Drużyna Niemiec od kilku sezonów boryka się z wieloma problemami. W teamie nie działo sie dobrze. Liczne kontuzje, spadek formy dotychczasowych liderów, brak pomysłu na to, jak wyjść z zaistniałej sytuacji, zmiany personalne, wewnętrzne rozbicie na skonfliktowane ze sobą obozy, to wszystko sprawiło, że Niemcy, którzy jeszcze na początku nowego Millenium święcili największe triumfy i cieszyli się opinią drużyny nie do pobicia, teraz znaleźli się na krawędzi, na poziomie, w którym powodem do wielkiej radości potrafią być nawet wygrane w zawodach rangi FIS Cup czy CoC. Dla ex-super-potęgi jest to zdecydowanie gorzka pigułka do przełknięcia.
Po licznych niepowodzeniach, mając świadomość popełnionych błędów, tak w systemie szkolenia zawodników (luka pokoleniowa, młodzi zawodnicy muszą dopiero zdobyć szlify, niejako 'dorosnąć' do skakania na arenie międzynarodowej) jak i prowadzenia drużyn podczas pucharowej karuzeli, Niemcy powoli zaczynają odbijać się od dna.

Kontuzjowani Michael Uhrmann i Neumayer, zgodnie z zapowiedziami głównego szkoleniowca teamu, Petera Rohweina: 'Pojawią się na skoczniach już jesienią. Neumayer możliwe, że dołączy już w Zakopanem. Muszą zaleczyć kontuzje i poświęcić odpowiednią ilość czasu na właściwą rehabilitację, tak aby zapobiec ewentualnemu odnowieniu się urazu w trakcie następnego sezonu'.

Swoją druga młodość pragną przeżyć Martin Schmitt, Stephan Hocke oraz Georg Späth. Każdy z wymienionych zawodników dokonał licznych korekt w planach treningowych, każdy z nich trenuje też indywidualnie pod okiem nowego trenera. Pierwsze efekty tych zmian już są widoczne. Hocke zadziwił swoją formą podczas Mistrzostw Niemiec. Schmitt, jak sam stwierdził podczas wczorajszej konferencji prasowej: 'Czuję się pewniej. Moje przygotowania przebiegają teraz zupełnie inaczej niż dotychczas. Dopiero teraz widzę jak bardzo potrzebowałem zmian, nowego spojrzenia na skoki i na moje miejsce w tym sporcie'.

Zadowolony jest również i Späth, który przeżył w minionym sezonie swoje najdramatyczniejsze chwile w karierze sportowej: 'Nie byłem przygotowany na tak kolosalny spadek formy. Presja była ogromna. Byłem wypalony psychicznie. Wszystko szło nie tak' - opowiadał zawodnik podczas konferencji. 'W pewnym momencie już sobie odpuściłem sezon, zacząłem pracować na to, by jak najlepiej zaprezentować się już w następnym. Miniony sezon to taka luka w mojej karierze' - ocenił Späth.

W kolejce po laury zaczynają ustawiać się powoli również niemieccy juniorzy: Pascal Bodmer, Felix Schoft oraz Kevin Horlacher, którzy mają już za sobą pierwsze szlify w zawodach CoC, PŚ czy nawet podróż na Mistrzostwa Świata (Horlacher). Trenują pod okiem najlepszych trenerów (Horngacher) i u boku swych starszych i uznanych kolegów (Schmitt, Späth, Neumayer). Horlacher i Bodmer reprezentują klub z Hinterzarten, Schoft pochodzi z Ga-Pa, ale trenuje głównie w Oberstdorfie. Młodzi realnie oceniają swoje szanse na nadchodzący sezon. 'Chcę zdobyć doświadczenie, oskakanie w zawodach najwyższej rangi. Sporo pracy przede mną, ale jeśli będę ciężko pracować, wierzę że mi się uda' - powiedział Bodmer na wczorajszej konferencji w EuropaPark.

Pozostaje pytanie czy powrót starej gwardii będzie powrotem na szczyt i czy 'zbieranie doświadczenia' w przypadku młodych potrwa jeden, dwa sezony i czy wyłoni gwiazdy czy może zawodników przeciętnych. W Niemczech już nikt nie chce być 'wystarczająco dobry'.. panuje głód sukcesu.. Niemcy chcą wreszcie być 'najlepsi'.