Druga seria rozpoczęła się z obiżonej, 3 bramki. Pierwsze punkty w PŚ zaliczył Francuz - Emmanuel Chedal, który jednak nie popisał sie w drugim skoku (140,5 m). Pierwszy ładny skok oddał Christoph Duffner - 179 metrów, co pozwoliło Niemcowi znacznie awansować w konkursie. Wyprzedził między innymi słabo dziś skaczących - Pettersena, Peterkę i Mattiego Hautamaeki. Nieco lepiej niż w pierwszym skoku zaprezentował się Hideharu Miyahira (187 m) i to Japończyk objął na dłuższy czas prowadzenie w konkursie. Pozwoliło mu to awansować, podobnie jak Duffnerowi, do pierwszej dwudziestki.
Potem prowadzenie uzyskiwali jeszcze Noriaki Kasai (177,5 m) i Roar Ljoekelsoey (178,5 m). Do skoku Andreasa Widhoelzla konkurs był jednak słaby i bardzo mało emocjonujący. Zawodnicy osiągali odległości w granicach 170-180 metrów. Właśnie Widhoelzl uzyskał 183 m i przełamał niemoc dzisiejszych zawodów. To obudziło nieco publiczność, która po I serii w czołowej ósemce miała aż 5 swoich reprezentantów. Konkurs nabrał rumieńców. Po Andreasie Widhoelzlu skakał Sven Hannawald. Niemiec wylądował na 197 metrze i z niecierpliwością czekał na zawodników, którzy wyprzedzali go po pierwszej serii. Słabiej od Hanneigo wypadli Hoellwarth (170,5 m) i Kranjec (192,0 m).
Trzeci od końca na belce pojawił się Adam Małysz. Wszyscy liczyliśmy na podium. Adam walczył o odległosć do końca. Wylądował na 195 metrze i przegrał z Niemcem o 2 punkty, skacząc łącznie o tyle samo metrów. Udało mu się jednak wyprzedzić Nagillera (193 m) i zająć miejsce na trzecim stopniu podium dzisiejszego konkursu.
Bezkonkurencyjny był dziś najwyższy skoczek w PŚ - Florian Liegl. Austriak w drugiej próbie oddał skok na 194,5 m, ale dzięki znacznej przewadze po I serii utrzymał prowadzenie. W swoje 20 urodziny sprawił sobie niebanalny prezent!