Konkursy Pucharu Interkontynentalnego (COC) w skokach narciarskich nie odbiegają poziomem od zawodów Pucharu Świata. Skoczkowie z tzw. "zaplecza" niewiele ustępują swoim kolegom z "pierwszych składów". Świadczy o tym chociażby to, że zwycięzca "kontynentala" z Lahti - Austriak Mathias Hafele - tydzień później przegrał walkę o punkty PŚ tylko z weteranem fińskich skoków Janne Ahonenem.
Przed świętami, ci potencjalnie słabsi skoczkowie, rywalizowali podczas zawodów w Libercu. Na skoczni o punkcie konstrukcyjnym k-120 można było zobaczyć skoki nawet na odległość 141 metrów! Jak zapewnił mnie trener polskiej kadry Zbigniew Klimowski, nie ma mowy o podwyższonym rozbiegu i innych czynnikach ułatwiających uzyskiwanie dalekich skoków. Dla wszystkich zawodników, niezależnie czy startują w Pucharze Świata, czy Pucharze Kontynentalnym, wiatr wieje tak samo.
W obecnym sezonie Puchar Kontynentalny, podobnie jak Puchar Świata, zdominowali głównie Austriacy. Kolejnymi zwycięzcami konkursów byli: wspomniany już wcześniej Mathias Hafele, Thomas Morgenstern - 16-latek, który udanie zadebiutował w tegorocznym Turnieju Czterech Skoczni i Bastian Kaltenbock. Ci młodzi zawodnicy pod okiem doskonałego szkoleniowca Alexa Poitnera (w zeszłym roku asystował Toniemu Innauerowi w przygotowaniach kadry A), stanowią pewne zaplecze austriackich skoków narciarskich.

Podobnie ma się sprawa z Norwegami i Słoweńcami. W Pucharze Kontynentalnym skaczą nie tyle słabi Norwegowie- trener Mika Kojonkoski zadbał, aby poziom zawodników był wyrównany- a po prostu ci, którzy nie mieszczą się w kadrze A. W Libercu można było spotkać Tommy Ingebrigtsena- byłego Mistrza Świata, Andresa Bardala czy Larsa Bystola, którzy uzyskiwanymi na COC wynikami nie ustępują swoim kolegom z pierwszego zespołu. Nazwiska słoweńskich zawodników, również nie brzmią obco! Jure Radelj, Igor Medved czy Primoz Zupan-Urh nie raz rywalizowali z najlepszymi w PŚ.
Aby reprezentować Polskę na zawodach Pucharu Interkontynentalnego trzeba wykazać się bardzo dobra dyspozycją na treningach. Konkurencja jest duża. Pewne miejsce w drużynie wydają się mieć Krystian Długopolski (15-ty i 20-ty w konkursach w Libercu. Startowało 79-u zawodników) oraz Wojciech Skupień (30-ty i 28-y). Oprócz tej dwójki w Libercu nasz kraj reprezentowali: Łukasz Kruczek, który cały czas należy do czołówki polskich skoków, co udowodnił zajmując 9-te miejsce w Mistrzostwach Polski, Grzegorz Sobczyk - 10-ty na Mistrzostwach Polski i junior, 15-letni Jan Ciapała. O ile trzej pierwsi zawodnicy są znani kibicom choćby z pojedynczych występów w Pucharze Świata, o tyle dwaj pozostali wciąż jeszcze nie pokazali się szerszej publiczności. Obaj są bardzo utalentowanymi skoczkami, jednakże brakuję im... 'oskakania się". Treningi zaczęli późno i w porównaniu z resztą zawodników, maja niewielką ilość skoków oddanych w tym sezonie. Obaj są jednak optymistami i nie tracą humoru. To właśnie cechuje naszą kadrę! W porównaniu z innymi drużynami tryska z nich energia i łatwo można zauważyć doskonałą atmosferę panującą wśród zawodników (mimo iż są to zupełnie różne osobowości). Nie sposób też opisać relacji między naszymi skoczkami a trenerem Zbyszkiem Klimowskim. Jest to przykład doskonałego szkoleniowca, który dba nie tylko o dobry trening, ale także o dobre samopoczucie zawodników. Jest to potrzebne, gdyż kadra B w przeciwieństwie do Adama Małysza i spółki nie zabiera na zawody żadnego psychologa. Zawodnicy sami dbają o swój sprzęt. Nie mają za sobą całego sztabu lekarzy, masażystów i serwisowców.

Pisząc o Pucharze Interkontynentalnym trzeba wspomnieć o pewnej "egzotyce" tych zawodów. Tu nagle okazuje się, że Roberto Cecon nie jest jedynym Włoskim zawodnikiem! Swoich skoczków ma także Ukraina, Białoruś a nawet Rumunia! Tutaj można poznać młodszego brata Primoza Peterki- Urosa. Dowiedzieć się co tak naprawdę rządzi skokami narciarskimi... że sprawy finansowe niestety mają wciąż ogromny wpływ na wszystko co dzieje się sporcie- bo nie opłaca się wysyłać tylko dwóch Słowaków na Puchar Świata, bo czasami zamiast pięciu zawodników na zawody jedzie tylko trzech, gdyż zabrakło sponsorów i dofinansowania...

Puchar Kontynentalny to zupełnie nowe doświadczenie. Nie ma kwalifikacji, więc w konkursie głównym startują wszyscy! To konkurs, na który przychodzi tylko garstka naprawdę zainteresowanych kibiców. Gdzie nie ma tłoku. Zawodnicy nigdy nie odmówią zdjęcia i krótkiej rozmowy. To zawody, na których nie widać żadnych uprzedzeń. Tu skakanie jest najważniejsze, bo stawką są występy w Pucharze Świata.