Konsekwencją tego protestu było odwołanie głównego trenera, Reinharda Hessa. Należy w tym miejscu zaznaczyć iż Hess ustąpił ze stanowiska z własnej woli. To zdarzenie otworzyło Steiertowi drogę do objęcia upragnionej posady pierwszego trenera reprezentacji. Jak się szybko okazało, nie był on w stanie podołać tej roli. To jemu, a nie jak powszechnie mówiono Hessowi, przypisuje się odpowiedzialność za kryzys formy Hannawalda. Nie wywiązał się także z obietnic, jakie złożył na samym początku w DSV. Przypomnijmy, Steiert zapowiadał powtórne zwycięstwo w TCS dla Svena Hannawalda i Puchar Narodów dla Niemiec. Zamiast tego u Hanniego nastąpiło wyżej wymienione załamanie formy, a drużyna została sklasyfikowana na czwartym miejscu. Wtedy także Związek postanowił wypowiedzieć kontrakt ze Steiertem, co spotkało się z oburzeniem samego zainteresowanego. Dieter Thoma skomentował to w następujący sposób: "Steiert był dobry jako asystent Hessa, ale zupełnie nie sprawdził się w roli naczelnego trenera kadry. Nie potrafił także zadbać o kontakty z mediami" - Thoma twierdził, że trener niejako sam wykształcił swój negatywny wizerunek. Jego miejsce zajął Peter Rohwein, asystent Steierta, mający na koncie sukcesy z kadrą kombinacji norweskiej. W środowisku panował wtedy pogląd, że Peter potrafi zmotywować zawodników i że to właśnie on wyciągnie niemieckie skoki z dołka. Przypomnijmy jednak, że objął on posadę trenerską siedem tygodni przed startem Pucharu Świata. Czego oczekiwano?
Niemiecka kadra i tym razem nie odrodziła się, było gorzej niż kiedykolwiek, mimo to Peter Rohwein zachował swoją posadę, a szef DSV skomentował słabe wyniki w sezonie 2006/2007 następująco: "Sztaby szkoleniowe które prowadziły w zeszłym sezonie poszczególne drużyny, były gwarancją licznych sukcesów, które zdołaliśmy odnotować. Z tego też powodu chcemy, by w kolejnym sezonie pozostało tak jak było. Oczywiście Niemiecki Związek Narciarski musi czuwać nad całą sytuacją i badać, czy w przyszłości koniecznie nie będą konieczne jakieś zmiany w składzie
trenerskim. A to wszystko po to, by móc walczyć z najlepszymi". Dyrektor sportowy dodał: "W naszych szeregach brakuje talentów w wieku 20-22 lat, musimy jeszcze dobre dwa lata odpokutować za grzechy w systemie szkoleniowym, które popełniliśmy w przeszłości".
Nowy sezon miał przynieść zmiany, miało być lepiej. Tymczasem zbliżamy się już do końca i wypada postawić pytanie, co zapisze się na kartach historii niemieckich skoków po sezonie 2007/2008? Kolejny konflikt, tym razem między trenerem kadry narodowej, Peterem Rohweinem, a Heinzem Kuttinem, trenerem juniorów. O co poszło? Kuttin zarzucił Rohweinowi, że kompletnie go lekceważy, nie chce współpracować i ignoruje każdego zdolnego skoczka z kadry B. Po stronie trenera stanęli zawodnicy, jak powszechnie wiadomo, ze zmianą szkoleniowca kilku z nich może pożegnać się z kredytem zaufania, no i oczywiście DSV. Kuttina popierali byli skoczkowie, czego dowodem może być inicjatywa Svena Hannawalda, który chce wpłynąć na Związek by ten wprowadził i przyspieszył konieczne reformy. Hanni niewątpliwie chce ratować DSV, który popadł nie tylko w kłopoty finansowe ale także w konflikty z zawodnikami. Reforma, o której myśli Sven ma polegać na całkowitej przebudowie systemu szkolenia. Najistotniejszy wydaję się być pomysł oddzielenia stanowisk trenera kadry narodowej i trenera kadry juniorów, tak by ten ostatni podlegał bezpośrednio DSV, a nie jak to było dotychczas, szkoleniowcowi kadry narodowej. To z pewnością zapobiegło by konfliktom podobnym do tego, jaki miał miejsce przed kilkoma miesiącami.
Kluczowe jednak pozostaje pytanie, czy Niemiecki Związek Narciarski jest wstanie w obecnym składzie przeprowadzić niezbędne już reformy i usprawnienia. Należy pamiętać, że zmiana trenera to tylko chwilowe złagodzenie objawów choroby. O reformach nie wystarczy mówić, trzeba je sukcesywnie i wytrwale przeprowadzać.