Skoki narciarskie to dyscyplina wymagająca niesamowitej odwagi, dyscyplina dająca porządny zastrzyk adrenaliny. Może dlatego osoby uprawiające ten sport to osoby nietuzinkowe. Zadajemy sobie czasem pytanie, jak wyglądało dzieciństwo tych, którzy teraz są gwiazdami Pucharu Świata. Najprościej odpowiedzieć na to pytanie obserwując teraz wschodzące gwiazdy. Na naszym polskim podwórku miałam styczność z Klimkiem Murańką, Olkiem Zniszczołem, Tomkiem Byrtem i nadzieją naszych dwuboistów - Kubą Przybyłą. Jacy są ci nasi młodzi sportowcy, jakie maja marzenia, czym jest dla nich sport... to wszystko postaram się odkryć.
Klimek Murańka

Wszędzie go pełno. Żywe srebro. Nie potrafi usiedzieć na miejscu, nie dla niego gry komputerowe. Rower, rolki, narty - to cały świat. Bardzo ambitny, klasyczny introwertyk. Ceni przyjaźń, ale nie lubi o tym mówić. Gdy się do kogoś zrazi, zamyka się w sobie. Trudno wtedy odbudować zaufanie. Choć czasem na zewnątrz jest szorstki, to ma wielkie, dobre serce. Bardzo uczuciowy. Nie przywiązuje uwagi do spraw materialnych. Potrafi dzielić się z innymi. W sierpniu tego roku, w porozumieniu z rodzicami, bezinteresownie oddał swój prawie nowy kombinezon potrzebującemu koledze. Skoki narciarskie traktuje niezwykle poważnie. To jego pasja, to jego przyszłość. Najboleśniejsza wpadka sportowa Klimka była jednocześnie dla niego dobrą nauczką. W 2005 roku w Wiśle, w czasie zawodów "zapomniał się" zajęty zabawą na śniegu (zjeżdżaniem na pupie z okolicznej górki) i zostawiony przez szkoleniowców samemu sobie, nie zgłosił się na start... Teraz już potrafi sam pilnować ważnych terminów. Ci, którzy widzą jakieś antagonizmy między zawodnikami z Zakopanego i Wisły, są w błędzie. Przykładem wspaniałej przyjaźni jest właśnie zawodnik zakopiański Klimek Murańka i zawodnik z Wisły Tomek Byrt. Wzajemnie sobie kibicują dając przykład wspaniałej sportowej atmosfery. Klimek to twardy zawodnik, mający predyspozycje fizyczne i psychiczne, aby zajmować w przyszłości najwyższe miejsca na olimpiadach i mistrzostwach.



Olek Zniszczoł

Przez przyjaciół nazywany "Słoneczko" z powodu zawsze uśmiechniętej buzi. Niezwykle pogodny, bardzo dobrze ułożony młody człowiek. Otwarty na ludzi, lubi rozmawiać, bardzo ładnie potrafi się wypowiadać. Ulubieniec dziewcząt, nawet w Szwajcarii miał grono młodziutkich fanek... Chociaż trenuje krócej niż większość zawodników z jego rocznika, to poczynił ogromne postępy będąc - obok Klimka Murańki - najpoważniejszym kandydatem do medalu na olimpiadzie dla juniorów w 2012 roku. Olek jest zawodnikiem niezwykle systematycznym, traktującym bardzo poważnie wszystko, co robi. Chociaż jego najbardziej ulubionym treningiem jest skakanie na skoczni, to i do treningu siłowego mocno się przykłada, bo jak sam mówi "chociaż po sile bardzo bolą nogi, to przecież ciężko pracując można wszystko osiągnąć, a jak się będzie leniuchować, to niczego się nie osiągnie". Odpowiedzialny, zrównoważony, wszechstronnie utalentowany. Oprócz skoków, świetnie pływa, gra w tenisa, koszykówkę. Jego największą wpadką sportową było zgubienie numeru startowego rok temu w Einsiedeln. Pozując do fotografii odłożył na moment numer startowy na ławce. Gdy nadszedł czas skoku, Olek zorientował się, że ktoś "zaopiekował się " jego numerem. Pospieszne szukanie zguby, w efekcie zbyt późne zgłoszenie się na start, ruszenie na czerwonym świetle... - Dla niego wpadka ta też była nauczką... Wzorem dla Olka jest Adam Małysz. Ceni go za profesjonalizm i podejście do życia - "Adam jest bardzo opanowany, spokojny. Dzięki temu nie spala się w 2 serii konkursu. Jest jednocześnie skromny, koleżeński. Nie lubię takich ludzi, którzy myślą tylko o sobie, którym się zdaje, że są pępkami świata... Adam taki nie jest." Docenia także klasę i umiejętności swojego największego rywala - Klimka Murańki. Z wszystkimi zawodnikami ma dobre kontakty, potrafi Austriaków nauczyć liczyć po polsku (tak było w tym roku w Hinterzarten). Poważnie traktuje sport, ale także bardzo poważnie podchodzi do nauki, nie zaniedbuje szkoły, bo - jak mówi - "trzeba się uczyć, bo nie wiadomo co komu w życiu pisane i czym się będę zajmować jako dorosły". Dlatego swój dzień dzieli między szkołę, a treningi. Jego marzeniem jest zdobycie złotego medalu na Olimpiadzie...



