Największa sensacja minionego sezonu. Zaledwie siedemnastoletni austriacki zawodnik, Gregor Schlierenzauer, w ciągu kilku miesięcy wspiął się na sam szczyt narciarskiej kariery, stając się wielką gwiazdą skoków narciarskich, zdobywając sobie rzesze oddanych kibiców, jak również liczne dziewczęce serca. Austriak mimo wielkiej chwały, która na niego spadła, pozostaje bardzo skromny i zdyscyplinowany. Po raz pierwszy spotkałam się z tak młodym, a równocześnie tak niesamowicie dojrzałym i profesjonalnym zawodnikiem. Oto zapis mojej rozmowy z tym wyjątkowym nastolatkiem.
Skokinarciarskie.pl: Na początek tradycyjne pytanie otwierające, jak Ci się podoba w tym roku w Zakopanem. Atmosfera i humor dopisują chyba jak zwykle?

Gregor Schlierenzauer: Tak zgadza się. Zawsze lubię tutaj skakać, właśnie z powodu kibiców, którzy są tacy fantastyczni i tak niesamowicie głośni (śmiech). Za każdym razem wprost nie mogę się doczekać aż wreszcie przyjedziemy tutaj do Zakopanego, bo tutaj się świetnie skacze, poza tym wszystkim udziela się ta atmosfera "szaleństwa". Kiedy siedzę na belce myślę sobie tylko: Whoaaa, co teraz się stanie?!? (śmiech)

Skokinarciarskie.pl: Tegoroczne zawody mijają jednak również pod znakiem szerokiej krytyki zaplecza konkursu, a dokładnie hotelu i jego standardu. Czy Ty również masz coś do zarzucenia temu obiektowi?

Gregor Schlierenzauer: Szczerze powiedziawszy, uważam że nie zaszkodziłoby to nikomu, gdyby te warunki tutaj w hotelu nieco się polepszyły. Chodzi nie tylko o standard w pokojach, ale też o jedzenie i dostęp do hotelu. Jak się nie ma akredytacji, to można nie wejść nawet po swoje rzeczy. Bywają różne dziwne sytuacje. Ale generalnie nie narzekam, poza tym skocznia jest świetna i zaplecze przy skoczni również, kibice są cudowni, więc można przymknąć oko na drobne niedogodności.

Skokinarciarskie.pl: Długą drogę przemierzyłeś od czasu, gdy pojawiłeś się tutaj po raz pierwszy ubiegłego lata. Jak podsumowałbyś ten miniony rok? Jak bardzo zmieniło się Twoje życie?

Gregor Schlierenzauer: Zmieniło się tylko trochę...

Skokinarciarskie.pl: No tak, zdecydowanie, tylko odrobinkę... (śmiech)

Gregor Schlierenzauer: Masz rację, w zasadzie wszystko stanęło na głowie. Zainteresowanie moją osobą jest ogromne, wszędzie wokoło otaczają mnie kibice lub osoby, które bardziej lub mniej mnie kojarzą. Powoduje to trochę stresu, nie mam już tej prywatności, którą cieszyłem się do niedawna, ale nie narzekam. Zawsze są jakieś plusy i minusy każdej sytuacji życiowej.

Skokinarciarskie.pl: Jakie są więc największe minusy bycia gwiazdą skoków narciarskich?

Gregor Schlierenzauer: No cóż. Życie jest z pewnością nieco bardziej stresujące i doskwiera brak prywatności, ale za to są świetni kibice, ich oddanie i wielka sympatia no i to, że wszyscy o tobie mówią, piszą, komentują, jesteś w centrum uwagi więc w sumie więcej jest plusów.

Skokinarciarskie.pl: Jesteś dumnym i chmurnym członkiem teamu Red Bulla wraz z Adamem Małyszem i Thomasem Morgensternem. We trójkę zdominowaliście tegoroczną serię GP, co na pewno korzystnie wpłynie na wasze kontrakty sponsorskie. Czy jednak wasza aktywność w obrębie teamu ogranicza się do skoczni i świata skoków? Czy bierzecie również udział w jakichś innych akcjach promujących firmę Red Bull?

Gregor Schlierenzauer: Tak bierzemy udział w różnych akcjach. Bardzo często jesteśmy zapraszani w różne niesamowite miejsca. Wiosną byliśmy z Thomasem w Istambule, podczas air-racing. Mieliśmy okazję latać wraz z pilotem tych maszyn. To było przeżycie, którego nie jestem w stanie nawet opisać. Coś niesamowitego. Pojawiamy się również na wyścigach Formuły 1 i na meczach piłki nożnej. Zawsze coś interesującego się dla nas znajdzie.

Skokinarciarskie.pl: No to w takim razie, skoro jesteśmy w tak miłym letnim nastroju, powiedz mi jakie są Twoje plany na pozostałą część cyklu GP? Udało Ci się zajść bardzo wysoko w klasyfikacji generalnej...

Gregor Schlierenzauer: Szczerze powiedziawszy, dla mnie lato to nie wszystko. Ja się przygotowuję głównie pod kątem zimy. Oczywiście w tamtym roku Adam wygrał GP a potem wygrał i Puchar Świata, teraz na topie jest Thomas, ale Adam też nie odpuszcza, ja też skaczę dość dobrze... ale w sumie nie nastawiam się na LGP, będzie co ma być. Moim celem jest zima.

