W trzeciej części miejsce poświęcam zawodnikom z czwartej i piątej dziesiątki. Tu mamy już mniej przypadkowych nazwisk, znajdujemy też zawodników, którzy stali na podium, a nawet wygrywali konkursy. Generalnie rzecz biorąc to zaplecze szerokiej czołówki połączone z kilkoma zawodnikami powoli odchodzącymi z owej czołówki w cień.
50. Michael Neumayer (Niemcy) – 45 punktów (6/-26) / 15.01.1979

Największy pechowiec sezonu. Po piątym miejscu w Kuusamo przykra kontuzja, która spowodowała jego absencję do końca sezonu. Szkoda, bo z nim (i z Uhrmannem) w składzie, Niemcy mogli odegrać większą rolę na MŚ. Neumayer w formie mógłby należeć do światowej czołówki, ale niestety tak się nie stało.

49. Sebastian Colloredo (Włochy) – 47 punktów (2/-11) / 09.09.1987

Jeden z dwóch skoczków zapowiadających się na następcę Roberto Cecona (niespodziewanie jednak słabszy z tej dwójki). Zawodnik to jeszcze bardzo nierówny. Na dwanaście startów świetnie wypadł w drugim Lillehammer (ósma pozycja), poza tym zapunktował jeszcze w drugim Engelbergu (22 miejsce), w Innsbrucku (30) i Bischofshofen (26). Potem już bardzo słabo i w cieniu swego rodaka Morassiego (także na MŚ).

48. Manuel Fettner (Austria) – 48 punktów (4/-6) / 17.06.1985

Ten kontynentalowiec wypadł odrobinę gorzej niż w sezonie 2005/06, w przeciwieństwie do tamtego sezonu skacząc tylko w pierwszej fazie (wtedy tylko w ostatniej). W sześciu startach najlepiej w Innsbrucku (dziewiąta pozycja) i Bischofshofen (dwudziesta pierwsza). Ponadto dwudziesty dziewiąty w Kuusamo i dwudziesty czwarty w Engelbergu.

47. Christan Ulmer (Niemcy) – 54 punkty / 19.08.1984

Jeden z tych zawodników, którzy mieli dużo szczęścia w Kuusamo. Tam nikomu nieznany debiutant zajął ósmą pozycję. Z pozostałych 22 punktów piętnaście zdobył w niemniej przypadkowym drugim konkursie w Holmenkollen. W dziesięciu pozostałych startach tylko siedem punktów (za dwudzieste ósme miejsca w drugim Engelbergu i pierwszym awaryjnym Oberstdorfie i za trzydzieste w pierwszym Holmenkollen). Nazwałbym go żartobliwie "vicefuksem sezonu" (bo fuks sezonu to jednak ktoś inny…).

45. Radik Zhaparov (Kazachstan) – 55 punktów (4/+30) / 29.02.1984

To dla odmiany miejsce zasłużone i miła niespodzianka. Radik zwłaszcza pod koniec sezonu zaliczył kilka udanych występów. W pierwszych siedmiu startach (przed MŚ) dziewiętnasty w Kligenthal (i trzydziesty w Vikersund), na MŚ dwa razy w "30", a po nich w czterech skandynawskich startach dwa dobre rezultaty – cenny jest zwłaszcza ten z Kuopio, kiedy to w uczciwym, dwuseriowym konkursie Radik był jedenasty! W przypadkowym Oslo dorzucił osiemnaście punktów za czternastą lokatę, ale nie miała ona aż takiej wagi. Warto dodać, iż w historii wyżej był tylko w barwach Kazachstanu Dionis Vodnev w sezonie 1992/93 (skoczek, który punktował dla ZSRR, Kazachstanu i Niemiec – jedyny w historii dla trzech krajów).

