Trzy lata temu Wolfgang Steiert przestał być trenerem reprezentacji Niemiec w skokach narciarskich. Powód utraty pracy przez Steierta był prozaiczny. Niemiec nie spełnił, pokładanych w nim przez sterników rodzimej federacji, nadziei i wylano go z posady. Szybko znalazł się nowy pracodawca, który uznał Steierta za kogoś, na kogo warto stawiać. Tym pracodawcą był rosyjski związek narciarski.
ROSJA - duże nadzieje

Niemiec mozolnie zaczął odbudowywać znajdującą się w kryzysie rosyjską reprezentację. W pierwszym sezonie nie wymagano cudów i on też ich nie czynił. Już rok później podopieczny Steierta, Dmitrij Wasiljew, miał duże szanse na sukces w Turynie. Prowadził po pierwszej serii. W drugiej jednak nie sprostał zadaniu. Oprócz tej sytuacji były tez inne sygnały świadczące o tym, że idzie ku lepszemu. Coraz lepiej skakali inni zawodnicy rosyjscy, dotąd będący głęboko w cieniu - Korniłow i Ipatow. W zeszłym sezonie Rosjan było już widać niemal wszędzie, a w konkursach drużynowych zaczęto ich stawiać w gronie faworytów. W najważniejszych zawodach sezonu nie udało im się jednak spełnić pokładanych w nich nadziei i zajęli dopiero 6 miejsce. Przegrali nawet z Polską, która skakała praktycznie we trzech, a jakby dobrze popatrzeć to we dwóch. Indywidualnie skakali w Sapporo znacznie lepiej, choć być może apetyty mieli jeszcze większe. Na skoczni średniej wszyscy zmieścili się w pierwszej 23-ce, przy czym Ipatov był 9-ty, a Wasiljew powtórzył wynik z olimpiady - 10-ty. Na dużej skoczni do trzydziestki weszli tylko Wasiljew i Ipatow. Ten pierwszy zajął wysokie, bardzo dobre, 7-me miejsce, Ipatow był 17-ty. Za to w sezonie zajmowali bardzo przyzwoite, nierzadko wysokie, miejsca. Wasiljew stanął nawet w Neustadt na 3-cim stopniu podium. Ostatni (i pierwszy zresztą) raz stał na pudle sześć lat wcześniej, w Ga-Pa, tuz przed dwuletnią dyskwalifikacją. Rosjanin zajął w klasyfikacji generalnej Pucharu 11 miejsce zdobywając punktów 523. Miejsce 10-te przegrał z Uhrmannem o 1 pkt! Był przy tym aż 8 razy w 10-tce.
Bardzo dobrze radził sobie w tym sezonie Korniłow. W 10-tce bywał rzadko (konkretnie 2), ale regularnie zajmował miejsca tuż za nią. Łącznie aż 13 razy klasyfikowano go w 2-giej 10-tce. Dało mu to w sumie 282 punkty i 19 miejsce na koniec sezonu.

Całkiem nieźle szło Ipatowowi. Zakończył sezon zdobywając w nim łącznie 260 punktów i był tylko dwie pozycje niżej od Kornilova. 3-krotnie kończył zawody wśród najlepszych 10-ciu, poza tym 7 razy był w dwudziestce. No i bardzo dobrze spisał się na MŚ, o czym już było. W drugiej połowie sezonu pokazał się, po 5-letniej prawie przerwie, Rosliakow. Nie był specjalnie rewelacyjny, ale do II serii wszedł, było nie było, 7 razy. W PŚ zdobył w zeszłym sezonie 41 pkt, wyprzedzając między innymi naszego Żyłę. Stał się pewnym punktem drużyny wypychając z niej Fatkulina. Atoli w lecie błysnął młody, 17-letni, Karelin. Jego 2-gie miejsce w Klingenthal świadczy o ogromnych możliwościach. Pozostali zawodnicy, którzy reprezentują Rosję w PK czy FC są, na razie, po prostu słabiutcy. Na ile wynika to z ich możliwości osobniczych, a na ile z możliwości treningowych i technicznych, jakie im się stwarza, nie wiem. Być może przyznanie Rosji organizacji Igrzysk Olimpijskich w 2014 roku będzie dla sportowych włodarzy tego kraju bodźcem do tego, by wyłożyć kasiorę na skoki narciarskie. To, obok wysokiej jakości materiału ludzkiego, podstawowy warunek by cos się na poważnie ruszyło. 4 czy 5 zawodników przyzwoitej klasy to trochę mało, by Rosja miała w przyszłości coś znaczyć w tym sporcie. By tak się stało trzeba mieć zaplecze. Bez pieniędzy, skoczni i prezentującego odpowiedni poziom sztabu szkoleniowego nic się nie zrobi. Jedna skocznia i jeden wysokiej klasy trener to mało.

Problemy Rosjan, jak widać, są jeszcze większe od naszych. My mamy bowiem przynajmniej wyjątkowo zdolną młodzież. Ale nie z tego akurat tytułu przynajmniej dwóch naszych skoczków będzie w tym roku skakało dalej od Rosjan. Mimo widocznych postępów tych ostatnich, wynikających z pracy Steierta, nie będą oni w stanie dorównać osiągnięciom Małysza i Stocha. W skokach, co by nie powiedzieć, ogromną rolę w dalszym ciągu odgrywa talent. I dlatego nasi będą stanowić szpicę peletonu, a Rosjanie tylko bezpośrednie tej szpicy zaplecze.