W minioną niedzielę lider Pucharu Świata - Adam Małysz, o mało nie zaliczył upadku po silnym podmuchu wiatru podczas skoku na Holmenkollen. Polak tylko dzięki niesamowicie silnym nogom i dużemu doświadczeniu uniknął upadku i ustał skok. Jego "wyczyn" sprowokował dyskusję czy organizatorzy nie przeholowali dopuszczając do konkursu przy silnych podmuchach wiatru.
Atmosferę podkręcają norweskie media. Także Mika Kojonkoski, trener ekipy norweskiej, jest za zmianami, które poprawiłyby bezpieczeństwo skoczków. Fin optuje za wprowadzeniem specjalnych osłon, które uchroniłyby zawodników przed podmuchami wiatru. "Na takich odsłoniętych skoczniach jak w Oslo muszą być zainstalowane ekrany chroniące od wiatru. Technologia dzięki której można było w niedzielę rozegrać bezpieczny i uczciwy konkurs istnieje i wcale nie jest aż taka kosztowna" - mówi Kojonkoski.

Trener Polaków zgadza się ze swoim rodakiem. "W niedzielę było bardzo niebezpiecznie, coś trzeba zmienić w organizacji zawodów pucharowych. Te niby bezpieczne zielone strzałki, które widać w telewizji nie wyjaśniają wszystkiego. One pokazują tylko siłę wiatru na dole, a nie to co dzieje się w górze po odbiciu z progu. Siatki chroniące od wiatru na Holmenkollen zabezpieczają tylko część toru lotu skoczka. Pomagają, ale nie do końca" - kończy Hannu Lepistoe.