20 stycznia 2007r., tłumy kibiców pod skocznią, morze biało-czerwonych flag, ogromny hałas, tysiące rozwrzeszczanych gardeł, niesprzyjające warunki na skoczni, silny wiatr, zielone światełko, zgoda na skok i... tragiczny upadek Jana Mazocha. Chyba każdy sympatyk skoków narciarskich bardzo dokładnie pamięta te tragiczne chwilę. Mimo że od wypadku młodego, czeskiego zawodnika minęło dopiero 5 miesięcy, powraca on już do treningów. Podopieczny Richarda Schallerta właśnie rozpoczyna przygotowania do oddania pierwszych skoków.
Mazoch na swojej stronie internetowej dzieli się ze swoimi fanami decyzją o powrocie do świata sportu. "Z radością informuje o tym, co właśnie robię. Rozpocząłem treningi i jestem zadowolony z ich przebiegu. Myślałem, że będzie szło mi gorzej i dużo ciężej. Dzisiaj mam w planach pobiegać i zrobić ćwiczenia koordynacyjne. Jutro idę ćwiczyć z Janou Filipovou (fizjoterapeutka), będę z nią wykonywał również ćwiczenia koordynacyjne oraz poddam się dalszej rehabilitacji" - napisał Czech.

"Jestem naprawdę bardzo szczęśliwy, że wreszcie mogłem rozpocząć treningi i zacząć przygotowywać się do oddania pierwszych skoków. Myślę, że wszystko się bardzo poprawiło! Tego lata będę się wytrwale przygotowywał do pierwszych skoków, będę robił wszystko, żeby były one lepsze, niż przed tym upadkiem. Oprócz treningów mam jeszcze trochę nauki, ponieważ musze napisać kilka zaległych egzaminów, aby pomyślnie zaliczyć rok" - dodaje.

Skoczek dzieli się również informacją o rychłym narodzeniu się jego córeczki. "Ogromnie się także cieszę, ponieważ zbliża się chwila, kiedy urodzi się moja córeczka. Kupiliśmy różne książki o noworodkach i teraz je przeglądam, żeby wiedzieć jak poprawnie zajmować się takim maluszkiem. Bycie dobrym ojcem to jeden z moich celów" - stwierdził Jan Mazoch.

Nie pozostaje nam nic innego, jak życzyć Czechowi bardzo dobrego sezonu zimowego.