Miejsce w pierwszej piętnastce Dmitri Vassilieva to wydarzenie co najmniej z dwóch powodów. Po pierwsze – nigdy wcześniej zawodnik z byłego ZSRR, a później z Rosji nie był tak wysoko w PŚ (najbliżej tego był późniejszy reprezentant Kazachstanu Andzey Verveikin – szesnasty w sezonie 1990/91, osiemnasty w sezonie 1989/90). Po drugie – w sezonie 2000/01 rewelacyjnie skaczący Vassiliev został – zdaniem wielu niesłusznie – zdyskwalifikowany za doping. Powrócił jednak w świetnym stylu i w minionym roku był największym asem w talii Wolfganga Steierta (z małym zastrzeżeniem, ale o tym później).
11. Dmitri Vassiliev (Rosja) – 523 punkty (7/+11) / 26.12.1979

Rosjanin rozpoczął nieźle – 122,5 metra w przypadkowym konkursie w Kuusamo wystarczyło na pozycję jedenastą. W Lillehamer w pierwszym konkursie był trzynasty – osiągnął 125,5 i 131,5 metra. Dla odmiany w ogóle nie wyszedł mu konkurs drugi – ledwie 122,5 metra i czterdziesta lokata. W pierwszym Engelbergu pierwszy raz w sezonie zmieścił się w "10". Po pierwszej serii był dopiero dziewiętnasty (126,5 metra), za to w drugiej poprawił się o dwanaście miejsc (132,5). Dzień później był piętnasty (127 i 126 metrów). W PŚ przed Turniejem Czterem Skoczni Dmitri był trzynasty.

Turniej rozpoczął tak sobie. W Oberstdorfie pierwszą serię wygrał z H.C.Choiem bez problemów, ale skokami 123 i 120,5 metra skoczni nie zwojował (23. pozycja). W Ga-Pa, jak pamiętamy była jedna seria, a w niej Vassiliev wygrał z (i tak rewelacyjnym akurat wtedy) Kazachem Karpenką – w sumie skok 121,5 metra dał mu czternaste miejsce. W Austriackiej części było jeszcze lepiej – w Innsbrucku po pierwszej serii (i pokonaniu Hildego skokiem na 122 metry) był dziesiąty. Spadł o dwa miejsca przeciętnym skokiem 117 metrów w drugiej. Za to w Bischofshofen zanotował świetny wynik – w pierwszej serii, w której jego rywal mistrz olimpijski Bystoel był tylko tłem – osiągnął 133 metry i był tuż za podium. Utrwalił swoją pozycję skokiem dwa i pół metra lepszym. Ogółem w Turnieju Dmitri był dziesiąty, identycznie w PŚ.

Loty w Vikersund, to jak na nie będącego "lotnikiem" Rosjanina dobra, czternasta pozycja – 180,5 i 192,5 metra. W Zakopanem w złych warunkach Vassiliev był czterdziesty trzeci, ale apogeum jego formy wypadło – trochę pechowo – tuż przed MŚ, w niemieckim bloku. W Oberstdorfie w pierwszym konkursie skok 123 metry dawał mu w pierwszej serii ósmą lokatę, którą poprawił o trzy oczka skokiem 132,5 metra. Dzień później uplasował się miejsce niżej – po pierwszej serii był nawet drugi (132,5), ale w drugiej skoczył "tylko" 125,5 metra. Szczyt przypadł na zawody w Titisee-Neustadt. W pierwszym konkursie 132,5 i 140 metrów wystarczyły na piąte miejsce, za to dzień później po pierwszej serii był raptem ósmy (125 metrów), ale fenomenalny drugi skok (133) dał mu awans na trzecie miejsce. I tu kilka słów wyjaśnienia – wielu komentatorów polskiej telewizji idąc w zaparte twierdzi, iż wszystkie wcześniejsze podia Rosjanina, które osiągnął w sezonie 2000/01 zostały mu przez dyskwalifikacje odebrane, co nie jest prawdą. Anulowano Vassilievowi wszystkie wyniki od 4 stycznia 2001 włącznie (Innsbruck), pozostawiając jednak w spokoju drugie miejsce, które zajął w Garmisch-Partenkirchen 1 stycznia. Nie jest to trudno sprawdzić, ale lenistwo panów redaktorów zawsze budziło moje przerażenie.

W ostatnich dwóch zawodach przed MŚ nasz bohater był siódmy w Klingenthal (awans z dwudziestego pierwszego miejsca skokiem 141 metrów w drugiej, po 134,5 metra w pierwszej robiło wrażenie) i szesnasty w Willingen (po równych skokach 135,5 i 133,5 metra). W PŚ był przed MŚ ósmy, zaś w drużynie Rosjanie byli na niespodziewanie słabym, siódmym miejscu – zawdzięczają to upadkowi Vassilieva w pierwszej serii i nie wystartowaniu w drugiej, co okazało się złym prognostykiem.

Bo na MŚ mógł być medal. Konkurs drużynowy stał na słabym poziomie – ale Vassiliev zawiódł w nim na całej linii (113,5 i 110,5), przez co Rosjanie byli szóści. Zaskakujące, gdyż indywidualnie było bardzo dobrze. Siódme miejsce na dużej i dziesiąte na normalnej nie usprawiedliwiają drużynowej klęski.

Po MŚ oglądaliśmy już zupełnie innego – słabszego Dmitriego. Drużyna w Lahti była tuż za podium, ale co z tego… 118,5 i 112,5 metra dały Vassilievowi miejsce raptem dziewiętnaste – w PŚ spadł na miejsce dziewiąte. W Kuopio było zgoła źle, ledwie awansował do drugiej serii (103,5 metra), w drugiej poprawił się nieco (111,5), ale na lepsze miejsce niż dwudzieste piąte to nie starczyło. Zreflektował się nieco w Oslo – 122 i 114 metrów oznaczało na Holmenkollen szóste miejsce. Dzień później przegrał – jak wielu innych – z warunkami – skończył na pozycji trzydziestej pierwszej. W PŚ trzymał się na miejscu dziewiątym, ale już niedługo.

W Planicy bowiem w ogóle nie zachwycił. W pierwszych zawodach zamknął pierwszą trzydziestkę (186,5 i 180,5 metra), w drugich dwa razy po 195,5 dały mu miejsce dwudzieste trzecie (spadek w PŚ na miejsce dziesiąte), w ostatnich 192,5 – dwudzieste ósme. Wypadł przeto na koniec sezonu z pierwszej dziesiątki.

Co dalej? Ciężko powiedzieć. Końcówkę sezonu Rosjanin miał słabą, a i w LGP wyraźnie w cieniu Kornilova, Ipatova, czy Rosliakowa. Ma już prawie 28 lat – wiadomo, Małysz jest od niego starszy, a Okabe w wieku 35 lat mieścił się w pierwszej "15" PŚ, ale mimo wszystko – to nie jest sprzyjający wiek. Nie daję więc żadnych prognoz, zwłaszcza że to skoczek nieobliczalny. Fakt pozostaje faktem – to najlepszy wynik rosyjskiego skoczka w historii.