Sportowcy, którzy w czasie swojej kariery zawodniczej myślą także o zdobywaniu konkretnego zawodu, mają "do przodu" w znalezieniu zatrudnienia w późniejszych latach. Szwajcarscy zawodnicy Ammann i Kuettel wiedzą, że nie ma co liczyć na dobre zarobki i posadę trenera, jeśli nie będzie to poparte solidną wiedzą i nauką w tym kierunku. Pomału mijają czasy, gdzie funkcję trenera kadry narodowej mógł sprawować np. drwal (Berni Schoedler). Nie pomniejszając jego zasług, wielu już teraz zastanawia się na ile sukcesy Ammanna były rezultatem pracy trenerskiej, a na ile tylko talentu zawodnika i sprzyjających okoliczności.
Wszyscy teraz jednak wolą szkolenie kadry powierzać specjalistom, których i wiedza i praktyka pozwalają mieć nadzieję na stworzenie swoistej "szkoły" i na sukcesy podopiecznych. Dlatego wzorem szkoły w Stams tworzy się ośrodki szkoleniowe w innych krajach (np. Szwajcaria, Francja). A zawodnicy?

Ci przewidujący zdobywają zawody (np. policjanta - Uhrmann), studiują (elektrotechnika - Ammann). Wielu zdobywa zawód w jakiś sposób związany ze sportem. Andreas Kuettel po skończonych studiach odbył właśnie praktyki w firmie zajmującej się marketingiem sportowym. Wie już, czym chciałby zajmować się po zakończeniu kariery zawodniczej.

Także polscy skoczkowie studiują na AWF mając w perspektywie profesjonalne zajęcie się pracą trenerską. Niekoniecznie profity uzyskane ze skoków są głównym źródłem utrzymania sportowców. Zawód "skoczek narciarski" to nie jest najlepszy sposób na życie. Niektórzy dobrze znani ze skoczni świata nieźle zarabiają prowadząc - a właściwie firmując swoim nazwiskiem - pensjonaty (np. Michael Uhrmann wynajmuje turystom swój piękny pensjonat w Breitenbergu). Mało kto może odcinać kupony od zdobytej sławy i pieniędzy i  nie bać się co przyniesie mu jutro.

Nie każdy jest w tak komfortowej sytuacji jak nasz Adam Małysz. Jego o 10 miesięcy młodszy kolega po fachu, znany skoczek niemiecki Alexander Herr, nie może spocząć na laurach i żyć z tego, co do tej pory zarobił. Herr, rezygnując z kariery skoczka, dopiero teraz myśli o zdobyciu zawodu. Nie chce jednak odejść zupełnie ze sportu i myśli o pracy jako rehabilitant. Właśnie przygotowuje się do egzaminów na specjalistę od rehabilitacji i zdrowia. Zamierza potem podjąć pracę gdzieś w Schwarzwaldzie. Alexander Herr głośno już mówi o tym, że stracił zupełnie chęć skakania. Początkowo tak był zapalony do tego sportu, że planował uprawianie skoków narciarskich do 35 roku życia. Potem konflikt z Peterem Rohweinem zaważył na jego karierze. Na nic zdały się też starania o występowanie w barwach Szwecji. Z kolei prawnicy niemieccy reprezentujący Herra nie dopełnili wszystkich formalności odnośnie dokumentów dotyczących jego starania się o obywatelstwo polskie. To wszystko odsunęło w czasie możliwość skakania i w sumie zadecydowało o odejściu tego zawodnika ze świata skoków.

Wielu polskich kibiców trzymało kciuki za Herra w jego staraniach o polskie obywatelstwo, bo widziało w nim wzmocnienie naszej kadry. Widząc jednak, że cały sportowy świat stawia na młodzież, nie byłoby chyba sensu blokować miejsca w kadrze dla zawodnika "leciwego". Lepiej patrzeć w przyszłość, a tam nadzieją naszą jest Maciek Kot, Klimek Murańka, Olek Zniszczoł, a w niedalekiej przyszlości Krzysio Leja i jego rówieśnicy...