Skokinarciarskie.pl: Jesteś w takim razie wyjątkiem w swojej drużynie. Generalnie bowiem utarł się podział na szkołę austriacką i skandynawską jeśli chodzi o przygotowania do sezonu zimowego. Wy, Austriacy najczęściej bierzecie udział w LGP w najlepszym składzie i radzicie sobie latem po prostu świetnie, nie tracąc pary i zimą. Skandynawowie poświęcają lato na treningi, a w zawodach biorą udział w składach często rezerwowych. W latach wcześniejszych szkoła skandynawska sprawdzała się i to bardzo, w okresie dominacji Ahonena oraz jego teamu jak również i drużyny norweskiej. Jednak teraz to wy udowadniacie, że lepiej latem skakać w konkursach...

Gregor Schlierenzauer: Ja też lubię skakać latem. Tyle, że nie przykładam się aż tak bardzo. Albo inaczej. Nie jest mi tak bardzo przykro jeśli coś mi nie wyjdzie. Moim zdaniem nie można się latem "przetrenować" bo wtedy zmęczenie wyjdzie właśnie zimą.

Skokinarciarskie.pl: Jak wygląda u Ciebie okres między końcówką GP, a początkiem sezonu zimowego? Czy chociaż na chwilę zwalniasz tempo, bierzesz jakiś krótki urlop po tylu startach, czy od razu przechodzisz do treningów?

Gregor Schlierenzauer: Jestem całkowicie, kompletnie i cały czas skupiony na zimie (śmiech). Nie ma mowy o żadnej przerwie. Krok po kroku przygotowujemy się do startów zimowych.

Skokinarciarskie.pl: Nie cierpi na tym Twoja edukacja? Nadal uczysz się w szkole średniej. Jak udaje Ci się godzić naukę z tak licznymi podróżami?

Gregor Schlierenzauer: Tak nadal jeszcze chodzę do szkoły (buhuhu - śmiech). Połączenie tego wszystkiego nie jest niestety łatwe. Jeśli się jest bowiem w samym centrum Pucharu Świata, podróże są liczne i wtedy niestety nie da się chodzić do szkoły, tak więc wszystko muszę uzupełniać indywidualnie, co nie zawsze jest proste.

Skokinarciarskie.pl: Zauważyłam pewną ciekawą tendencję w twoich występach pucharowych. Otóż, za każdym razem gdy Ci się nie powiedzie, a przez określenie "nie powiedzie" mam na myśli miejsce poza podium, bardzo emocjonalnie reagujesz. Te emocje są na tyle widoczne, iż często stają się pożywką dla mediów. Nie sądzisz, że tak wielkie ambicje i oczekiwania wobec własnej osoby wywołują u Ciebie presję na tyle silną, że to właśnie one często Cię blokują i nie pozwalają Ci zwyciężać?

Gregor Schlierenzauer: Tak, chyba masz rację. Nawet nie chyba, tylko na pewno... ale jak by to wytłumaczyć... to jest dla mnie bardzo trudne... Powiem tak: skoki to moje serce. Nie potrafię bez nich żyć, i chciałbym odnosić jak największe sukcesy skoro jest to wszystko co mam, całe moje życie. Jeśli mi się nie powodzi, jeśli czuję, że coś sam zepsułem, że coś poszło nie tak, jest mi bardzo trudno się z tym pogodzić. Nie potrafię się inaczej zachowywać, nawet jeśli bardzo bym chciał. Poza tym Puchar Świata to jest sam szczyt, dalej już nie jestem w stanie zabrnąć, więc teraz chodzi o to, żeby faktycznie w tym Pucharze jakoś zaistnieć, żeby być kimś. Oczywiście uczę się na swoich błędach i to jest dla mnie duże doświadczenie jeśli raz jestem dobry, innym razem słabszy. Trzeba też umieć przegrywać.

Skokinarciarskie.pl: Jakie są Twoje najważniejsze cele na nadchodzący sezon zimowy?

Gregor Schlierenzauer: Zdecydowanie Turniej Czterech Skoczni. W ubiegłym roku byłem drugi, teraz przyszedł czas by powalczyć o pierwsze miejsce. Ponadto Mistrzostwa Świata w Lotach. Jeszcze nigdy nie byłem na tego typu imprezie, więc już się nie mogę doczekać.

Skokinarciarskie.pl: A jakie macie plany jako drużyna?

Gregor Schlierenzauer: No cóż, pozostać na pierwszym miejscu w klasyfikacji narodów, no i żeby wreszcie, któryś z nas odebrał kryształową kulę.

Skokinarciarskie.pl: Dużo się mówi, o niespotykanej atmosferze w waszej drużynie. Wasz Team Spirit zdaje się święcić triumfy... czy to faktycznie tak jest, że jesteście zgraną paczką przyjaciół, czy może bardziej "otoczka" konieczna, by mieć swoje miejsce na tej "pucharowej karuzeli"?

Gregor Schlierenzauer: Nasz Team Spirit jest prawdziwy, nie udawany. Myślę, że nie zaszlibyśmy tak daleko, gdybyśmy się nie zgrali tak bardzo. Uwielbiam jeździć z chłopakami na zawody, lubię też z nimi trenować i spędzać wolny czas. Nawet w dni takie jak ten dzisiejszy, gdy konkurs jest późno. Gdybyśmy nie byli paczką, to teraz każdy z nas osobno siedziałby gdzieś w kącie znudzony albo zestresowany, a tak to można się powygłupiać, spędzić fajnie czas, rozluźnić atmosferę.

Skokinarciarskie.pl: Na koniec powiedz mi, gdyby mogło w tym sezonie zostać spełnione Twoje jedno życzenie, to jakie by ono było?

Gregor Schlierenzauer: Hmmm, żebym był cały czas zdrowy.

Skokinarciarskie.pl: Dziękuję za rozmowę.







zdjęcia: Paweł Stawowczyk i Andrzej Mysiak