Kamil rozpoczął sezon niemrawo i w pierwszych dwóch konkursach nie zdobył bodaj punktu. W następnych dziewiętnastu tylko sześć razy nie przebrnął przez pierwszą serię (z kulminacją w postaci trzech z rzędu konkursów w Zakopanem i w Oberstdorfie), w kilku odegrał naprawdę poważną rolę. Zwrócił na siebie uwagę w Turnieju Czterech Skoczni (do którego zdobył tylko 5 punktów w trzecim konkursie sezonu w Lillehammer), tam z zawodów na zawody skakał lepiej: w Oberstdorfie był dwudziesty dziewiąty, w Ga-Pa dwudziesty pierwszy w Innsbrucku – piętnasty, zaś w Bischofshofen uplasował się na najwyższym w sezonie dziewiątym miejscu. Po Turnieju przyszło trochę gorszych startów: punktował tylko w Vikersund (był tam 25.), pierwszym Titisee (siedemnasty) i Klingenthal (dwudziesty czwarty). Bardzo udanie zaprezentował się na MŚ – trzynaste miejsce na dużej i jedenaste na średniej możemy zaliczyć do nadspodziewanie udanych. Po nich ładnie skakał w Lahti (dwunasta pozycja), Kuopio (piętnasta), drugim Oslo (dziewiętnasta), pierwszej i trzeciej Planicy (miejsca 24. i 11.) – generalnie rzecz biorąc rozbudził nasze apetyty na przyszły sezon i – co ważne – przestał być anonimowym zawodnikiem dla przeciętnego fana skoków za granicą.
29. Bjoern Einar Romoren (Norwegia) – 174 punkty (5/-23) / 01.04.1981
Pierwszy raz Romoeren nie został sklasyfikowany w "15" (od kiedy zdobywał punkty, od wtedy się w niej mieścił). Możemy mówić więc o prawdziwej porażce. Zdarzyły mu się (na 15 występów) trzy dobre starty (ósmy w Engelbergu, piąty w Ga-Pa, dziesiąty w drugiej Planicy), dwa niezłe (dwunaste miejsce w Vikersund, siedemnaste w ostatniej Planicy), cztery fatalne (gdzie nie zmieścił się w trzydziestce) i sześć przeciętnych, kiedy to punktował, ale w trzeciej dziesiątce (27. w drugim Engelbergu, 28. w Oberstdorfie, 25. w trzecim Oberstdorfie, 23. w Klingenthal, 22. w Willingen, 26. w pierwszej Planicy). Nie zawsze przechodził kwalifikacje, a często – czemu trudno się dziwić Mika Kojonkoski w ogóle go nie wystawiał. Sympatyczny Bernar zawiódł nadzieje swoich wielbicieli, ale zawsze może powrócić do światowej czołówki.
28. Harri Olli (Finlandia) – 176 punktów (3/+8) – 15.01.1985
Harri Olli sprawił w tym sezonie olbrzymią sensację. Z pozycji zawodnika, na którego nikt nie stawiał zdobył srebrny medal indywidualnie na skoczni dużej podczas MŚ w Sapporo – przegrał z Ammannem tylko notami o 0,2 punktu (Szwajcar to jednak stylista i mimo gorszej odległości pokonał Olliego). Zdarzył się Finowi "dzień konia", ale i w PŚ spisywał się całkiem nieźle. Na osiemnaście startów trzy razy w pierwszej "10" (piąty w Vikersund, siódmy w ostatniej Planicy – niech to będzie jakiś prognostyk przed MŚ w Lotach oraz dziesiąty w pierwszym Titisee), tyle samo razy w drugiej (17. w Oberstdorfie podczas Turnieju, 20. w pierwszym Oslo, 18. w drugiej Planicy), kilka razy w trzeciej (21. w Innsbrucku, 28. w Bischofshofen, 30. w Zakopanem, 27. w ostatnim Oberstdorfie, 30. w Kuopio, 29. w drugim Oslo, 21. w pierwszej Planicy). Generalnie niespodzianką jest to, iż mimo że Finowie mają Ahonena czy Hautamaekiego honoru ich na MŚ obronił właśnie ten 22 latek.
