Unterwasser, sobota , godzina 9.30. Przed jednym z domów na Nesselhalde stoi srebrna Skoda z napisem Hoop Schwiiz. Z wnętrza samochodu sączy się muzyka poważna. Po chwili miejsce dla kierowcy zajmuje Simon Ammann. Jedziemy do sąsiedniej miejscowości, bo tam czekają już dzieci na rozpoczęcie Szwajcarskiego Dnia Skoków. Po 5 minutach jesteśmy na miejscu. "Mamo, mamo! Prędko! Przyjechał Simon! No, szybko daj mi te narty!" – drobny 7-letni chłopczyk z niecierpliwością szarpie swoją mamę mobilizując ją do pośpiechu. Chce jako pierwszy skoczyć pod kierunkiem mistrza. Simon Ammann spokojnie idzie w górę, zajmuje miejsce na skoczni K-15. Pomaga dzieciom dopinać kombinezony, kaski, narty. Wykazuje się przy tym niesamowitą cierpliwością i troskliwością. Równocześnie na większych skoczniach trwa skakanie.
W Wildhaus znajduje się pięknie położony kompleks 3 skoczni (K-15, K-30, K40). To tutaj właśnie na skoczni K-40 przed laty swój pierwszy skok oddał mistrz olimpijski i mistrz świata. Dzisiaj na największej skoczni w Wildhaus prym wiodą... dziewczyny. Bez cienia tremy oddają skok za skokiem. Dumne są, że ich skokom przyglądają się Simon Ammann i Werner Schuster. Sandrina, drobna blondyneczka, trenuje od roku w klubie w Grabs. Gdy zapytałam ją dlaczego trenuje skoki i czy nie uważa, że to raczej sport męski, popatrzyła na mnie bardzo zdumionym wzrokiem. "Dlaczego uważasz, że to męski sport? To przecież taki sam wyczyn jak zjazd, czy slalom! Przecież nie ma różnić między dziewczynami, a chłopakami!" – z prędkością karabinu maszynowego zdziwiona dziewczyna zasypuje mnie gradem słów.

"Hihihi, to znaczy są różnice, wiem czym się różni dziewczyna od chłopaka, ale to akurat nie przeszkadza w skokach! Tak samo mamy dwie nogi, aby się dobrze wybić, tak samo mamy głowę , aby ćwiczyć refleks i rozumieć co jest tu ważne!” – przekonuje mnie o swojej zawodniczej wartości. Po chwili zastanowienia dodaje: "o, ja wiem jaki sport jest męski! Podnoszenie ciężarów! Ale przecież i tam startują kobiety!”.

Po rozmowie z Sandriną idę śladem Simona. Na najmniejszej skoczni trwa nauka. Mistrz pokazuje jak powinna wyglądać sylwetka zawodnika szykującego się do skoku. Pomaga chłopcu prawidłowo się ustawić w torach i zaczyna się skakanie. Dziennikarze robią zdjęcia, szczęśliwe dzieciaki po oddanych skokach unoszą w geście triumfu ręce do góry. Atmosfera prawie jak na mistrzostwach. Wspaniale spisuje się Raphael Boldhalder. Jego pierwsze skoki wskazują, że chłopak ma niesamowity dryg do tego sportu. Nie zrażają nikogo upadki. "Przecież jak dzieci uczą się chodzić, to też fikają koziołki! Potem już chodzą dobrze. Tak samo w skokach. Trzeba zaliczyć glebę parę razy, a potem jest już ok."- żadne z ćwiczących tu dzieci nie płakało, nie skarżyło się po brutalnym kontakcie z igelitem. Więcej przejęcia widać było w oczach rodziców.

Na zakończenie Szwajcarskiego Dnia Skoków na Simona Ammana czekała miła niespodzianka – za sukcesy 2007r. osiągnięte w wielkim stylu otrzymał od dziennikarzy i kibiców statuetkę przedstawiającą skoczka podczas lotu nad skocznią. Nasza redakcja miała przyjemność uczestniczyć w tym przedsięwzięciu – statuetka została wręczona przez przedstawiciela naszej redakcji. W krótkiej rozmowie trener Werner Schuster powiedział, że ma wielką nadzieję, że kolejny sezon będzie obfitować w sukcesy Szwajcarów. Jest zadowolony z obecnej formy swoich czołowych zawodników. Z kolei Simon Ammann pytany o kłopoty ze sponsorem odpowiedział - "Nie ma żadnych kłopotów! O, proszę : noszę czapkę z logo firmy Norma. Wszystko jest w należytym porządku. To prasa zrobiła fałszywy alarm. Norma jest nadal moim sponsorem i nic nie wskazuje na to, aby się miało coś zmienić".

Szwajcarski Dzień Skoków trwał do godz. 13. Mimo upału i zmęczenia dzieci z żalem opuszczały skocznię. Chciały skakać jeszcze i jeszcze. A po skokach Wildhaus nadal tętniło życiem. Oprócz dnia skoków ta sobota była również Dniem Wspólnego Śpiewania.

Fotorelacja z Dni Skoków w Wildhaus zostanie opublikowana w najbliższym czasie.