Niniejszym pragnę rozpocząć nową serię artykułów. Dotyczy ona skoczków, którzy mieli wszelkie dane, by osiągnąć coś wielkiego w skokach narciarskich, ale z różnych powodów ich kariera nagle się załamała. Często z przyczyn dla mnie niejasnych. Wielu z nich to zawodnicy już właściwie zapomniani, kilku to skoczkowie, którzy zaczynali podobnie, jak zawodnicy obecnie znani i lubiani, ale czegoś im zabrakło. Powszechnie znane nazwiska też tu się trafią, o ile z różnych przyczyn uznam, iż powinni znaleźć się w tym artykule. Jeśli przy którymś skoczku występuje jakaś niejasność, co do późniejszych losów – zapraszam czytelników posiadających wiedzę na ten temat do rozwiązywania jej – wysyłając komentarze, które wniosą coś do tematu.

Z dala od blasku – Werner Rathmayr (Austria)

Osiągnięcia: 12 razy na podium PŚ (6-5-1), 2 miejsce w łącznej klasyfikacji PŚ w sezonie 1991/92, 4 miejsce w łącznej klasyfikacji PŚ w sezonie 1992/93, trzecie miejsce w Turnieju Czterech Skoczni w sezonie 1991/92, dziewiąte miejsce w Turnieju Czterech Skoczni w sezonie 1992/93

Dziwna sprawa, bo oto zawodnik, który swoje jednak osiągnął, ale… czegoś tym startom brakowało. W sezonie 1991/92 wygrał cztery konkursy, przez długi czas prowadził w PŚ, zajale… próżno go szukać na bardzo dobrej dla Austrii olimpiadzie w Albertville (kontuzja), kiedy w sezonie 1992/93 na początku wygrał dwa konkursy, dwa razy był drugi, dwa piąty, miał nad następnymi zawodnikami przewagę olbrzymią, niestety kolejna kontuzja odniesiona na Turnieju Czterech Skoczni sprawiła, że i tym razem głównej roli nie odegrał – na MŚ w Falun był zgłoszony do konkursu na skoczni wielkiej, ale na niej nie wystąpił. Potem jeszcze był 26 w PŚ w sezonie 1993/94 (jedyne godne uwagi miejsce to ósme w Innsbrucku), 59 rok później i 93 po przerwie w sezonie 1996/97. Miał pecha – dobre wyniki osiągał z dala od TV, a jakoś nigdy nie szło mu na wielkich imprezach. Wygrał sześć konkursów PŚ (dla porównania skaczący lata całe Loitzl i Koch nie wygrali żadnego, Horngacher, Kuttin i Schwarzenberger – dwa, Kofler czy Liegl – jeden), ale właściwie skończył skakać, zanim na dobre zaczął.

DARWINIZM AUSTRIACKI

Kilku skoczków, którzy podobnie jak choćby Morgenstern zaczynali jako austriackie nadzieje, a jednak gdzieś utknęli na marginesie skoków narciarskich nie odnosząc większych sukcesów.

Christian Nagiller (Austria)

Osiągnięcia: 2 razy na podium PŚ (1-1-0), 18 miejsce w łącznej klasyfikacji PŚ (2002/03); udział w MŚ 2003

Wejście miał lepsze niż Morgenstern. Po Turnieju Czterech Skoczni w 2003 skakał znakomicie – zwłaszcza w Hakubie (gdzie wygrał) i Sapporo (gdzie był drugi i piąty). Otarł się o podium też w Kulm podczas lotów, pojechał na MŚ, gdzie jednak furory nie zrobił. Sezon później już był w PŚ raptem 49 i… tyle go widzieliśmy, bowiem już w nim nie skakał.

Mathias Hafele (Austria)

Osiągnięcia: 1 raz na podium PŚ (0-1-0)

Jego debiut w Engelbergu w sezonie 2002/03 był znakomity – od razu drugie miejsce. Później już tylko w pięciu konkursach sezonu zdobył punkty, nigdy nie był też w pierwszej dziesiątce PŚ. Łącznie skończył na trzydziestym ósmym miejscu sezon (niżej w klasyfikacji wśród zawodników, którzy zajęli drugie miejsce w pojedynczych zawodach był tylko Fin Pasi Kytoesaho) i nigdy już punktów nie zdobył.

Stefan Kaiser (Austria)

Osiągnięcia: to były jakieś w PŚ? O CoC w końcu nie rozmawiamy

No OK. W sezonie 2000/01 dwa razy był w pierwszej '10' konkursu, ale w sumie to jedyny godny uwagi sezon (patrz – miejsce 44 w łącznej klasyfikacji). Skakał jeszcze potem, nawet wrócił do PŚ w minionym sezonie, ale to absolutny margines.