27. Robert Kranjec (Słowenia) – 179 punktów (6/-11) / 16.07.1981
Kranjec to dla mnie niemal archetypowy skoczek, o wielkiej klasie, ale nierównej formie i słabej konstrukcji psychicznej. Tak zmiennego i chimerycznego zawodnika nie pamiętam w ostatnich sezonach. Początek obiecujący: Kuusamo ciężko brać poważnie (tam dalekie miejsce), niemniej 18. i 17. miejsce w Lillehammer i 20. w pierwszym Engelbergu oznaczały niezłą (choć nie najwyższą) formę Roberta. Ale po porażce w drugim – jak to nieraz z Kranjecem bywało – coś się zacięło i Słoweniec zaczął skakać słabiej. W Turnieju 4 Skoczni skakał we wszystkich konkursach, punkty zdobywając jedynie w Ga-Pa (26. miejsce). Po nich – podczas lotów w Vikersund – bardzo dobrze (13. pozycja) – co potwierdzało, że na mamutach Robert czuje się po prostu najlepiej. W Zakopanem był siedemnasty (ale jaki to był konkurs wie każdy), niemniej w niemieckiej części fatalnie – tylko dwa razy w "50" (Oberstdorf i Klingenthal), bez punktu. Nie wystartował też na MŚ. W Turnieju Skandynawskim podobnie jak w jego bardziej prestiżowym odpowiedniku – na cztery starty tylko jeden z punktami (23. w Kuopio), niemniej – jakoś spokojny byłem o jego starty w Planicy. I rzeczywiście – w pierwszych dwóch konkursach otarł się o podium (skończyło się na pozycjach czwartej i siódmej, mimo świetnych pierwszych skoków), w trzecim zawiódł (23.) – ale i tak sezon skończył na miejscu wyższym, niż wynikałoby to z formy, jaką prezentował przez większość czasu.
26. Noriaki Kasai (Japonia) – 182 punkty (16/-5) / 06.06.1972
Drugi najstarszy zawodnik, który zdobył punkty w minionym sezonie (za Okabe). Szesnasty raz widzimy jego nazwisko w tabeli PŚ – wyrównał (razem z Hoellwarthem) tym samym osiągnięcie Roberto Cecona. Skakał dość nierówno, ale na stosunkowo wysokie miejsce wystarczyło. Do Turnieju 4 Skoczni pokazał się tylko w Kuusamo – tam nie zdobył punktu. W Oberstdorfie nie skakał, a w Ga-Pa… dostał wyjątkowo dobry wiatr i w jednoseriowych zawodach wskoczył na najniższy stopień podium (osiągając najdłuższy skok). W pozostałych dwóch konkursach zdobył tylko 3 punkty w Innsbrucku. Następnie oglądaliśmy go w Niemczech – słabo tylko w pierwszym Titisee, za to w pozostałych niezłe wyniki w drugiej dziesiątce (15. w drugim Titisee, 17. w Klingenthal, 15. w Willingen). Na MŚ indywidualnie słabo, zaś w drużynie wywalczył brązowy medal. Po MŚ bardzo dobre wyniki w Turnieju Skandynawskim – w Lahti dziewiętnasty, wpadka w Kuopio (36.), w Oslo dziewiąty i dwunasty. Finałowe loty w Planicy już bez fajerwerków – miejsce 37., 28. i 24. W sumie jak na zasłużonego zawodnika będącego blisko końca kariery – sezon naprawdę udany.
25. Joerg Ritzterfeld (Niemcy) – 187 punktów (6/+31) / 28.06.1983
Ritzerfeld to pozytywne zaskoczenie. Zwykle zawodnik drugiego planu, w minionym sezonie był mocnym i pewnym punktem w ekipie. Widzieliśmy go w dwudziestu dwóch konkursach – w większości z nich zdobywał punkty. Co znamiennie – nigdy nie był w pierwszej "10", co przy tak wysokim miejscu w PŚ jest ewenementem (szczerze mówiąc nigdy nie prowadziłem statystyk, czy ktoś wyżej sklasyfikowany w generalce nie zmieścił się w pierwszej dziesiątce konkursu – niemniej mam zamiar takie badania przeprowadzić). Rozpoczął od dwudziestego miejsca w Kuusamo, w Lillehammer dwudziesty szósty i piętnasty, w Engelbergu – osiemnasty i dziewiętnasty. Miał szanse na wysokie miejsce w Turnieju 4 Skoczni – po dwunastym miejscu w Oberstdorfie, dwudziestym trzecim w Ga-Pa i dwudziestym szóstym w Innsbrucku, stał się ofiarą systemu KO w Bischofshofen – przegrał tam z młodym Innauerem. Po Turnieju rezultaty podobne – głównie druga i trzecia dziesiątka: w Vikersund dwudziesty, w Zakopanem jedenasty, w Oberstdorfie dwudziesty czwarty i dwudziesty pierwszy, w Titisee tak samo, ale… w odwrotnej kolejności. Natomiast zawiódł w Klingenthal (46.!) i Willingen – dwudziesta siódma lokata. Wobec takich wyników na MŚ indywidualnie piętnaste na dużej i dwunaste na średniej miejsce nikogo dziwić nie mogło. Po MŚ spuścił z tonu – w Turnieju Skandynawskim punkty zdobył tylko w Lahti (22. miejsce) i loteryjnym Oslo (23.). Do pierwszych dwóch konkursów w Planicy się nie zakwalifikował (porażka sezonu), zaś w finałowym był dwudziesty szósty. Nie zmienia to faktu, iż widzieliśmy najlepszy sezon w karierze Niemca.
