Już jutro rozpoczyna się Turniej Czterech Skoczni - ciesząca się ponad półwieczną tradycją impreza skoków narciarskich. Z tej okazji postanowiliśmy przybliżyć nieco historię tego wyjątkowego dla wszystkich skoczków wydarzenia.
Turniej Czterech Skoczni nazywany jest często narciarskim "Wielkim Szlemem", z tym że rozgrywanym w ciągu kilku dni. Dla wielu skoczków jest równie ważny jak igrzyska olimpijskie i mistrzostwa świata, a wygranie go świadczy o prestiżu zawodnika - choćby ze względu na konieczność oddania kilku imponujących i poprawnych stylowo skoków podczas wszystkich czterech konkursów Turnieju.

Polakom od niedawna impreza ta kojarzy się z pierwszym wielkim triumfem Adama Małysza w 49. edycji tych zawodów, a tym samym z największym wydarzeniem w historii występów polskich skoczków narciarskich od czasu zwycięstwa Wojciecha Fortuny na olimpiadzie w Sapporo. W sezonie 2000/2001 Adam Małysz wygrał Turniej Czterech Skoczni jako pierwszy reprezentant Polski w historii. 29 grudnia 2000 roku na skoczni w Oberstdorfie zajął czwarte miejsce. W noworocznym konkursie w Garmisch był trzeci, przegrywając tylko z Noriakim Kasai i Dmitrijem Wasiljewem. Pozostałe dwa konkursy (4 stycznia w Innsbrucku i 6 stycznia w Bischofshofen) Adam Małysz wygrał, w obu uzyskując kilkadziesiąt punktów przewagi nad drugim zawodnikiem. W Innsbrucku wyprzedził Janne Ahonena o 44,9 punktów, w Bischofshofen zaś o 31,9 punktów. Zwyciężył w całym turnieju z przewagą ponad 100 punktów nad drugim zawodnikiem, czyniąc to jako pierwszy i dotąd jedyny skoczek w historii. Zebrał także jako pierwszy skoczek w historii ponad 1000 pkt w czterech konkursach.

Sam pomysł zorganizowania Turnieju Czterech Skoczni narodził się latem 1949 roku w domu "Maler" w Partenkirchen, wśród przebywających tam działaczy narciarskich z Ga-Pa i Innsbrucka. Wcześniej, zimą tego samego roku, Międzynarodowa Federacja Narciarska zniosła zakaz udziału skoczków niemieckich w imprezach międzynarodowych, który obowiązywał od końca II Wojny Światowej. Ostatecznie plan "niemiecko-austriackiego tournee skoczków" opracowano podczas jednego z nocnych konkursów skoków w 1952 roku, w miejscowości Seegrube koło Innsbrucka. Ostatni z pięciu obecnych wówczas pomysłodawców Turnieju - a później jego honorowy prezydent - Putzl Pepeunig zmarł w 1999 roku i został pochowany na cmentarzu nieopodal skoczni Bergisel.

Podczas pierwszego międzynarodowego "tournee skoczków" w 1953 na skoczniach w Ga-Pa (gdzie Konkurs Noworoczny odbywał się od początku lat 20-tych) i Innsbrucku rywalizowali skoczkowie z sześciu państw. Wygrał Norweg Ageir Doelplads.

Obecnie Turniej rozgrywa się na czterech skoczniach: w Oberstdorfie, Garmisch- Partenkirchen, Innsbrucku i Bischofshofen. W 1996, pod presją niemieckiej telewizji, do zawodów wprowadzono zmiany regulaminowe – tzw. system K.O. Od tej pory w pierwszej serii każdego z konkursów 50 zawodników walczy o przejście do serii drugiej w parach - zwycięzcy każdego z 25 pojedynków zapewniają sobie udział w finale, po czym dołącza do nich pięciu tak zwanych "lucky losers", czyli "szczęśliwych przegranych" z najlepszymi wynikami. Nowy system, choć nie zawsze sprawiedliwy dla skoczków, jest z pewnością atrakcyjny dla widzów - przypomnijmy sobie choćby emocjonujący pojedynek z 1 stycznia 2001, kiedy to w jednej parze na skoczni w Innsbrucku znaleźli się Martin Schmitt oraz Adam Małysz... i nie ukrywajmy, że zestawienie tych dwóch zawodników w konkursie nie było przypadkowe.

Nieco symboliczne znaczenie nadano także celowym rezygnacjom z udziału Svena Hannawalda we wszystkich czterech seriach kwalifikacyjnych podczas jubileuszowej edycji zawodów w sezonie 2001/2002. Dzięki temu Hannawald mógł nie tylko zmierzyć się bezpośrednio ze zwycięzcą kwalifikacji, ale także nosić numer "50", jakby zwiastując swoje historyczne zwycięstwo podczas 50. Turnieju Czterech Skoczni. To Sven Hannawald bowiem jako pierwszy skoczek w liczącej już pół wieku historii Turnieju wygrał wszystkie cztery konkursy. I trzeba dodać, że w swej walce nie miał sobie równych. Jak powiedział o nim dwukrotny triumfator Turnieju Andreas Goldberger, Sven mógł przegrać tylko sam ze sobą, gdyby popełnił jakiś głupi błąd.

Jak napisano we wstępie, już jutro zacznie się kolejny Turniej Czterech Skoczni – jak zawsze czekają nas wielkie emocje. Z zapałem będziemy oglądać zmagania zawodników na czterech obiektach niemieckich i austriackich – by 6 stycznia w Bischofshofen być świadkami kolejnego, 57-go triumfu w tej niezwykle prestiżowej imprezie.