W poniedziałek wieczorem, na lotnisku Okęcie w Warszawie Małysza witała grupa kibiców (ponad 200 osób) oraz liczna rzesza reporterów. Polak wylądował o 22.44 i swoje pierwsze kroki skierował do pokoju VIP-ów. Według informacji przekazanych przez władze lotniska Małysz miał pojawić się w holu i przywitać z oczekującymi na niego kibicami. Ci natomiast, odziani w biało-czerwone flagi, robili wielką wrzawę. Największy tumult wywoływały przechadzające się po lotnisku stewardesy... Oczekujący musieli się jednak uzbroić w cierpliwość bowiem skoczka porwały natychmiast ekipy telewizyjne. Tłum kibiców blisko godzinę czekał przed wyjściem dla pasażerów, a Adam Małysz i trener Apoloniusz Tajner udzielali w tym czasie wywiadów telewizyjnych w strefie dla VIP-ów. Do zawodnika telefonował premier RP Jerzy Buzek. Złożył mu gratulacje i podziękował za rozsławianie Polski i polskiego sportu na świecie, ponadto przez osobę prezesa Urzędu Kultury Fizycznej i Sportu, Mieczysława Nowickiego, wręczył Małyszowi osobisty prezent - wieczne pióro.
Po godzinnym oczekiwaniu w drzwiach pojawił się bohater wieczoru, Adam Małysz, ukłonił się wszystkim oczekującym. Potem, nagle pękł kordon bezpieczeństwa utworzony przez ochronę lotniska. Adama otoczyli dziennikarze, którzy jeden przez drugiego próbowali dowiedzieć się jak czuje się mistrz. Adam Małysz nie mógł ukryć szczęścia i radości. W świetle kamer telewizyjnych i fleszy aparatów oraz gromkiego sto lat nie mógł ukryć wzruszenia.
W wywiadach powtórzył, że nie skupia się na zwycięstwach, lecz na dobrych skokach i to jest przyczyną jego sukcesów. Trener Apolonjusz Tajner powiedział, że Adam powinien skakać na wysokim poziomie przez najbliższe kilka lat. Dodał też, że Małysz wystąpi w piątkowym, drużynowym konkursie skoków w niemieckim Willingen.
Do trójki Polaków: Małysza, Mateji i Skupnia, dołączy dwójka młodych skoczków - Maciej Bachleda i Grzegorz Śliwka. Zdaniem Tajnera kolejne indywidualne konkursy Pucharu Świata, w sobotę i niedzielę w Willingen, będą wielkim wydarzeniem sportowym. Już dziś swój przyjazd zapowiedziało sto tysięcy kibiców, a Martin Schmitt będzie w swej rodzinnej miejscowości bardzo groźnym rywalem.
W cieniu czempiona przyjmowany był Robert Mateja. A przecież to jego największy sukces w tym sezonie!