Na wstępie zaznaczam. W nieco prowokacyjnym tytule chodziło mi jedynie o bicie rekordów. Żadnych innych pobić nie miałem na myśli. Prywatne życie skoczków mnie nie interesuje. Ponadto: nie każdy Fin to Nykaenen. A tak a propos, to zawsze wolałem czytać o wyczynach tego ostatniego na skoczni niż w domu i rozlicznych pubach. Ale do rzeczy.
Ze zgłoszonych do startów w najbliższym sezonie zawodników najbardziej doświadczonym jest niewątpliwie Fin. Nie jest może najstarszy (do takiego Okabe brakuje mu 7 lat, a od paru innych też jest młodszy), ale jego doświadczenie, które roboczo nazwałbym "jakościowym", bije na głowę doświadczenie innych skoczków. Tak pod względem ilości sukcesów, jak i ich, praktycznie nigdy nie przerwanej, ciągłości. Od sezonu 1993/94, kiedy to, jako 16-latek stanął na najwyższym podium konkursu w Engelbergu, Ahonen nieprzerwanie odnosi sukcesy i wciąż jest w czołówce poszczególnych sezonów. Przez 15 lat!

Praktycznie każdy z jego rywali miał okresy, w których na dłużej lub krócej, znikał na stałe ze szpalt i czołówek gazet, periodyków, radia czy telewizorów. Hoellwarth, Widhoelzl, Hannawald, Schmitt, Ammann, że wymienię ad hock tych z wielkich, którzy jeszcze niedawno znaczyli wiele albo, również niedawno, znów zaczęli wiele znaczyć. Nawet największy współczesny rywal Ahonena, Adam Małysz, który suma sumarum na zakończenie kariery osiągnie więcej niż Mruk, taki kryzys przechodził. Ahonen nie. W najgorszym dla siebie roku, w którym po raz pierwszy w życiu przez cały sezon nie stanął na podium żadnego konkursu i tak zajął miejsce w czołowej 10-tce Pucharu Świata. Był ósmy.

Tak wysokiej i stabilnej zarazem formie zawdzięcza Janne większość swoich wyśrubowanych rekordów. Rekordów, których duża część wydaje się w tej chwili bardzo trudna do pobicia. No, chyba że on sam poprawi jeszcze te rezultaty. A trochę tego jest! Spójrzmy.

Na początek ilość podiów w PŚ. Na koncie Ahonena jest 96 miejsc na podium. Następnego w kolejce, Nykaenena (przy czym to drugie miejsce Mattiego jest w tej chwili bardzo zagrożone i w tym roku pewnie je straci), wyprzedza o 20 oczek. Różnica nieprawdopodobna! Ahonen jest też rekordzistą jeżeli chodzi o zajmowanie w konkursach drugich i trzecich miejsc. Osiągnął je w karierze odpowiednio 39 i 25 razy. Nikomu do tej pory nie śniło się i dalej nie śni zbliżyć się do tych wyników. Jeśli nie poprawi ich Aho, to na długo nie będzie tu żadnych zmian.

Nieco lepszą dla rywali Janne mamy, jak chodzi o ilość zwycięstw. Tu Fin jest dopiero czwarty, za Nykaenenem, Małyszem i Weissflogiem. Ale i tutaj może się poprawić. Do rodaka i Polaka strat nie odrobi, ale od Niemca, który zwyciężał 33 razy, ma tylko jedną wygraną mniej. Jeśli Aho wygra jakikolwiek konkurs wyprzedzi Weissfloga, bo ma lepszy bilans innych podiów, o czym wyżej. Może tez poprawić rekord zwycięstw na jednym obiekcie. Do tej pory najlepiej skakało mu się w Engelbergu, gdzie zwyciężał 5-krotnie i gdzie jest wyraźnie najlepszy w historii. Ewentualne 6-te zwycięstwo pozwoliłoby mu nie tylko na umocnienie się w tym rankingu, ale również wyprowadziłoby go na lidera w tego typu klasyfikacjach w ogóle. Po 5 zwycięstw mają też: Nykaenen w Lahti na skoczni średniej, Małysz w Holmenkollen i Ljoekelsoey w Sapporo na skoczni dużej. Sześciu wygranych (przynajmniej na razie) na jednym obiekcie nie osiągnął nikt. Aho jest w dobrej sytuacji, bo zawody w Engelbergu rozgrywane są najwcześniej. Wobec tego, jeśli wygra, bez względu na wszystko będzie pierwszym, który to osiągnie. Najlepszy wśród wszystkich skoczków bilans ma Ahonen nie tylko na skoczni szwajcarskiej. Są jeszcze aż 4 skocznie, gdzie, jak dotąd, nie ma sobie równych.

1.LH Harrachow – 4 wygrane- 2 drugie miejsca – 1 trzecie
2.LH Trondheim - 2-1-1
3.LH Kuusamo - 2-3-1
4.NH Chamonix - 1-2-0

Tylko na tej ostatniej, ze względu na brak tych zawodów w tegorocznym kalendarzu Fin nie może tego bilansu poprawić ( o Harrachovie się nie wypowiadam, bo FH może być w ostatniej chwili zastąpione przez LH).
Należy wspomnieć , że na kilku innych skoczniach bilans Ahonena jest na tyle pokaźny, że ewentualne zwycięstwo może uczynić go liderem i na tych obiektach. Myślę tu o Oberstdorfie, Willingen, Villach, Lillehammer, Libercu czy nawet Zakopanem (jeśli wygra 2 razy).

Wyraźnie prowadzi Fin w klasyfikacji ilości podiów uzyskanych na jednej skoczni. W Engelbergu stał na pudle już 12 razy. O 4 więcej niż następny z jeszcze czynnych dotąd skoczków – Ljoekelsoey w Sapporo.

