Już tylko tydzień został do najważniejszych zawodów w tym sezonie - Mistrzostw Świata w Lotach Narciarskich w Oberstdorfie. Niewątpliwie Norwegowie będą bronić tytułów mistrzowskich, zdobytych dwa lata temu na skoczniach w Bad Mitterndorf.
Mika Kojonkoski wyznaczył ambitny cel swoim podopiecznym na zbliżające się Mistrzostwa - chciałby, aby Norwegowie wywalczyli złoty medal drużynowo oraz zdobyli przynajmniej jeden krążek indywidualny. Fiński szkoleniowiec uważa, że dotychczasowe wyniki jego zawodników były całkiem dobre: “Przygotowania do sezonu przebiegały bardzo dobrze. Już pierwszy start w Kuusamo był w naszym wykonaniu świetny, jednak zaskoczeniem było, że po tak dobrym początku wyniki uległy pogorszeniu. Na szczęście już na początku tego roku zawodnicy zaczęli skakać lepiej.” Norwegowie stanęli na podium już 15 razy, z czego czterokrotnie na najwyższym jego stopniu.

W poprzednim sezonie norweska kadra została nieco odmłodzona, a to za sprawą Andersa Jacobsena i Toma Hilde. Tom przez pierwszą część sezonu spisywał się najlepiej wśród norweskich skoczków i aktualnie zajmuje wysoką czwartą lokatę w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. “Tom w ciągu tych dwóch lat zrobił duże postępy. Osiągnął to codzienną, regularną i ciężką pracą. Dużą rolę odegrała też współpraca oparta na zaufaniu i szacunku między Tomem i jego trenerem Jermundem Lunderem oraz fakt, że Tom wciąż potrafi traktować skoki jako zabawę, co wyzwala w nim dodatkową energię. Jest przygotowany do każdego treningu mentalnie i codziennie daje z siebie wszystko co najlepsze. Wahania formy stają się coraz mniejsze, a jeśli w dalszym ciągu będzie tak pracował, jego dyspozycja będzie bardziej stabilna” - powiedział Kojonkoski.

Anders Jacobsen, po trudnym początku sezonu, doszedł do swojej optymalnej dyspozycji i odniósł pierwsze pucharowe zwycięstwo w tym sezonie. “Fantastycznie widzieć go z powrotem na szczycie. Po ubiegłorocznych triumfach wykonaliśmy dużą pracę mentalną, a teraz dokonał się powrót do jego właściwego poziomu skakania. Muszę przyznać, że wątpiłem, czy tak szybko uda się Andersowi sięgnąć po zwycięstwo, gdyż sezon po tak wspaniałym debiucie zazwyczaj jest bardzo trudny, zwłaszcza dla psychiki zawodnika. Byliśmy świadomi, że ta zima może być w jego wykonaniu znacznie gorsza. Jedyną receptą było zostawić poprzedni sezon za sobą i skupić się na pracy, jaką trzeba wykonać przed następnym, aby móc powtórzyć chociaż część sukcesów” skomentował fiński szkoleniowiec.

Duży postęp uczynił również Anders Bardal, który skacze obecnie na znacznie wyższym poziomie niż w poprzednich sezonach, kiedy zazwyczaj nie występował w pierwszej reprezentacji. “Kiedy zacząłem z nim współpracę sześć lat temu, uważałam go za bardzo dobrze zapowiadającego się zawodnika" - ocenił Kojonkoski. "Anders jednak nie robił takich postępów jak pozostali. Kiedy znalazł się poza pierwszą kadrą, postanowił wytrwale pracować i to przyniosło świetne rezultaty, dzięki czemu wrócił do reprezentacji i jest teraz mocnym punktem naszej drużyny. Nie bez znaczenia była również bardzo dobra współpraca z Geirem Ole Berdahlem.”

Niewątpliwie jako największe rozczarowanie postrzegane są dotychczasowe wyniki Roara Ljoekelsoeya, który zawsze był najbardziej stabilnym zawodnikiem. “Czuliśmy, że już w poprzednim sezonie wyniki nie były w pełnie satysfakcjonujące. Dlatego dużo pracowaliśmy z Roarem podczas przygotowań do sezonu, jednak póki co nie było widać owoców naszej pracy, nasze działania nie przyniosły pożądanych efektów. Jest to ogromne mentalne wyzwanie dla Roara. Kiedy zawodzi automatyzm, skoczek zaczyna wątpić w swoje umiejętności. Roar jak zawsze bardzo profesjonalnie podchodzi do treningów i mamy nadzieje, że efekty jego pracy będą widoczne.” Roar dołączył do drużyny, która wystartuje w Willingen. Trenerzy chcą zobaczyć, czy poprawa widoczna podczas treningów w Trondheim będzie miała swoje przełożenie na wyniki w zawodach.

“Naszym celem są dwa medale, w tym złoto zdobyte w konkursie drużynowym. Zarówno loty narciarskie, jak i Oberstdorf, bardzo nam pasują, dlatego powinno nam się udać”, powiedział na koniec Mika Kojonkoski.