Stefan Thurnbichler (Austria)

Osiągnięcia: nie znacie się! On jeszcze może wiele osiągnąć.

Ta żartobliwa fraza przedstawia podejście trenerów do tego skoczka-zjawiska. Nikt skacząc tak słabo nie zasłużył na tyle prób, co Stefan. Najlepszy wynik – jedenaste miejsce podczas lotów w Planicy – trafiło się ślepej kurze ziarno.

Myślałem, czy nie napisać tu też o Fettnerze, ale on jeszcze coś może osiągnąć.

POJAWIAM SIĘ I ZNIKAM

Myślę, że taki nagłówek będzie się pojawiał dość często, ale jest kilku skoczków, którzy jakoś do tego pasują – tutaj zachęcam do badań i dzielenia się wiedzą. Na starcie czterech skoczków.

Michael Wagner (Niemcy)

Osiągnięcia: zabrakło, ale ciężko to wyjaśnić

Michael Wagner jak burza wszedł w sezon 1997/98 – był siódmy i szósty w Lillehammer. Po serii kilku słabszych startów dobrze wypadł w Oberstdorfie (czwarta pozycja) i w Ga-Pa (siódma), w Innsbrucku nie zapunktował, w Bischofshofen był gorszy, ale… po Turnieju widzieliśmy go dosłownie raz – w Sapporo (bez sukcesu). Później próżno szukać go na skoczniach.

Christian Meyer (Norwegia)

Osiągnięcia: pokazywał się dość często w sezonie 1998/99

Co prawda debiut można mu zaliczyć w sezonie 1996/97 (był w PŚ na dziewięćdziesiątej trzeciej pozycji), ale w sezonie 1998/99 skakał często, regularnie, czasem nawet nieźle (szóste miejsce w Zakopanem), łącznie zajął miejsce 31 w PŚ i… więcej go nie było.

Igor Medved (Słowenia)

Osiągnięcia: 1 raz na podium PŚ (0-0-1)

Też jakoś się stracił, co prawda nie tak spektakularnie szybko. Zaczął, jako nadzieja skoków, jeszcze przed Benkovicem, czy Damjanem. Pod koniec sezonu 2000/01 w słynnym konkursie w Trondheim (słynnym też dzięki temu, że trochę ponad 80 metrów wystarczało do awansu do drugiej serii) zajął pozycję trzecią. Komentator wówczas był gotów się założyć, że nie po raz ostatni – przegrałby zakład. Udany sezon Medved zakończył na pozycji 21, później był jeszcze 40 w sezonie 2001/02 i 2002/03 – co się z nim stało? Nie wiem.

Ronny Hornschuh (Niemcy)

Osiągnięcia: 1 raz na podium PŚ (0-1-0)

Może nie stracił się aż nagle i trochę lat poskakał, ale… dał się poznać jako średniak, regularnie zdobywający jakieś tam punkty od sezonu 1993/94 do sezonu 1997/98, by rozpocząć z wysokiego C sezon 1998/99. Kulminacją było drugie miejsce w Harrachovie, po którym… zupełnie stracił formę i choć pokazywał się jeszcze w PŚ w dwudziestu konkursach to punkty zdobywał tylko cztery razy.

SZUKAJCIE MNIE W HARRACHOVIE

Siódmego lutego 1999 w Harrachovie odbył się szczególny konkurs PŚ. Kilku skoczków pojawiło się na zasadzie wypełniacza i niektórzy nawet jakoś sobie poczynali.

Oddgeir Heimdal (Norwegia) – miejsce 12
Tomas Plny (Czechy) – miejsce 17

Oni nigdy wcześniej i nigdy później nawet nie skakali w konkursie głównym, jedyne starty zanotowali właśnie wtedy.

Leif Frey (Niemcy) – miejsce 20
Pavel Gaiduk (Kazachstan) – miejsce 23

Frey skakał w kilku konkursach, jednak nie był to wielki swoich czasów – to jego jedyne punkty. Gaiduk skakał głównie w MŚ, ale i w PŚ, w każdym razie oglądaliśmy go w zawodach pierwszej rangi w latach 1997-2003 i tylko wtedy zdobył punkty.


Christof Duffner (Niemcy) – miejsce 6
Peter Zonta (Słowenia) – miejsce 7

Nie – oni zapomniani nie są, ale jak już piszę, to nie mogę nie wspomnieć, że Duffner po pierwszej serii był 30 (skoczył w drugiej 122), Zonta – 29 (skoczył 117) – taki to był konkurs.

CDN NA PEWNO NASTĄPI...