Kuba Przybyła

Gdy w tym roku w sierpniu w Einsiedeln nie wyszedł mu skok (zaliczył upadek), zachował się jak prawdziwy mężczyzna - nie grymasił, nie złościł się, nie zrzucał winy na wiatr, nie chował się w ramionach rodziców (jak niektórzy zawodnicy z innych krajów), ale z podniesioną głową zszedł z murawy, za co otrzymał brawa od zgromadzonej publiczności. Natychmiast po tym skoku żywo dopingował pozostałym naszym reprezentantom. Można powiedzieć, że w dużej mierze dzięki Kubie polscy zawodnicy stanowili zgraną drużynę. Inne reprezentacje można było poznać po jednolitych strojach, polską po wzajemnym dopingu, wspieraniu się, zainteresowaniu skokami kolegów. Kiedy koledzy próbowali go pocieszać, Kuba z uśmiechem odpowiedział "nic się nie stało, kiedyś będzie dobrze!" To "kiedyś" nastąpiło bardzo szybko - 24 sierpnia w Klingenthal Kuba Przybyła stanął na najwyższym podium wygrywając dziecięce Grand Prix w kombinacji norweskiej. Chociaż jego najmocniejszą stroną są biegi, tym razem także w skokach nie miał sobie równych. Tak jak jego koledzy i on z treningów najbardziej lubi skoki. Chwali sobie bardzo współpracę z trenerem Mariuszem Chrapkiem. Marzenia, jak na sportowca przystało, krążą wokół sportu - "bardzo chciałbym w tym roku wygrać Mistrzostwa Polski uks w kombinacji norweskiej i wystartować za parę lat na prawdziwym Grand Prix". Za największego swojego rywala uważa Staszka Bielę (drugiego w Klingenthal). Wzorem, jeśli chodzi o skoki, jest dla niego Adam Małysz, a jeśli chodzi o kombinację norweską - Ronny Ackerman. Spokojny, lubiany przez kolegów, potrafi nawiązywać kontakt z zawodnikami innych krajów (np ze Słoweńcem Urbanem Gantarem). Gdy ma trochę wolnego czasu, chętnie słucha muzyki i surfuje po internecie.



Tomek Byrt

Wielki talent, wielkie poczucie humoru. Podobnie jak Klimek Murańka, Tomek to niespokojny duch. Lubi ruch, wszystkie sporty extremalne, motory. Żartuje wszędzie i ze wszystkimi. Gdy w Einsiedeln opiekujący się naszymi młodymi skoczkami ceniony sędzia FIS Edward Przybyła dawał dobre rady Tomkowi, ten najpierw spokojnie wysłuchał, a potem z szerokim uśmiechem odpowiedział "ok, Panie Edku, spokojnie, przecież rozmawia pan z zawodowcem!". Potrafi do zespołu wnieść pogodę ducha, zmniejszyć napięcie przed zawodami. Niezwykle skromny, z uśmiechem przyjął zwycięstwo Klimka Murańki mówiąc "no, on jest bezkonkurencyjny!" Chociaż w Einsiedeln zajął niewdzięczne 4 miejsce, potrafił szczerze cieszyć się ze zwycięstwa kolegi. Mocno dopingował Klimka w jego walce o podium z Austriakiem Stefanem Kraftem. Pytany o swoją sportową wpadkę opowiedział o ostatnim , nieco śmiesznym, zdarzeniu w Einsiedeln. Będąc już na górze skoczni, szykował się do skoku w serii próbnej. Naciągając górę kombinezonu zauważył, ze coś za mało jest materiału... Okazało się, że przez pomyłkę założył kombinezon młodszego i mniejszego Olka. Nie było już czasu na jakieś zmiany. Cierpiąc z powodu wrzynającego się w pupę kombinezonu oddał skok, z którego nie mógł być zadowolony. "Krótki kombinezon, to i krótki skok" – skomentował śmiejąc się.




Polscy młodzi sportowcy, nasze nadzieje, następcy Małysza. To może dzięki nim doznamy wzruszeń słysząc Mazurka Dąbrowskiego, to może dla nich będą falowały flagi, a spiker będzie rozgrzewać publiczność wołając "a teraz wielka trąba dla naszego Klimka/Olka/Kuby/Tomka...” Czas pokaże. Doceniając już teraz ich wysiłki i ich sukcesy sportowe, za naszymi młodymi skoczkami powtórzę: "trzymajcie kciuki, bądźcie z nami!"