Sobota, 26 maja. Mimo wczesnej pory z nieba leje się żar. Droga do Wisły jest juz zatłoczona. Wleczemy się za nowymi Fiatami 500, które na nasze nieszczęście wybrały tę drogę na swoja próbną jazdę. Jeszcze pozaklejane, próbują ukryć co się da, bo oficjalną premierę będą mieć dopiero na początku lipca. Znajomi Szwajcarzy żartując uświadamiają nas, że słowo FIAT oznacza "Fehler In Allen Teilen" (wada w każdej części)... Dojeżdżamy do Wisły. Tutaj na skoczni trwają już treningi. Za chwilę rozpocznie się konkurs skoków o Puchar Prezesa „Ustronianki”. Pan Marek Siderek wita wszystkich zgromadzonych. Ekipa TVP rozkłada swoje stanowisko. Młodzi skoczkowie mimo ponad 30 stopniowego upału dopinają swoje kombinezony i szykują się do startu. Atmosfera na skoczni jest wspaniała. Organizatorzy zadbali o wszystko: dla zmęczonych upałem jest woda mineralna, dla głodnych - smakowite kiełbaski z grilla. Pod parasolami "Ustronianki" można usiąść na rozstawionych ławach, zjeść coś, schronić się przed palącym słońcem. Z głośników co rusz słyszymy śpiewane gwarą:
cyś ty stary, cyś ty młody
napijze się nasej wody!
Lej do sklanki, lej do dzbanka!
Zdrowa woda "Ustronianka"

Mimo męczącej upalnej pogody młodzi skoczkowie oddawali naprawdę świetne skoki, osiągając na skoczni K-40 odległości ponad 40-metrowe. Tak skakali Piotrek Mojżesz, Kuba Wolny, Damian Żyła, Rafał Polinkiewicz, Tomek Byrt, Paweł Matuszny, Bartek Kłusek oraz "nasz podopieczny" Olek Zniszczoł, którego styl zachwycał zgromadzonych. Nie obyło się bez upadków. Na szczęście grożnie wyglądająca wywrotka młodego i ambitnego Dawida Chyca z Porońca nie miała żadnych poważniejszych następstw. Obserwujący to najmłodsi skoczkowie skomentowali ją jednym zdaniem "eeeee normalka, jak się nie wywrócisz, to się nie nauczysz". Młodych zawodników cechowała odwaga i wielkie serce do skoków. Sebastian Hebel z "Olimpijczyka" nie przejmował się wcześniej nabyta kontuzją - pękniętą kością palca ręki. Usztywniona dłoń nie przeszkadzała mu w ambitnej walce na skoczni. Wśród najmłodszych zawodników byli Dawid Czernecki i Jonatan Hrynko z klubu "Olimpijczyk" Gilowice. Ci 7-letni skoczkowie nie mieli żadnej tremy. Swoją przygodę ze skokami zaczęli od kwietnia tego roku. Oczywiście sport ten "zaszczepił" w nich Adam Małysz. Dla chłopców najlepszą zabawą od najmłodszych lat była zabawa w skoki. "Początkowo skocznią były poduszki, a zawodnikami kredki. Potem było budowanie skoczni z klocków lego i gra komputerowa "skoki". W końcu skończyło się na prawdziwych nartach i prawdziwej skoczni" - dumne mamy opowiadają o etapach dorastania Dawida i Jonatana do trenowania tej dyscypliny sportu. Dawid był w trochę lepszej sytuacji od Jonatana - przynajmniej umiał jeździć na nartach (w wieku 5 lat wygrał slalom na obozie w Ślemieniu). Jonatan pierwszych kroków narciarskich uczył się dopiero w klubie "Olimpijczyk"...

Zainteresowanie skokami wśród dzieci jest duże. I wcale nie jest najistotniejsze, kto skoczy najdalej. Ważne, że sport ten ma tak wielki zasięg. Dlatego oprócz zwycięzców w poszczególnych grupach nagrodzona została filigranowa Marzena Stasik z Goleszowa, jedyna reprezentantka dziewcząt w tym dniu, oraz najmłodszy uczestnik konkursu, niespełna 7-letni Tomek Pilch, chrześniak Adama Małysza. Na marginesie zmagań o Puchar Prezesa Ustronianki zainteresowaliśmy się wielkim nieobecnym - Klimkiem Murańką. Dowiedzieliśmy się, że Klimek właśnie wrócił ze zgrupowania, oddał już około 80 skoków, z czego tylko jeden był nieudany. Trener Jarząbek jest zadowolony ze swego podopiecznego. Klimek od sezonu zimowego podrósł 8 cm, waga jednak podskoczyła tylko o 1 kg. Skacze tak, jakby nie miał przerwy w skokach. Ucieszy wszystkich kibiców zapewne fakt, że razem z innymi młodymi kadrowiczami 6. czerwca wybiera się na 6-dniowe zgrupowanie, aby szlifować formę na zagranicznych skoczniach (3 dni w Villach, 3 dni w Ramsau).

