Żaden 13-latek nie wzbudza w Polsce takiego zainteresowania jak skoczek Klemens Murańka. Media szybko okrzyknęły go "nowym Adamem Małyszem", po tym jak na Wielkiej Krokwi zbliżył się do zimowego rekordu skoczni. Popularny Klimek zadebiutował podczas Pucharu Świata w Zakopanem, lecz jego występ był całkowicie nieudany. W kwalifikacjach do pierwszego konkursu nadzieja polskich skoków zajęła ostatnie miejsce. Spuszczona głowa, kiepski humor, niechęć do jakiejkolwiek rozmowy – nie było wątpliwości, że występ bardziej załamał niż podbudował skoczka.
W środowisku szybko pojawiły się krytyczne opinie dotyczące wystawienia 13-latka w tak ważnych zawodach. "Medalu nie zdobyłem od razu, pracowałem na niego bardzo długo. Doznałem wielu kontuzji i upadków. Dopiero po dziesięciu latach dostałem się do kadry młodzieżowej" – mówi o swoich początkach Wojciech Fortuna. Podobnego zdania jest aktualny lider Pucharu Świata Thomas Morgenstern, który także został okrzyknięty "cudownym dzieckiem". "Sukces buduje się stopniowo. Nie da przeskoczyć pewnych szczebli. W Austrii jest wielu utalentowanych chłopców, ale żaden nie trafił do Pucharu Świata w tak młodym wieku. Ja w reprezentacji wystartowałem dopiero w wieku 16 lat. I z przerażeniem obserwowałem co dzieje się wokół Klimka podczas jego debiutu. Trzy kamery śledziły każdy jego ruch. Dziękuję Bogu, że mnie to nie spotkało" – mówi Morgenstern.

Szum medialny na dobre rozkręcił się jeszcze przed debiutem zakopiańczyka. Przegląd Sportowy napisał nawet, że 13-latkiem zainteresowany jest menedżer Małysza i Morgensterna, Edi Federer. "To bzdury! Zadzwonił do mnie jakiś dziennikarz i zapytał czy nie chciałbym przejąć skoczka. A mnie nawet do głowy nie przyszedł taki pomysł. Jak można inwestować w dziecko, które nie jest jeszcze w pełni rozwinięte fizycznie? To zbyt duże ryzyko!" – prostuje informacje w rozmowie z nami Federer.

O zgubnym wpływie zbyt dużego zainteresowania mediów i kibiców na Klimka mówi także Jan Gąsiorowski. Trener przypomina sytuację Mateusza Rutkowskiego, który nie tak dawno wygrał MŚ juniorów z samym Morgensternem, a potem stoczył się na dno. "Zgubiły go pieniądze i sponsorzy. Żywioł doprowadza do tego, że zawodnik ginie. To są przecież chłopcy ze wsi, szybko mogą się zachłysnąć popularnością. Klimek ma szansę na sukces, ale przy bardzo dobrym, spokojnym prowadzeniu" – mówi trener Wojciecha Fortuny.

Hannu Lepistoe bardziej liczy na rówieśników Murańki, którzy będą się rozwijać w jego cieniu. Zapewnia, że talentów w Polsce nie brakuje. Tymczasem 13-latek zdążył się już związać z nowym sponsorem. Firma Indeco będzie przekazywać pieniądze do chwili uzyskania przez skoczka pełnoletności. Czy nowy sponsor będzie naciskał zawodnika na udział w konkursach rangi światowej? "Nie ma mowy! Na razie Klimek wraca z powrotem do rozgrywek dzieci. I nie ma już w tej kwestii żadnej dyskusji" – ucina wszelkie spekulacje asystent Hannu Lepistoe, Łukasz Kruczek. Pewne jest jedno, spokoju skoczek w najbliższych latach na pewno mieć nie będzie.