45. Henning Stensrud (Norwegia) – 55 punktów (10/-12) / 20.08.1977

Przy okazji CoC pisałem, że Stensruda kariera nie rozwinęła się tak jak powinna – i to niekoniecznie tylko z jego winy. W sezonie minionym stosunkowo rzadko pojawiał się w PŚ – raptem osiem startów. Na wstępie sezonu ładnie zaznaczył swoją obecność w Lillehammer – był dziewiętnasty i osiemnasty, zapunktował jeszcze w drugim Titisee (dwudziesta siódma pozycja) i – przede wszystkim – w Klingenthal gdzie był dziesiąty. Generalnie raczej słabo…

44. David Lazzaroni (Francja) – 56 punktów (2/+12) / 04.02.1985

To zawodnik, który może w przyszłości osiągnąć niejedno. Co prawda w czternastu startach wypadł dość nierówno, ale… zwłaszcza pod koniec sezonu pokazał, że ma spory potencjał. Do Mistrzostw Świata ledwie siedem punktów na otwarcie w Kuusamo. Na MŚ w pierwszej "30" na dużej skoczni, a w Turnieju Nordyckim kilka dobrych rezultatów: Co prawda w Kuopio jeszcze poza "30", za to w Lahti dwudziesty drugi, a w Oslo dwudziesty drugi i  dziesiąty (fakt, że ten najlepszy w dotychczasowej karierze wynik osiągnął w loteryjnym konkursie). Nieźle wypadł też podczas lotów w Planicy – dwudziesty drugi w pierwszym (tam latał powyżej 200 m) i dwudziesty szósty w drugim konkursie. Ogólnie: powyżej oczekiwań.

43. Balthasar Schneider (Austria) – 59 punktów (5/+25) / 27.11.1984

Może trochę dziwić, iż Schneider w swej karierze nigdy nie był wyżej w PŚ niż właśnie na 43 pozycji w sezonie minionym, ale… to jeden z tych skoczków, którzy póki co, nie umieją się przebić z Kontynentala (w przeciwieństwie do choćby Pauliego czy Innauera, o Morgensternie i Schlierenzauerze nie wspominając). Schneider w PŚ spala się i skacze poniżej swych całkiem sporych możliwości. W minionym sezonie na siedem startów zapunktował cztery razy – najlepiej w pierwszym Oslo (12 pozycja), w Vikersund (piętnasty) i w Bischofshofen (szesnasty), poza tym dwudziesty trzeci w Kuopio. Warto dodać, iż Schneider NIGDY nie znalazł się w pierwszej "10" żadnych zawodów w cyklu PŚ. Może w przyszłości.

42. Morten Solem (Norwegia) – 63 punkty (6/+10) / 05.08.1980

Kolejny zawodnik, który podobnie jak Schneider, lepiej się czuje w zawodach niższej rangi. Pojawił się dziesięć razy, z czego dokładnie pięć razy zapunktował. Zwykle na dalszych pozycjach – dwudziesty drugi i dwudziesty czwarty w Lillehammer, dwudziesty trzeci w pierwszym awaryjnym Oberstdorfie i dwudziesty czwarty w Lahti. Niemal połowę swego rezultatu pod koniec sezonu przyniosło mu ósme miejsce w fatalnych zawodach na Wielkiej Krokwi.

41. Janne Happonen (Finlandia) – 68 punktów (5/-27) / 18.06.1984

Kolejny, który rozczarował. Po wspaniałym sezonie 2005/06 wrócił do przeciętności. Tylko jedenaście razy oglądaliśmy go w zawodach. W żadnych nie odegrał większej roli. Na przełomie stycznia i lutego nieźle prezentował się w niemieckich konkursach – w Oberstdorfie był osiemnasty i siedemnasty, w drugim Titisee – trzynasty. Poza tym w pierwszym Engelbergu dwudziesty czwarty, a w pierwszych dwóch konkursach Turnieju 4 Skoczni dwudziesty szósty i dwudziesty drugi. Parafrazując Shakespeare’a "ktoś rozczarowuje, by zabłysnąć mógł ktoś – to są zwyczajne dzieje".

