Po wczorajszym konkursie Adam Małysz tryskał humorem. Trudno się dziwić, zajął przecież najlepszą pozycję w tym sezonie. Po zawodach podzielił się z dziennikarzami swoimi opiniami na temat aktualnej formy:
"Jest jeszcze trochę niedosytu, dzisiejsze skoki nie były jeszcze tak dobre, jak na treningu wczoraj czy w Lahti. Jest to spowodowane tym, że te dość szybko wrócić do skakania po treningach z Hannu Lepistoe, i to w dodatku tutaj w Zakopanem. Z jednej strony to fajnie, bo zawsze lubiłem tutaj występować - to jest moja skocznia, a publiczność, która przychodzi na zawody, to najwspanialsza publiczność na świecie. To publiczność, która zawsze trzyma z zawodnikiem, czy jest dobrze, czy jest źle. A ja chcę zawsze jak najlepiej się przed nimi pokazać. Pewne błędy, które popełniałem wcześniej, a które podczas luźnego treningu już udało się wyeliminować, tutaj jeszcze się pojawiły. Teraz potrzebuje wejść w rytm zawodów Pucharu Świata i wszystko pójdzie OK."

Adam Małysz znany jest z tego, że zawsze zależało mu, aby oddać dwa dobre, równe skoki. W pierwszym z zakopiańskich konkursów nie do końca to się udało:

"Dzisiaj była bardzo duża loteria. To bardzo miłe uczucie włączyć się znów do rywalizacji z najlepszymi. Na pewno o miejscu zaważył ten drugi skok. Bardzo chciałem dobrze skoczyć i przez to trochę spóźniłem tę próbę. Narty wyszły za mocno i musiałem z tym walczyć w powietrzu. Nie udało sie odlecieć, tak jak wczoraj na treningu. Ale podchodzę do tego na spokojnie, myślę że skoki będą coraz lepsze."

Powodem doskonałego humoru Adama Małysza z pewnością nie był wyłącznie jego własny występ. Nasz najlepszy skoczek cieszył się także z postawy innych reprezentantów Polski:

"Jestem dumny z moich kolegów. Śmialiśmy się, gdy spiker na zawodach wymieniał, jakie rekordy pobijane są dziś na Wielkiej Krokwi, m.in. liczba ludzi tańczących i śpiewających. Zapomniał o tym, że siedmiu Polaków znalazło się w finale, a tego chyba jeszcze nigdy nie było. To wielki sukces, oby tak dalej!"

Adam Małysz podkreślał, jak wiele dały mu ostatnie treningi z Hannu Lepistoe:

"Hannu Lepistoe jest przede wszystkim bardzo doświadczonym trenerem i na pewno wielkim autorytetem. Najważniejszym elementem, w którym mi pomógł, to pozycja dojazdowa. Podnieśliśmy ją trochę do góry, żeby było łatwiej mi wstać. Kiedy Hannu mówi mi: "zrób to w taki sposób", to wtedy ja nie kombinuję, tylko wykonuję jego polecenia. A z Łukaszem po prostu bardzo często dyskutowaliśmy na różne tematy. Dlatego w tym momencie, kiedy pojawił się duży dołek, potrzebowałem na siebie takiego bicza. Czuję ulgę i zadowolenie z tej poprawy. Mam nadzieję, że moje skoki pójdą do przodu."

Można powiedzieć, że Adam Małysz w Zakopanem "powrócił z dalekiej podróży". Zwierzył się dziennikarzom, jak trudne momenty przeżywał w ostatnich tygodniach:

"Po konkursie w Garmisch-Partenkichen miałem bardzo trudny okres. Dawno nie było takiej sytuacji, żebym nie zakwalifikował się do trzydziestki. Czasem był problem i opuszczałem zawody, gdy byłem jedenasty. A w tym momencie dostałem wielki cios. Nie wiedziałem, jak się zachować. Były myśli, że może to już koniec, może powinienem odpuścić. Z drugiej strony pamiętałem, że treningi w Oberstdorfie wypadły bardzo dobrze. Skakać potrafię, ale coś zawodziło z techniką. Trzeba to dopracować i mam nadzieję, żę uda się to zrobić jeszcze lepiej."