24. Sigurd Pettersen (Norwegia) – 210 punktów (6/+11) / 28.02.1980
Pettersen zaliczył znacznie lepszy sezon niż przed rokiem, ale… to jeszcze nie to. Skakał bardzo nierówno. Nie zawsze wchodził do "50", ale w przeciwieństwie do Ritzerfelda miewał naprawdę wspaniałe przebłyski. Wystąpił tylko w piętnastu konkursach, w dwóch stając niemal na podium (czwarte miejsca w Willingen i na koniec sezonu w Planicy). Punktował oprócz tego w Kuusamo (15.), drugim Lillehammer (27.) – słabe starty przed Turniejem Czterech Skoczni sprawiły, iż Mika nie powołał Sigurda na tą imprezę – obu konkurach w Titisee (20. i 11.), Kuopio (19.), pierwszym Oslo (11.) i lotach w Planicy (19. i 22.). Pojechał – po świetnym rezultacie w Willingen na MŚ, ale po słabym starcie na K120 Kojonkoski nie wystawił go – chyba słusznie – do drużyny…
23. Jernej Damjan (Słowenia) – 225 punktów (4/+2) / 28.05.1983
Damjan przed dwoma laty był w "15" PŚ, niemniej całkiem dobre wrażenie (okraszone pierwszymi podiami w karierze) wywarł na fanach skoków w minionym sezonie. Początek sezonu miał spisany na straty – ledwie jeden dobry start (ósme miejsce w pierwszym Lillehammer), poza tym 27. w Kuusamo, 29. w drugim Lillehammer, 22. w Oberstdorfie, przy ośmiu rezultatach poza "30". Coś zatrybiło w Willingen – trzecie miejsce to pierwsze podium w karierze Słoweńca. Na MŚ jednak skakał słabo, a i po nich nie najlepiej (w Turnieju Skandynawskim na cztery starty tylko dwudziesta trzecia pozycja w Lahti i dwudziesta siódma w pierwszym Oslo). Sezon jednak zakończył godnie – w pierwszej Planicy był znów trzeci, w następnych – jedenasty i dwunasty. W przyszłym sezonie – może znów piętnastka.
22. Jakub Janda (Czechy) – 253 punkty (11/-21) / 27.04.1978
Janda po spektakularnym zwycięstwie w PŚ 2005/06 zawiódł na całej linii! Żadnego miejsca na podium, niewiele w pierwszej dziesiątce (5. w drugim Engelbergu, 4. w Kuopio), zwykle w drugim i trzecich dziesiątkach, rzadko (jak w Kuusamo, ostatnim Oberstdorfie i obu konkursach w Oslo) – poza "30". A poza tym – różnie: w Lillehammer dwudziesty trzeci i szesnasty, w pierwszym Engelbergu czternasty, w Turnieju Czterech Skoczni miejsca 21., 13., 19. i 27. (dziewiętnasty w generalnej), w Zakopanem dwudziesty drugi, w pierwszym dodatkowym Oberstdorfie dwudziesty piąty, w Titisee szesnasty i siedemnasty, w Klingenthal szesnasty, w pierwszym Willingen dwudziesty piąty, tak samo w Lahti. Na MŚ bez rewelacji, w lotach w ogóle nie skakał (co nie dziwi). Nieźle? Nie! Jak na Jandę beznadziejnie. Wypadek przy pracy, czy końcówka kariery? To pytanie pozostawiam otwarte.
21. Dimitry Ipatov (Rosja) – 260 punktów (4/+50) / 30.06.1984
Ipatov zrobił kolosalne postępy (co widać po awansie w rankingu PŚ). Z przeciętniaka stał się skoczkiem klasy niemal światowej. Początek sezonu miał niemrawy. W pierwszych sześciu konkursach tylko dwudzieste siódme miejsce w pierwszym Lillehammer i dwudzieste piąte w drugim Engelbergu. Od Ga-Pa rozpoczęła się poprawa (był tam siedemnasty). W Innsbrucku Ipatov był dwudziesty drugi, zaś w Bischofshofen zanotował na długo ostatni zły rezultat. Potem było nieźle: 22. w Vikersund, 18. i 24. w Oberstdorfie, 14. i 23. w Titisee, 9. w Klingenthal (pierwsze w karierze miejsce w pierwszej "10") i 20. w Willingen. Dobrze wypadł na MŚ, gdzie na K120 był siedemnasty, a na K90 – dziewiąty. Rosjanie wówczas zawiedli w drużynie (szósta pozycja), ale nie Ipatov był winny. W Turnieju Skandynawskim Rosjanin wypadł bardzo dobrze – piąty w Lahti, trzynasty w Kuopio, siódmy i trzynasty w Oslo – co dało mu wysokie, piąte miejsce w łącznej klasyfikacji. Finał sezonu słaby – w Planicy 33., 31. i 20. Niemniej – naprawdę starty Ipatova mogły się podobać. O sile Rosjan Steierta świadczy fakt, iż na wysokim – 21 miejscu – był dopiero trzecim z Rosjan.
CDN