40. Tami Kiuru (Finlandia) – 74 punkty (9/-20) / 13.09.1976

Bardzo doświadczony Fin nie miał dobrego sezonu. Stosunkowo często był wystawiany (czternaście razy), ale spisywał się poniżej oczekiwań (choć na pewno wpływ na to miał i wiek) – wszak Tami przekroczył trzydziestkę. Najlepsze rezultaty podczas Turnieju Nordyckiego – w Lahti dwudziesty szósty, w Kuopio osiemnasty, w Oslo czternasty i osiemnasty. Ponadto w Kuusamo dwudziesty pierwszy, w pierwszym Lillehammer dwudziesty piąty, w Vikersund dwudziesty szósty i w Zakopanem dwudziesty siódmy. Ciekawe, Kiuru dziewięć sezonów punktował w PŚ i nigdy nie był w czołowej piętnastce. Tyle samo sezonów bez piętnastki mieli reprezentujący Jugosławię Rajko Lotric i Czechosłowację i Słowację Martin Svagerko, zaś więcej tylko pięciu zawodników. 10 sezonów zaliczyli Wojciech Skupień (ten nawet nie zmieścił się w swej karierze w "30" klasyfikacji generalnej), Robert Mateja i Akira Higashi, 11 – Alexander Herr, zaś 12 rekordzista tej specyficznej kategorii – Szwajcar Sylvain Freiholz (za to onegdaj brązowy medalista z K120 w Trondheim). Warto dodać, iż z tej grupy tylko nasi rodacy nigdy nie stali na podium żadnych zawodów…

39. Roman Koudelka (Czechy) – 87 punktów / 09.07.1989

Młodziutki Czech bardzo ładnie wpasował się w świat skoków narciarskich. To bardzo dobrze rokujący zawodnik, w przyszłości może następca Jandy. W dwunastu zawodach czasem osiągał naprawdę obiecujące rezultaty – zwłaszcza w Klingenthal, gdzie był ósmy. Ładnie też w Titisee (dwudziesty drugi i osiemnasty), w Ga-Pa (piętnasty) i styczniowych Oberstdorfach (dwudziesty szósty i dwudziesty trzeci). Brakujące cztery punkty uciułał dzięki trzydziestym miejscom w pierwszym Engelbergu i "Turniejowym" Oberstdorfie i dwudziestem dziewiątemu w Willingen. No – nie mogę nie wspomnieć jeszcze o jednym – po MŚ, gdzie zawsze był w "30" i konkursie drużynowym w Lahti pojechał na MŚ Juniorów do Tarvisio gdzie nie dał szans nikomu! Ciekawe czy pójdzie w ślady Morgensterna, czy Rutkowskiego – raczej nie zapatrzy się jednak w nasz zmarnowany talent, więc przepowiadam mu świetlaną przyszłość w tym sporcie.

38. Andrea Morassi (Włochy) – 97 punktów (2/+25) / 30.08.1988

A to absolutna rewelacja. Wydawało się, że po zakończeniu kariery Roberto Cecona włoskie skoki nie podniosą się z upadku. Najpierw Chiapolino pokazał, że inny Włoch może zdobyć punkty PŚ, potem Colloredo dał nadzieję na zawodnika klasy – powiedzmy – Ivana i Virginio Lunardich, czy Massimo Rigoniego, zaś Morassi pokazał, że rośnie skoczek na miarę aktualnego trenera kadry. Na razie Cecon nie eksploatuje chłopaka ponad miarę i chyba dobrze robi. W Engelbergu słabo – ani razu nie zmieścił się w "30", potem w pierwszym styczniowym Oberstdorfie zdobył pierwsze punkty (w liczbie trzech), za to w drugim… O ile skok w pierwszej serii na odległość 133 metrów dający mu czwartą lokatę można było uznać za przypadek, to tylko o metr krótszy wynik w drugim windujący go na najniższy stopień podium pokazał co drzemie w młodym Włochu. Olbrzymia i jakże miła niespodzianka stała się faktem. Na MŚ na skoczni dużej w "30", potem MŚ Juniorów w Tarvisio dały mu miejsce poza podium, ale w ścisłej czołówce. Nie zdążył odpocząć i już skakał z punktami w Oslo (29 i 27 lokaty), zaś w Planicy – znów bardzo ładnie. Młodziutki Włoch w pierwszym konkursie był dwunasty, w drugim dwudziesty czwarty. Wielki to talent i – czego mu z całego serca życzę – może w przyszłości w światowych skokach nieźle zamieszać.

