We wczorajszym konkursie Turnieju Czterech Skoczni w Garmisch-Partenkirchen Adam Małysz zajął piąte (najwyższe w tym sezonie) miejsce. Pierwsza próba była dla Polaka bardzo udana - gdyby nie gorsze noty, byłby drugi. W drugiej serii Adam skoczył słabiej. Na szczęście wie, jaki popełnił błąd: "Za wcześnie zacząłem odbicie, potem nie było wykończone tak dobrze, jak pierwsze. Sędziowie dali mi kiepskie noty, nie wiem dlaczego. I nie chcę wnikać. Muszę dopracować to, co jest we mnie najlepsze" - tłumaczy skoczek.
Polak, mimo najlepszego miejsca w całym sezonie nie jest zadowolony ze swojego występu: "Stać mnie w tym momencie na jeszcze więcej. Udowodniłem to na treningach, w kwalifikacjach i jeszcze w pierwszym skoku. Gdyby nie słabe noty, to po pierwszej serii byłbym drugi. Jeszcze popełniam błędy, ale już nie są tak duże, jak były. Na treningach, kiedy jest luźniej, daję z siebie wszystko, co potrafię. Na zawodach jest więcej stresu i właśnie wtedy wychodzą te drobne błędy. Nad tym trzeba popracować. Ale czuję, że nogi zaczynają «chodzić» jak należy. Brakuje mi tylko czasu, ale jestem cierpliwy, tak jak w zeszłym roku".

Miejmy nadzieję, iż Adam wróci do swojej wysokiej, stabilnej formy. Być może problemem Małysza teraz jest słaba psychika, gdyż Polak w treningach i kwalifikacjach skacze bardzo dobrze. Niestety, inaczej jest w zawodach - tam do tej pory radził sobie gorzej. Kolejna bolączka to brak czasu na spokojne treningi. Okazja nadarzy się po zakończeniu Turnieju Czterech Skoczni, lecz skoczkom również jest potrzebny odpoczynek. Może to on pozwoli Adamowi zebrać siły, przypomnieć jak to skakało się pod koniec ubiegłego sezonu?