Łukasz Kruczek nie jest, według mnie, trenerem któremu w tym sezonie winno się było powierzać odpowiedzialną rolę głównego opiekuna polskiej reprezentacji. Nie ja jednak o tym decydowałem. Wybrany został. Z dużą stratą dla polskich skoków, uważam. I to nie dlatego, że mam coś osobiście przeciwko niemu. Po prostu było dużo lepszych kandydatur. Kandydatur, których wybór gwarantował rozwój polskich skoków, a nie zastój.
Natomiast nie mogę się zgodzić z argumentem podnoszonym przez niektórych przeciwników naszego selekcjonera, że nie może on prowadzić polskich skoczków dlatego, że sam był, łagodnie to ujmując, dość przeciętnym zawodnikiem. Zadałem sobie kiedyś trud zestawienia osiągnięć punktowych wszystkich zawodników będących uczestnikami narciarskiego cyrku zwanego Pucharem Świata. Od początku, to znaczy od sezonu 1979/80, kiedy to rozpoczęto rywalizację w jego ramach. Poniżej wyniki uzyskane w tych "rozgrywkach" przez osobników, których później życie skonfrontowało z PŚ w roli trenerów (czy to głównych czy pobocznych). Są w zestawieniu również nazwiska tych z trenerów (bo tacy tez byli), którzy generalnie z profesją skoczka mieli mało wspólnego albo byli za słabi, by o reprezentację kraju się choćby ocierać.

Hoellwarth – 6855 pkt, miejsca na podium: 8(wygrane)-6(drugi)-15(trzeci)
Horngacher – 4628 pkt pucharowych, pudła: 2-8-5
Kuttin – 2542 pkt; pudła 2-6-5
Kokkonen – 1870 pkt; pudła 0-2-5 (duże sukcesy przed rokiem 1980)
Fijas – 1789 pkt; pudła 3-1-6
Schallert R. – 868 pkt; pudła 0-1-3
Mateja – 755 pkt; bez pudel PŚ w karierze, najwyższe zajęte miejsce - piąte
Lipburger - 667 pkt; pudła 2-1-0
Yagi – 624 pkt; pudła 1-1-1
Zupan M. – 495 pkt; pudła 0-1-0
Rohwein – 466 pkt; bez pudel PŚ w karierze, najwyższe zajęte miejsce – szóste
Yliantila – 450 pkt; bez pudel PŚ, najwyższe zajęte miejsce - czwarte
(główne sukcesy przed rokiem 1980)
Vaeaetaeinen – 397 pkt; pudła 0-0-1
Glass H. – 305 pkt; pudła 0-1-1 (główne sukcesy przed rokiem 1980)
Schuster – 262 pkt; pudła 0-1-0
Steiert – 238 pkt; bez pudel PŚ w karierze, najwyższe zajęte miejsce - ósme
Wodniew – 241 pkt; bez pudel PŚ w karierze; najwyższe zajęte miejsce - piąte
Pointner – 202 pkt; bez pudel PŚ w karierze, najwyższe zajęte miejsce - dziewiąte
Danneberg – 118 pkt; pudła 1-0-0 (główne sukcesy przed rokiem 1980)
Kojonkoski – 101 pkt; bez pudel PŚ w karierze, najwyższe zajęte miejsce - dziewiąte
Kruczek – 32 pkt; bez pudel PŚ w karierze, najwyższe zajęte miejsce czternaste
Bajc – 90 pkt; bez pudel PŚ w karierze, najwyższe zajęte miejsce - piąte
Klimowski – 16 pkt; bez pudel PŚ w karierze, najwyższe zajęte miejsce -
piętnaste
Nikunen – bez jakichkolwiek sukcesów
Schlank - bez jakichkolwiek sukcesów
Tajner – bez jakichkolwiek sukcesów
Lepistoe – bez jakichkolwiek sukcesów
Hess – bez jakichkolwiek sukcesów
Schoedler – bez jakichkolwiek sukcesów

Nie wiem ilu z trenerów opuściłem i zapomniałem wziąć pod uwagę. Jedno natomiast niewątpliwie rzuca się w oczy. Za plecami Kruczka nie ma może wielkiego peletoniku, ale sporo z tych ludzi osiągnęło jako skoczkowie bardzo zbliżone wyniki. I niewiele więcej niż nasz trener. A są tacy, i to nie byle kto, którzy byli za słabi by reprezentować swój kraj na arenie międzynarodowej ( np. Schoedler, Hess) albo go reprezentowali nie zdobywając w PŚ ani punktu (np. Nikunen). Nie piszę już o całej watasze trenerów, która plasuje się za plecami Roberta Mateji, który i jako zawodnik , i teraz jako trener jest odsądzany (nie wiedzieć czemu zresztą) od czci i wiary czy trzeba czy nie trzeba. A co by nie powiedzieć jego osiągnięcia zawodnicze w porównaniu ze zdobyczami takiego np. Kojonkoskiego czy nawet Pointnera wyglądają, rzec można, imponująco. O równie często wyklinanym na portalu Piotrze Fijasie, mając na względzie dalsze dobre samopoczucie "wyklinaczy", nawet nie wspominam.

Reasumując. Jedna rzecz nasuwa się bezprzecznie. Zanim zaczniemy kogoś krytykować musimy wiedzieć za co. Można mieć do Kruczka pewnie duże i słuszne pretensje. Ale w świetle przedstawionych faktów nie mogą to być pretensje o to, że był takim sobie zawodnikiem. Jeśli na podstawie takiego kryterium mielibyśmy dobierać reprezentacjom trenerów to Mika Kojonkoski mógłby co najwyżej trenować, powiedzmy, juniorów Mongolii, Bajc zamiast prowadzić Jandę to prowadziłby psi zaprzęg w zawodach w jakiejś Bośni czy, tytułem rekompensaty, w Japonii, a taki Nikunen w ogóle nie dostałby koncesji na wykonywanie jakiegokolwiek "zimowego" zawodu. Chyba, że chciałby uczyć w helsińskim (czy gdzie on tam mieszka) zoo curlingu. Szympansy, oczywiście.

PS: Tekst pisany był na kilka dni przed T4S. Po konkursach w Oberstdorfie i Ga-Pa dalej uważam, że nie brak sukcesów zawodniczych powinien być czynnikiem decydujacym o dymisji trenera reprezentacji. Są daleko poważniejsze powody.

Prezentowany artykuł wyraża wyłącznie subiektywną opinię autora i nie powinien być traktowany jako oficjalne stanowisko redakcji w poruszanej kwestii