37. Primoz Pikl (Słowenia) – 110 punktów (3/+19) / 25.08.1982

Nie da się postępów tego zawodnika nie zauważyć. Dwa lata temu – osiemdziesiąty ósme miejsce, rok temu – pięćdziesiąte szóste, teraz trzydzieste siódme. Aż strach pomyśleć co będzie za rok! Ten zawodnik w PŚ skakał bardzo regularnie (20 występów), będąc pewnym punktem swej drużyny (choć zawiódł nieco na MŚ). Początek sezonu bardzo udany – szesnasty w Kuusamo, siedemnasty i osiemnasty w Lillehammer. Podobnie udany koniec. Cztery starty z punktami w Turnieju Nordyckim (28. w Lahti, 26. w Kuopio, 30. i 24. w Oslo) jeszcze nie były jego wyznacznikiem, za to miejsca siedemnaste, dziewiętnaste i piętnaste w lotach w Planicy – tak. A pomiędzy? Punkty tylko w drugim Engelbergu (29. lokata) i Willingen (dwudziesty trzeci). Nierówno, ale z wyraźnym progresem formy.

36. Rok Urbanc (Słowenia) – 114 punktów (3/+43) / 28.02.1985

A to zawodnik, który absolutnie nie zasłużył na tą pozycję. Wyżej od swego rodaka, ale co najmniej o klasę niższy, ale… ktoś musiał zostać "fuksiarzem" sezonu (bije w tej "kategorii") Ulmera. Generalnie na początku sezonu słabiutko (cztery konkursy bez punktu), potem siedemnasty podczas lotów w Vikersund, aż nadszedł 20 styczeń 2007. Dzień tragiczny dla Jana Mazocha, ale historyczny dla Roka Urbanca. Pamiętamy, jak pod Krokwią odniósł w jednej serii swe niespodziewane i – trudno się chyba ze mną nie zgodzić – przypadkowe zwycięstwo. Potem startował jeszcze w dwóch konkursach o PŚ i na MŚ, ale mówiąc deliktanie – furory nie zrobił. Urbanc pobił rekord należący od pierwszego, historycznego sezonu do Jochena Danneberga – najniżej sklasyfikowany zawodnik w PŚ ze zwycięstwem. Danneberg w sezonie 1979/80 był trzydziesty trzeci. A swoją drogą – pytanie do czytelników. Który zawodnik i w którym sezonie był najniżej sklasyfikowany stojąc na podium. Czekam na odpowiedzi.

35. Arthur Pauli (Austria) – 118 punktów / 14.05.

Obok Innauera i Schlierenzauera czołowy przedstawiciel grupy austriackich nastolatków. Niby chimeryczny, ale ze skłonnościami do prawdziwej wielkości. Wspaniale wypadł w Bischofshofen i Klingenthal – dwa razy zajął tam najlepsze w swej (krótkiej) karierze szóste miejsce. Dobrze też wypadł w Willingen (czternasta pozycja) i Vikersund (piętnaste miejsce). Poza tym dwa razy dwudziesty dziewiąty: Zakopane i ostatnia Planica (akurat Planica to słabsze dni Pauliego – do konkursów nr 1 i 2 w ogóle nie wszedł) i dwa razy poza trzydziestką. O dziwo słabiutko na MŚ Juniorów (gdzie indywidualnie był dwudziesty, zaś drużyna austriacka dzięki dyskwalifikacji jednego z zawodników – jedenasta). Może zawód, który go spotkał przy pominięciu w składzie na MŚ Seniorów miał coś na rzeczy. Niemniej – jeszcze nie czas (zwłaszcza, iż w Austrii jest jednak sporo lepszych skoczków) dla Pauliego. Jak miłośnicy skoków wiedzą Arthur z pochodzenia jest Polakiem i nie wyklucza w przyszłości reprezentowania naszego kraju – myślę, że póki co jednak w Austrii ma lepsze możliwości rozwoju (niestety).

