Szkoleniowiec polskiej reprezentacji skoczków, Hannu Lepistoe, przyznaje
się do błędu, który popełnił przygotowując swoich podopiecznych do sezonu 2007/08: "Przesadziłem z obciążeniami. Taki błąd zdarzył mi się po raz pierwszy w trenerskiej karierze. Jestem trochę rozczarowany, ale denerwować się nie mogę, bo to nie pomoże skoczkom. Wierzę w nich i muszę im to pokazać. Poza tym wiem, że ich kryzys to moja wina. Popełniłem błąd w przygotowaniach.
Przepraszam." - przyznaje Hannu.
"Co to za błąd? Przesadziliśmy z obciążeniami podczas ostatniego zgrupowania przed startem Pucharu Świata. Tu nie chodzi tylko o liczbę skoków, czy godzin spędzonych na siłowni. Każdy trener wie, że są pewne limity obciążeń, których nie powinno się przekroczyć. Do sumy wysiłku każdego zawodnika wlicza się wiele czynności, także wchodzenie po schodkach na skocznię, z nartami na plecach. My, trenerzy każdy taki spacer musimy brać pod uwagę. I ja też brałem, ale nie zapaliło mi się czerwone światełko. Nie zwróciłem uwagi na to, że Zakopane było skute lodem, przez co wspinanie się na skocznię w obuwiu narciarskim kosztowało zawodników znacznie więcej sił. To moim zdaniem główna przyczyna tego, że teraz są przygaszeni i nie potrafią wydobyć z siebie maksymalnej energii." - dodał Lepistoe.

Myślę, że wszyscy przewidywaliśmy, że polscy skoczkowie są przemęczeni, a teraz mamy tego potwierdzenie. Błąd może się jednak zdarzyć każdemu człowiekowi, nawet takiemu jak Hannu. Miejmy nadzieję, iż to był ostatni błąd w jego karierze trenerskiej, a polscy skoczkowie wrócą do formy sprzed Zakopanego. Fin ma pomysł jak naprawić swój błąd: "Jak to naprawić? Trzeba osiągnąć poziom sprzed Zakopanego. Sprawa jest delikatna, bo teraz łatwo przesadzić w drugą stronę. Zawodnicy dostali trochę więcej luzu, ale powoli musimy wrócić do normalnego reżimu treningowego, by nie zgaśli w końcówce sezonu."

W sprawie słabej formy swoje zdanie wyraził także Apoloniusz Tajner: "Niestety, nie mogę powiedzieć, że jestem zadowolony. Na pewno wszyscy spodziewaliśmy się lepszych rezultatów. Nie mówię tu o jakichś cudownych wynikach, ale powinno było być lepiej. Można powiedzieć, że jest to jeden ze słabszych początków, jakie pamiętam. Jeżeli Adam zacznie skakać lepiej, to za nim pójdą pozostali. W końcu wszyscy razem się przygotowywali. A ja jestem przekonany, że przygotowania przebiegły dobrze i w końcu będą tego efekty. Zawodnicy odzyskają świeżość, a skoki będą powtarzalne. Myślę, że lepszych rezultatów należy spodziewać się podczas Turnieju Czterech Skoczni. Wcześniej trudno będzie o to, bo czasu jest zbyt mało. Poza tym, zawodnicy przez większość czasu są w podróży, nie ma kiedy przeprowadzić spokojnego treningu. Na razie trenerzy muszą bardzo rozsądnie układać plany treningowe, tak, aby wydatek energetyczny w czasie zajęć był jak najmniejszy, zredukowany do minimum."

Oby Hannu sprawił, że zawodnicy wrócą do swojej świetnej dyspozycji, którą prezentowali latem. Ale nie możemy teraz naskakiwać na trenera czy skoczków. Jest im potrzebny teraz spokój i powrót do sił.