Peter Rohwein prowadzi kadrę Niemiec od czasu, kiedy opuścił ją Wolfgang Steiert. Czyli bite 3 lata. W tym czasie zdążył wyrzucić z kadry Alexandra Herra, skłócić na tym tle drużynę oraz pozbawić formy Georga Spaetha. Mimo tego cały czas zachowuje swoją funkcję. Trudno dociec przyczyn tego stanu rzeczy. Nieważne. To w końcu sprawa Niemców. Jedno wydaje się jasne. Jeśli w tym roku nie będzie sukcesów, Rohwein straci posadę.
NIEMCY - musi być lepiej, tylko czy może?

Zeszły sezon był kolejnym, z którego w żaden sposób nasi zachodni sąsiedzi nie mogą być zadowoleni. Owszem, było parę jaskółek, ale suma sumarum, wiosny nie uczyniły. Tym bardziej, że Niemców, obiektywnie pisząc, prześladował w poprzednim sezonie spory pech. Być może, paradoksalnie, to on obronił Rohweina przed wyrzuceniem z pracy.

W pierwszych zawodach sezonu 2006/07 wysoką, piątą, pozycję zajął Michael Neumayer. Zajął ją i... zakończył sezon. Wyniki letnich zawodów są, dla wracającego po kontuzji Niemca, bardzo obiecujące. Zawodnik, który na średniej skoczni podczas olimpiady w Turynie skakał najdalej (sędziowie nie pozwolili mu na sięgnięcie po medal) pokazywał się podczas tegorocznej LGP z bardzo dobrej, jak na rekonwalescenta, strony. Można się spodziewać, że w zimie, jeśli nie będzie w samej szpicy, to będzie się do niej dobijał. Przynajmniej do 10-tki.

Drugim wielkim pechowcem w drużynie niemieckiej był Michael Uhrmann. Może większym od Neumayera. Po, z górą, 3 latach przerwy wygrał konkurs PŚ (Zakopane 2004 - Oberstdorf 2007), stanął też po razie na drugim i trzecim stopniu podium i jeszcze 7-krotnie był w 10-tce. W 17 startach zgromadził 524 punkty. Na MŚ w Sapporo pojechał jako jeden z faworytów i na treningu złamał nogę. Mimo to na koniec sezonu utrzymał się w czołowej 10-tce klasyfikacji generalnej. Teraz przechodzi rekonwalescencję. Zupełna niewiadoma jak chodzi o najbliższy sezon. O ile na początku zimy w ogóle będzie skakać.

Martin Schmitt. Tu widać poprawę. Poprawę widoczną gołym okiem. Po pięciu latach przerwy zaliczył pudło (3-ci w Lahti), jeszcze 3 razy był w 10-tce (odpowiednio: 5-ty, 6-ty i 8-my). Łącznie uzbierał w 21 startach w sezonie 355 pkt, co pozwoliło mu zająć w klasyfikacji Pucharu 17 miejsce. Tyle tylko, że do Martina Schmitta sprzed 6-7 lat brakuje mu jeszcze bardzo wiele. Lato pokazało, że ten dystans niewiele się zmniejszył, jeśli w ogóle to nastąpiło.

W czwórce do brydża zawsze pewne miejsce wśród Niemców miał Spaeth. I to od dobrych kilku lat. Ten sezon był dla niego całkowicie nieudany. Niemiec ani razu nie znalazł się w czołowej 15-tce konkursów, a w Pucharze zdobył 14 punktów zajmując w klasyfikacji generalnej 69 miejsce. Jego forma w dużej części sezonu nie predestynowała go w ogóle do występów w I lidze. Stąd tylko 9 występów przez całą zimę. Na początku lata wydawało się, ze kryzys zupełnie minął (zajął w Courchevel trzecie miejsce), ale później było znów słabo. Ostatnie dwa niemieckie konkursy ponownie dają mu jakieś nadzieje na powrót do stabilnej formy sprzed dwóch-trzech lat.

Całkiem przyzwoicie spisywał się w sezonie zimowym Joerg Ritzerfeld. Zdobył w Pucharze 187 punktów i zajął 25 miejsce trzy razy będąc w 15-tce (11-ty, 12-ty i 15-ty). Pod koniec zimy jednak zniknął, a w lecie był beznadziejny, żeby nie powiedzieć żałosny. Coś chyba nie zaliczy najbliższego sezonu do najbardziej udanych.

Dalej zupełnie zagubiony jest Hocke, odkrycie sezonu 2001/2002. I nie wygląda, żeby w tym roku miało być inaczej. 16 pkt zdobytych ogółem w poprzednim sezonie nie daje żadnych podstaw do powrotu do choćby przyzwoitej formy.

Mechler, z którego, podobnie jak z Hockego, próbowano kiedyś robić nową gwiazdę niemieckich skoków, skakał w zeszłym roku gorzej niż fatalnie. I, zdaje się, nic się nie zmieni w tym względzie.

O pozostałych reprezentantach Niemiec za dużo dobrego, przynajmniej teraz, napisać nie można. Jeśli można mówić o talentach, to raczej na miarę naszego Żyły czy Śliża. Tu wymieniłbym Ulmera - 54 punkty w PŚ i 47 pozycja w cyrku i mającego polskie korzenie Musiola (12-ty w CoC z dorobkiem 363 punktów). Punkty w PŚ zdobywali jeszcze młodzi Horlacher - 11, Wank - 3 i Bodmer - 2. Z obiecujących młodych w CoC startowali Bogner i Schoft. Oprócz nich Alberer, Simon, Faller, Krauspenhaar, Haenel, Bruder i Wolfram. Jeśli którykolwiek z nich czymkolwiek wyrózni się w zbliżającym się sezonie zimowym będzie to z pewnością niespodzianka. Przynajmniej dla mnie.

Smutny może być ten sezon dla niemieckich kibiców. Ale to, na szczęście, nie nasz problem. Dla nas ten sezon będzie bardzo radosny.

C.D.N.