Po następnym sezonie może tez zostać Mruk najlepszym skoczkiem w historii, jaki skakał w PŚ na terenie Niemiec. Wystarczy, że choć raz zwycięży w Niemczech i pod względem ilości zwycięstw wyprzedzi Weissfloga. Będzie miał ich 8. Podobna, choć nie taka sama, jest sytuacja jak chodzi o skocznie austriackie. Jedno zwycięstwo i Aho zrównuje się z Goldbergerem (obaj po 6 zwycięstw), a jako że ma lepszy pozostały bilans – wychodzi na czoło listy. Na skoczniach szwajcarskich i czeskich już jest najlepszy w historii i w najbliższym sezonie nikt nie ma szans go wyprzedzić. W Polsce – vide opisana wyżej sytuacja w Zakopanem, bo to przecież jedyna, jak na razie, polska skocznia. Ahonen może też zostać po tym sezonie najlepszym w historii PŚ skoczkiem na skoczniach w całej Europie. Warunki są dwa. Musi wygrać na naszym kontynencie co najmniej dwa razy i co najmniej raz więcej od Małysza.

Mało? No, to dalej.
Skandynaw jest też liderem światowych list jak chodzi o wygrane Turniej 4 Skoczni. Zrobił to, podobnie jak Jens Weissflog, czterokrotnie. Ewentualny kolejny sukces spowoduje, że w tej kategorii zasiądzie na tronie samodzielnie. Ma tez, przynajmniej hipotetyczne, szanse na to, żeby po sezonie być najczęściej zwyciężającym w T4S w poszczególnych konkursach. Ale musialby się strasznie sprężyć. Jak Hannawald 5 lat temu. Miałby wtedy w sumie 11 zwycięstw indywidualnych i wyprzedziłby Weissfloga o jedno. Na wyprzedzenie Niemca w ilości pudeł w poszczególnych konkursach Turnieju nie ma, przynajmniej w tym roku, szans. Do odrobienia jest bowiem 7 pudeł.

Oprócz rekordów wynikających ze wspaniałej formy utrzymywanej przez lata są też w posiadaniu Ahonena rekordy, które uzyskuje się w jednym sezonie. Takie naprawdę unikatowe dzierży Janne I Wielki dwa. Pierwszy – największa ilość zwycięstw w sezonie. Trzy lata temu wygrał aż 12 konkursów. Wtedy również ustanowił kolejny rekord. Między Harrachowem a Innsbruckiem zwyciężył 6 razy pod rząd. Bezapelacyjnie. Gdyby nie Małysz, który "wtrącił się" w pierwszym konkursie w Harrachowie, Aho wygrałby 11 (słownie jedenaście!) konkursów z rzędu. Od Kuusamo do Innsbrucka. Dodać trzeba, że w następującym po Innsbrucku konkursie w Bischofshofen Mruk zajął drugie miejsce tuz za Hoellwarthem. Zresztą: w przegranym z Małyszem harrachowskim konkursie też był 2-gi. Rekord Ahonena wyrównał jeszcze w tym samym roku Matti Hautamaeki, ale nie było to już to samo. Po pierwsze wyrównanie to jednak nie to samo co rekord. Po drugie co do 2-ch z tych wygranych można mieć wątpliwości. To znaczy, co do jednej z nich nie można. Konkurs w Planicy Hautamaeki wygrał przy pomocy sędziów. Wygrać w tym dniu powinien Austriak zwany z polska Widelcem. Na pewno.

Te dwa ostatnie rekordy będzie każdemu, nie tylko Ahonenowi, bardzo ciężko pobić. Nie tylko w tym sezonie. Inne rekordy Fina związane są z ilością miejsc punktowanych. Okazuje się, że Ahonenowi aż w 290-ciu konkursach przyznawano dotąd punkty PŚ. Jak już podałem był z tego 96 razy na pudle. Ale inne liczby są równie imponujące. W pierwszej 10-tce znalazł się Aho 217 razy. Do pierwszej 15-tki wszedł łącznie razy 249. Żaden ze skoczków w historii nie może się z nim tutaj równać. Podobnie jak w ostatniej już kategorii, którą chcę przedstawić. Ilości zdobytych w PŚ punktów. Proszę swobodnie usiąść i się rozluźnić. Janne I Wielki zdobył do dzisiaj 13689 punktów. Drugiego w klasyfikacji, którym jest nasz najwybitniejszy skoczek (a może i nawet sportowiec w ogóle), Skandynaw wyprzedza o prawie 4000 punktów. Dokładnie o 3795. Nokaut! Obaj będą tę statystykę poprawiać i pewnie Małysz w większym stopniu, ale ogromna różnica pozostanie już na zawsze.

No. Dużo tych możliwości ma przed sobą Ahonen. Jest tylko jedno małe ale. Jego obecna forma. Powyższe dywagacje byłyby znacznie bardziej uprawnione, gdyby Fin był w formie zbliżonej do tej z sezonu 2004/2005 lub, w ostateczności, 2005/2006. Niestety. Są podstawy do tego by sądzić, że w takiej formie Wielki Janne nie będzie już nigdy. Wobec tego te wszystkie rozważania mogą się wydawać jedynie sztuką dla sztuki.

Nawet gdyby tak było, to Ahonenowi i podobnym jemu wielkim tego sportu takie teksty się należą. Za wkład w rozwój dyscypliny. I za to, co robią dla kibiców. A robią bardzo wiele. Nawet, jeżeli tak jak Mruk, wydają się niektórym zimni i cyniczni. Co oczywiście jest zupełną bzdurą.

Walcz, Aho i próbuj bić kolejne rekordy! God bless you. Trzymam kciuki. Amen.