Finlandia jest jednym z najbogatszych krajów Europy, w którym sporty zimowe cieszą się niezmierną popularnością. Z pewnym takim zdumieniem czytam o problemach finansowych, z jakimi boryka się Fińska Federacja Narciarska, a które poważnie zagroziły funkcjonowaniu dwóch tradycyjnych dyscyplin: skoków oraz kombinacji.
Dopiero co od Suomen Hiihtoliitto oddzieliły się narciarstwo alpejskie oraz freestyle, tworząc własną organizację. Także skoczkowie i kombinatorzy gotowi byli szukać własnej drogi. Powodem wszystkiego był znacznie zmniejszony (1,3 mln euro) w stosunku do lat poprzednich (1,7 mln euro) budżet na sezon zimowy, a także rozbieżne opinie na temat rozwiązania problemu.

Kłopoty finansowe dotknęły skoczków już zeszłej zimy, kiedy nie wypłacono im zaległych stypendiów oraz nagród pieniężnych, a sponsorów brakowało coraz bardziej. Przyszłość nie rysowała się wiele lepiej, zagrożone były między innymi starty w Pucharze Świata, jednak niczym dobra wróżka pojawił się odważny kontrahent - firma Hyundai Motor Finland Oy została głównym sponsorem reprezentacji skokowej, co umożliwi zgrupowania i wyjazdy na zawody.

W sobotę odbyło się spotkanie przedstawicieli Hiihtoliitto z delegatami: Arttu Lappim (skoki) i Jaakko Tallus (kombinacja). Plan oszczędnościowy, na który zawodnicy nie chcieli się zgodzić, zakładał pokrywanie kosztów sprzętu (kombinezony) i podróży krajowych przez samych sportowców. Ostateczne porozumienie osiągnięto poprzez kompromis - koszty rozdzielone zostaną po równo pomiędzy związek i zawodników.

Bardziej niż kiedykolwiek odczuwa się potrzebę spektakularnych sukcesów w fińskich skokach, które mogłyby na nowo przyciągnąć sponsorów do tej, narodowej przecież, dyscypliny. Tego pozostaje nam życzyć kadrze Janne Väätäinena.