34. Veli-Matti Lindstroem (Finlandia) – 130 punktów (6/P/2005) / 15.11.1983

Po kontuzji piłkarskiej Vellu wraca do skoków. Nie jest to jednak już ta klasa co kiedyś. Większość punktów zdobył w Kuusamo (czwarte miejsce), pierwszym Lillehammer (dwunasta pozycja) i pierwszym Titisee (był tam piętnasty). W pozostałych trzynastu startach punktował sześć razy: 23. w pierwszym Engelbergu, 25. w Oberstdorfie, 24. w Innsbrucku, 20. w Zakopanem, 22. w drugim Holmenollen i 30. (czytaj – trzeci od końca) w finałowym konkursie w Planicy. Mimo wszystko – powrót sympatycznego Fina dało się w światowych skokach zauważyć.

33. Andreas Widhoelzl (Austria) – 158 punktów (13/-23) / 14.10.1976

To prawdziwa legenda skoków i jeden z dawnych bohaterów tej dyscypliny. Osiemnaście pucharowych zwycięstw, wygrana w Turnieju 4 Skoczni, medale MŚ i IO. Niemniej – kończy się powoli jego kariera, pora ustąpić miejsca młodszym. W sezonie 2006/07 skakał często (20 startów), ale raczej nierówno. W czołówce był tylko w Vikersund – szóste miejsce (nawet prowadził po pierwszej serii), w "20" jeszcze tylko w pierwszym Lillehammer (dwudziesty), Klingenthal (czternasty), Willingen (trzynasty), Lahti (piętnasty) i pierwszej Planicy (dwudziesty). A tak zaliczał jeszcze rezultaty w trzeciej dziesiątce: 24. w Oberstdorfie, w Ga-Pa miał pecha, mimo jednej serii zaliczono wyniki KO, a Widhoelzl choć miał jeden z trzydziestu najlepszych rezultatów sklasyfikowany został jako szósty z przegranych na 31. pozycji, 23. w Innsbrucku, 24. w Bischofshofen, 26. w drugim dodatkowym Oberstdorfie i drugim Oslo, 21. na zakończenie w Planicy. Sam wycofał się z rywalizacji o miejsce w kadrze na MŚ wiedząc, że nie ma szans by na nie pojechać.

32. Antonin Hajek (Czechy) – 160 punktów (3/+44) / 12.02.1987

Hajek to (obok Koudelki) przyszłość skoków u naszych południowych sąsiadów. Poczynił ogromne postępy i pod koniec sezonu skakał jak z nut. Początek miał wręcz beznadziejny. Siedem razy w "50" bez punktu. Zapunktował w Zakopanem – był tam dziewiętnasty. Potem w Oberstdorfie dwudziesty pierwszy i piętnasty – można było zwrócić na niego uwagę. Następnie czekała go wpadka w Titisee oraz piętnasta pozycja w Klingenthal i dwudziesta czwarta w Willingen. Na MŚ zupełnie się nie spisał, za to po nich skakał już bardzo dobrze. Najlepiej w Lahti – bardzo dobre szóste miejsce, po tym porażka w kwalifikacjach w Kuopio oraz dwunaste i dwudzieste ósme miejsce w Oslo. Loty w Planicy również bardzo mu się udały: klasyfikowany był na dwudziestym trzecim, siedemnastym i dziewiętnastym miejscu. Koniec sezonu rozbudził na pewno apetyt młodego Czecha na przyszły sezon.

31. Mario Innauer (Austria) – 161 punktów / 10.01.1990

Kolejna wielka nadzieja skoków narciarskich. Syn wielkiego Toniego pojawiał się rzadko, ale zwykle z niezłym skutkiem w PŚ. Rozpoczął w Innsbrucku od szesnastego miejsca, w Bischofshofen był piętnasty. Następnie nie przeszedł kwalifikacji w Vikersund, za to w Zakopanem uplasował się na wysokim, trzynastym miejscu. Po piętnastej pozycji w Oberstdorfie przyszło słabe – 42. miejsce. Szczyt formy osiągnął w Titisee – w pierwszych zawodach był dziewiąty, w drugich – piąty. Sezon PŚ zakończył już w Klingenthal na trzynastym miejscu. W kadrze na MŚ, ale bez żadnego występu. Nie chcą go jeszcze eksploatować, może i słusznie. Za rok – kto wie, czy nie nowy Schlierenzauer.

CDN