Człowiek niby bogatszy o tydzień w wiedzę na temat formy poszczególnych zawodników ale dalej nic nie wie. Szczególnie jak chodzi o Polaków. Fakty są dla naszych dość okrutne. Adam niestabilny i bardzo daleki od apogeum, Stoch w formie sprzed dwóch lat (w najlepszym razie), Bachleda słaby jak zawsze a Kot nieprzygotowany (szczególnie psychicznie) do startu w I lidze. Ale, w przeciwieństwie do zeszłego tygodnia, jestem jakiś spokojniejszy. Dlaczego? Bo już nikt przed Trondheim nie podgrzewał niepotrzebnie atmosfery i nie obiecywał nie wiadomo czego. Gdyby tydzień wcześniej sztab i oficjele (w osobach prezesa i rzecznika) nie nakręcali koniunktury to pewnie też dużo spokojniej przyjęlibyśmy rezultaty w Kuusamo. Myślę, że Villach da jednak prawdziwą odpowiedź na pytanie czego można się będzie (przynajmniej do MŚL) po Polakach spodziewać. Jeżeli Adam nie zawalczy o podium, a Stoch i Bachleda nie wejdą w sposób nie podlegający dyskusji do II serii konkursów to znaczy, że na razie Polacy są bez formy i przez spory czas bez niej będą. Skocznia w Villach jest bowiem skocznią normalną co dla naszych zawodników, szczególnie Małysza i Bachledy, stanowi jednak spory handicap. Gdzie Bachleda ma zapunktować jak nie na małej skoczni?
Trochę zmieniła się również po Trondheim optyka jak chodzi o inne nacje. Niekoniecznie potwierdziło się to, co po Kuusamo wydawało się pewnym. Przede wszystkim jeszcze mocniejsi niż tydzień wcześniej Austriacy. Morgi lepszy o klasę od reszty, Schlierenzauer jednak zmienny i chyba slabszy niż w zeszłym roku o tej porze. Rewelacyjni Loitzl z Koflerem, przy czym tego drugiego może być stać na pokonanie Morgensterna. Pytanie tylko: kiedy? Za tydzień chyba jeszcze nie.

Norwegowie doskonali en masse, natomiast bez zalążka błysku jak choćby tydzień wcześniej u Romoerena i Hildego. Wydaje się, ze Ljoekelsoey szykuje się tylko i wyłącznie na obrone mistrzostwa w lotach. Bo w formie jest w tej chwili, jak na siebie, beznadziejnej.

Finowie. Moim zdaniem bardzo obiecujący początek Aho. Kto wie, czy nie powiela Małysza z zeszlego roku. W tej chwili robi wrażenie lepiej przygotowanego do sezonu od Polaka. Trzy razy zresztą Adamowi dołożył. A widać, że w optymalnej formioe jeszcze nie jest. Pewnie szykuje się na T4S. Hautamaeki niczym, jak zwykle od lat, na początku sezonu nie zaimponował. To nie ta klasa, którą imponował jeszcze 3 lata temu. Ze względu na potencjał jakim dysponuje nie można go jednak nigdy przekreślać.
Imponuje Damjan. Pytanie tylko czy to szczyt jego możliwości czy wykrzesa z siebie jeszcze coś więcej. Moim zdaniem nie. Przy czym nie zapominajmy o jego dodatkowym atucie - tepesu. Z nim zawsze trzeba się liczyć.

Szwajcarzy zupełnie przyzwoicie. osobiście jestem zaskoczony Kuettelem, któremu na ten sezon nie wrózyłem niczego dobrego. Tymczasem na razie skacze praktycznie na poziomie Małysza. Czyli przyzwoicie.
Na koniec chciałem zwrócić uwagę na cztery rzeczy.
Pierwsza to Roman Koudelka. W przedsezonowych prognozach stawiałem na niego jako na najlepszego Czecha. I tak się dzieje. Na tle swoich kolegow z reprezentacji, ale nie tylko, młody Czech wyróżnia się zdecydowanie. Ciekawe czy utrzyma swoją pozycję w reprezentacji, kiedy wróci do niej Janda. Przy okazji dodam, że wielkim rozczarowaniem początku sezonu jest dla mnie Hajek. Jeszcze większym od Stocha.
Zjawisko drugie. Bardzo przyzwoita postawa Japończyków. I nie chodzi tylko o Kasai i Ito. Punkty zdobyło już dwóch innych reprezentantów Kraju Kwitnącej Wiśni. Iliantili udało się chyba w końcu dotrzeć do zawodników. Jak jeszcze przestanie się upierać przy Okabe to wszyscy jego podopieczni mogą zacząć punktować.

Niemcy. Na całe szczęście dla Rohweina jest Neumayer. Przynajmniej mają kogoś w drugiej dziesiątce. Rozczarowują Schmitt i Spaeth, Hocke liczy na przypadek i wiatr, nie doszedł jeszcze do siebie Uhrmann. Młodzi typu Ulmer to chyba zwykłe nieporozumienie. Gdyby to była polska liga piłki nożnej Rohwein nie byłby już trenerem.

I ostatnia sprawa. Rosjanie. Na razie są po prostu słabi. Ratuje ich Karelin, ale też jakby zadyszkę już złapał. A Ipatow zupełnie bez formy.

Trzy konkursy za nami. Pozostało 27. Miejmy nadzieję, że wszystkie się odbędą, a większość z nich będzie dla nas znacznie bardziej emocjonująca niż do tej pory. Bo na razie to nasi reprezentanci za statystów bardziej robią niż za pełnoprawnych uczestników narciarskiego cyrku. O ile można zrozumieć, że Adam nie musi być wiecznie pierwszy, to konstatacja, że pozostali nasi reprezentanci nie zdobyli jeszcze punktu do najmilszych nie należy. I, niezależnie od wszystkiego, trudno się z tym pogodzić.

P.S. Jak podał juz po napisaniu tego artykułu "Przegląd Sportowy" Lepistoe przyznał sie do popełnienia dużego błędu. Przemęczył zawodników. Teraz mniej dziwne wydają się przedsezonowe duże oczekiwania co poniektórych co do początku sezonu. Takiego błędu trenera niewielu sie spodziewało. Na jego plus jest to, że potrafił sie do tego przyznać. Tym różni sie od Kuttina.