W słoweńskiej miejscowości Portoroz obradowała wczoraj komisja do spraw skoków, która podjęła decyzję, iż żadne zmiany, dotyczące kontrowersyjnego współczynnika BMI, nie będą wprowadzone do regulaminu skoków.
Na zjeździe FIS, Polskę reprezentował Lech Nadarkiewicz, a celem konferencji było wprowadzenie kilku zmian do regulaminu skoków. Najbardziej kontrowersyjnym było jednak zaproponowane podniesienie BMI z 20 do 20,5. Wymusiłoby to na zawodnikach, bądź zmianę wagi - przytycie, bądź skakanie na krótszych nartach. Polski Związek Narciarski od początku nie był przychylny temu pomysłowi, uważając iż jest on wymierzony w Adama Małysza, którego BMI waha się na granicy dopuszczalności. PZN nie omieszkał również wysłać otwartego listu do FISu gdzie krytykował pomysł.

Jednak Adam Małysz może odetchnąć z ulgą. We wczorajszym głosowaniu siedmiu członków było za podniesieniem współczynnika, dziewięciu przeciw. Podniesienia BMI chcieli przedstawiciele Czech, Rosji, Słowenii, Austrii, Włoch, Kanady oraz Szwecji. Również przedstawiciel Francji, zgodnie z zaleceniami swojej federacji miał głosować za podniesieniem, jednak jak się potem przyznał, przekonały go argumenty polskiego związku i w efekcie oddał głos negatywny.

"To jest duży sukces Polski i krajów, które były przeciwne podnoszeniu BMI, że te zmiany nie zostały wprowadzone. Ucieszy to także polskich zawodników, którzy już w czwartek wieczór próbowali dowiedzieć się ode mnie, jak może ułożyć się piątkowe głosowanie i czy powinni szykować się na zmiany" - skomentował całą sytuację Lech Nadarkiewicz.