarciarskie.pl podczas Pucharu Kontynentalnego w Zakopanem postanowił przyjrzeć się bliżej życiu Manuela i Nicolasa Fettnerów, a jednocześnie kontynuować cykl wywiadów "Bracia na skoczni", który zaczęliśmy w grudniu 2007 roku.
Manuel (23) jest najstarszym i najbardziej znanym z rodzeństwa. Pierwszy skok oddał w 1995 roku, a pięć lat później zadebiutował w reprezentacji Austrii. Uczeń słynnego już narciarskiego gimnazjum w Stams cztery lata temu wygrał dwa konkursy indywidualne na Uniwersjadzie i zdobył złoto w drużynie. Szybko więc okrzyknięto go następcą ikony austriackich skoków, Andreasa Goldbergera. 21-letni Nicolas na razie znajduje się w cieniu swojego brata, choć zdołał już odnieść kilka triumfów – stanął na najwyższym stopniu podium w zawodach FIS Cup, zaś drużynowo zdobył MŚ juniorów. Wciąż jednak czeka na swój debiut w Pucharze Świata, przecierając szlaki w Pucharze Kontynentalnym. Mówiąc o skaczącej rodzinie Fettnerów nie można zapomnieć o jeszcze jednym jej przedstawicielu. Prócz Manuela i Nicolasa, także najmłodszy z rodzeństwa, Julian (16), został narciarzem. Wybrał jednak nie tyle skoki, co kombinację norweską.

Skokinarciarskie.pl: Skąd w waszej rodzinie tak wielkie zainteresowanie narciarstwem? Jest przecież wiele innych, równie interesujących i atrakcyjniejszych finansowo dyscyplin.

Nicolas: Gdy byliśmy mali bardzo często oglądaliśmy razem skoki narciarskie w telewizji. Mam na myśli konkursy Pucharu Świata, bo tych niższych rangą nasza telewizja nie transmituje. Potem w gazecie znaleźliśmy artykuł z informacją, że klub narciarski z naszego regionu – dawniej SV Raika Natters, a dziś SV Innsbruck-Bergisel – szuka talentów.

Manuel: Zgadza się. W wieku dziesięciu lat po raz pierwszy wybrałem się na tę skocznię i to był początek mojej kariery. Brata nie musiałem za bardzo przekonywać…

Nicolas: …mówił mi tylko, że też powinienem spróbować, bo to bardzo ekscytujące i ciekawe przeżycie. Właściwie rozpoczęliśmy skakać w tym samym czasie. Trafiliśmy razem do jednego klubu i tam obaj trenowaliśmy.


Skokinarciarskie.pl: Rodzicie przekonywali was do skoków? Wasza rodzina ma jakieś tradycje narciarskie, albo szerzej sportowe?

Nicolas: Nie, żadnych. Nasi rodzice nigdy nawet nie próbowali skakać na skoczniach.

Manuel: My zaś na początku uprawialiśmy wiele dyscyplin takich jak narciarstwo czy piłka nożna, ale nigdy nie myśleliśmy o skokach. O ich wyborze w moim przypadku zadecydowała jedna kwestia. Byłem przeciętnym piłkarzem, a gdy rozpocząłem treningi na skoczni okazało się, że radzę sobie naprawdę całkiem nieźle. Dlatego postanowiłem zostać przy tej dyscyplinie i dalej się rozwijać. Trudno mi dziś wyobrazić sobie swoje życie bez skoków.


Skokinarciarskie.pl: Bracia zwykle rywalizują ze sobą w wielu obszarach, choć jest to częściej forma zabawy niż walka. Wy także ze sobą konkurujecie?

Manuel: Skąd! Na skoczniach nigdy nie zdarzyło mi się myśleć o tym, że walczę przeciwko swojemu bratu. Mało tego, cieszę się gdy Nicolas dobrze skacze. Skoki narciarskie są jednak sportem indywidualnym, więc dla mnie celem nie jest rywalizacja, tylko wejście na kolejny poziom, który chcę osiągnąć.

Nicolas: Pełna zgoda! Tak naprawdę konkurujemy ze wszystkimi skoczkami. Ja najbardziej staram się pokonać… siebie, czyli własne słabości. Nie ma znaczenia dla mnie czy brat plasuje się w konkursie wyżej czy też niżej ode mnie, choć życzę mu jak najlepiej. Po prostu nie skupiamy się na konkurencji między sobą.


Skokinarciarskie.pl: W usportowionych rodzinach trudno uniknąć rozmów o sporcie. Często rozmawiacie o skokach?

Manuel: Zanim zaczęliśmy skakać w ogóle o nich nie rozmawialiśmy. A teraz? Teraz też nie za dużo.

Nicolas: Przynajmniej staramy się nie rozmawiać (śmiech). Kiedyś trzeba od nich odetchnąć, dlatego wolny czas wolę poświęcać na inne rzeczy. Taką mam zasadę.


Skokinarciarskie.pl: To może dajecie sobie jakieś wskazówki, rady odnośnie skoków? Zwracacie uwagę na błędy, które popełnia brat?

Nicolas: Od tego mamy trenera! Tego samego – Wernera Rathmayra (śmiech).

Manuel: Wskazówki to chyba nie jest najlepsze rozwiązanie. Nawet bym się nie odważył coś nakazywać bratu. Zresztą Nicolas i tak by ich ode mnie nie przyjął. Ja też nie chcę rad od brata do czasu, kiedy ten będzie skakał lepiej niż ja (śmiech).


Skokinarciarskie.pl: Celem każdego sportowca jest reprezentacja narodowa. Czy wy też myślicie o dostaniu się do pierwszej drużyny?

Nicolas: Jeśli chodzi o mnie, to nie do końca. Stawiam sobie małe cele. Najbliższym jest w tej chwili odnalezienie formy, bo gdzieś uleciała. Bardzo się staram i chciałbym pod koniec sezonu być w pierwszej trójce Pucharu Kontynentalnego.

Manuel: Niestety ten sezon już się kończy… Ja bardzo chciałem pojechać na mistrzostwa świata do Liberca, ale nie jest to możliwe. Trenerzy już podjęli decyzję. Dlatego teraz pragnę tylko dokończyć ten sezon. W następnym postaram się o lepsze wyniki. Tym bardziej, że to ważny rok, bo olimpijski. Niestety w Austrii nie jest łatwo. Konkurencja jest tu niezwykle mocna. Mnie jednak z pewnością stać na miejsce w drużynie. Jest ono w zasięgu moich możliwości, co udowadniałem już wiele razy.


Z Manuelem i Nicolasem Fettnerami rozmawiała Katarzyna Kajzerek