Adam Małysz w rozmowie z "Super Expressem" przyznaje, że poprzedniej zimy było tak cudownie, jak tylko sobie mógł marzyć. Nasz orzeł z Wisły myśli o starcie na Igrzyskach Olimpijskich w Vancouver. Podkreśla, iż potrzebna jest zróżnicowana praca treningowa, bo monotonia zniechęca. Ma nadzieję, że wystarczy mu sił, motywacji, wytrzymałości oraz konsternacji.
"Chciałbym odejść kiedyś ze skoczni, będąc w szczytowej formie. Tak jak Jens Weissflog, mój idol, który w ostatnim roku startów wygrywał jeszcze konkursy Pucharu Świata. Kiedyś przyjdzie moment, by powiedzieć "dość". Oby nie przyszedł teraz, chociaż... czuję, że jestem wyeksploatowany, starszy, a czasem też i zmęczony. To poczucie wprawdzie nie narasta, ale z roku na rok wydaje się, że od zimy do zimy czas biegnie szybciej... Ale chęć skakania i optymizm pozostaje" - twierdzi Adam Małysz.

Miejmy nadzieję, że naszemu mistrzowi z Wisły nie zabraknie motywacji, dzięki czemu skoki narciarskie będzie uprawiał jak najdłużej i będzie osiągał bardzo dobre rezultaty.