Wisła to piękna miejscowość. Oczywiście kojarzona z Małyszem i wiele Małyszowi zawdzięczająca. Rozwój skoków to rzeczywiście jego zasługa. Jest wzorem dla rzeszy młodych skoczków, ich idolem. Dlatego dziwić może fakt, że w jego rodzinnej miejscowości nikt dotąd nie postarał się, aby skocznie w Wiśle-Centrum miały wreszcie nowy igelit i  wyrównany zeskok. Skocznie straszą burą, zdartą nawierzchnią i zasypanymi trocinami dziurami. Optymistyczne jest jedynie to, że najbardziej wytarte miejsca są w punkcie konstrukcyjnym skoczni, co świadczy, że jest wielu, wielu młodych zawodników, którzy właśnie w tym miejscu kończą swoje skoki... Oczywiście wiadomo, że koszt położenia igelitu przekracza możliwości klubu. Mieszkańcy Wisły maja żal, że Minister Sportu wyłożył pieniądze na skocznie w Zagórzu, a oni zostali zapomniani, chociaż mają najwięcej w Polsce najlepszych zawodników i "swojego" prezesa PZN ... Do tego przebudowa "Malinki" ciągnie się w nieskończoność... Właściwie oglądając "Malinkę" odnosi się wrażenie, że mało zostało już do zrobienia. Stoi już nawet wieża sędziowska, zamontowane jest oświetlenie, jest przeprowadzona droga. Jedynie zeskok straszy osuwającym się gruntem. Tak czy owak, widać włożone tu duże pieniądze i trzymanie obiektu w takim stanie nie jest najmądrzejszym wyjściem. Szybkie zakończenie budowy spowodowałoby przecież, że skocznia wreszcie zaczęłaby na siebie zarabiać. A przy takiej popularności skoków w Polsce byłoby to wysoce realne.

W restauracji Parku Zdrojowego jest makieta "Malinki". Miejmy nadzieję, że - mimo istniejących trudności - na makiecie się nie skończy i miasto Adama Małysza doczeka się skoczni z prawdziwego zdarzenia. W holu restauracji Parku Zdrojowego, obok wspomnianej makiety, stoi czekoladowy pomnik przedstawiający naszego mistrza. Rzeczywiście, jak podawały ostatnio media, lewe ucho jest nadgryzione. Ponieważ figurka jest naturalnych rozmiarów, trudno posądzać jakieś dziecko o takie dewastujące łakomstwo. Wygląda raczej, że ktoś dorosły, wzorem Tysona, zasmakował w odgryzaniu uszu...

Będąc w Wiśle trudno pominąć Galerię z Trofeami Mistrza. W świetnie urządzonym obiekcie możemy zobaczyć medale olimpijskie, medale z mistrzostw świata, puchary, Kryształowe Kule, kombinezon z sezonu 2000/2001 z podpisami wielu światowej sławy skoczków, narty specjalnie przygotowane na tegoroczne skoki w Planicy i wiele, wiele innych ciekawych eksponatów... A nad galerią, od lutego tego roku, działa "Małysz fashion" - sklep z odzieżą, gdzie niezwykle sympatyczna teściowa naszego mistrza, znająca najnowsze trendy mody, pomoże wybrać z dużej ilości oferowanych tu najmodniejszych ubrań wspaniałe włoskie i francuskie kreacje po całkiem przystępnych cenach…

Rozmawiając z mieszkańcami o ostatnich mieszkaniowych problemach państwa Małyszów zapytałam, co będzie, gdy Małysz wyprowadzi się z Wisły. Dla wszystkich taka sytuacja jest nie do pomyślenia - "Wisła bez Małysza to jak kot bez ogona". I tego stwierdzenia komentować chyba nie trzeba...



Tomek Pilch, najmłodszy uczestnik zawodów.


Olek Zniszczoł.


Dawid Czernecki i Jonatan Hrynko.


Konrad Motyka


Odgryzione ucho Małysza.


zobacz więcej zdjęć »