Podczas drużynowych zawodów w Lahti bliscy niespodzianki byli Rosjanie. Ostatecznie zajęli 4 lokatę, tracąc do Finów ponad 40 punktów. Gdyby Vassiliev skakał na swoim normalnym poziomie mogli pokusić się nawet o podium. Przed zawodami kilka chwil znalazł dla naszej redakcji trener - Wolfgang Steiert. Zapraszamy do lektury.
Skokinarciarskie.pl: Jak skomentujesz wczorajsze treningi i kwalifikacje ?

Wolfgang Steiert: Muszę powiedzieć, że zarówno wczorajsze kwalifikacje, jak i treningi odzwierciedlają cały sezon w naszym wykonaniu. Patrzę na to tak: udaje się nam regularnie kwalifikować wszystkich czterech skoczków do konkursu głównego. Jest to tym ważniejsze, że Norwegowie, Austriacy i Finowie startują z większą ilością zawodników i stanowią większość listy startowej. To, że mimo wszystko najczęściej nam się udaje mieć czterech skoczków w zawodach, widzę jako bardzo pozytywne.

Skokinarciarskie.pl: Na którym miejscu Rosjanie według Ciebie zakonczą dzisiejsze zawody?

W.S.: Sądzę, że nawet na bardzo wysokim. W Sapporo długo byliśmy na trzecim miejscu, ale karty rozdał wiatr. Jeśli każdy będzie skakał na miarę swoich możliwości, to będziemy w stanie powalczyć o trzecie miejsce.

Skokinarciarskie.pl: W jakich okolicznościach zostałeś trenerem kadry rosyjskiej?

W.S.: Gdy nie byłem już wystarczająco dobry, by zajmować się ekipą niemiecką, zacząłem rozglądać się za inną posadą. W owym czasie oczywiście większość ekip miała trenerów. Według mnie Rosja zawsze była bardzo interesującym krajem, z niezwykłą aurą. Wiedziałem, że rosyjscy skoczkowie mają potencjał i dużo młodych talentów.

Skokinarciarskie.pl: Do kiedy masz kontrakt?

W.S.: Niedawno go przedłużyłem do 2010 roku.

Skokinarciarskie.pl: Jaki miałeś przed objęciem posady obraz Rosji, a jaka okazała się rzeczywistość?

W.S.: Na początku nie zdawałem sobie sprawy, jak wielkim krajem jest Rosja, ilu ma mieszkańców, jaki jest styl życia. Muszę przyznać, że nigdy nie doświadczyłem ze strony Rosjan niczego przykrego. Co jeszcze? Rażąca jest różnica pomiędzy bogatymi a biednymi. W godzinach szczytu jedziesz 20 km w 3 godziny, a hotele są niesamowicie luksusowe - gdy wychodzisz z nich na ulicę, widzisz te niesamowitą różnicę poziomu życia.

Skokinarciarskie.pl: Jak wygląda zainteresowanie Rosjan samą dyscypliną?

W.S.: W ostatnim czasie Rosjanie zaczęli zwracać więcej uwagi na skoki narciarskie. Wśród wszystkich dyscyplin sportowych skoki wciąż zajmują jedno z ostatnich miejsc - za biathlonem, hokejem na lodzie, piłką nożną, siatkówką. Popularność jednak wzrasta, a gdy ma się zawodnika takiego jak Denis Kornilov, który dobrze wygląda i może stać się gwiazdą sportową, wszystko może bardzo szybko się zmienić. Będzie to zapewne też zależało od tego, czy Rosja w następnym roku w czerwcu otrzyma olimpiadę.

Skokinarciarskie.pl: Kto wchodzi w skład ekipy rosyjskiej? Norwegowie, Austriacy, Niemcy mają po kilku trenerów i cały sztab pomocniczy...

W.S.: Ja jestem zdania, że drużyna im mniejsza tym lepsza - mamy specjalistów od sprzętu, w zimie dołącza do nas serwisant Jari Mantila. Rozmawiałem niedawno z prezesem związku narciarskiego w sprawie fizjoterapeuty, który mógłby do nas dołączyć w następnym sezonie. Chciałbym utrzymać taki skład, jaki jest teraz, ale fizjoterapeuta jest także ważnym elementem - jest w stanie poprawić fizyczne możliwości zawodników, a to się przekłada nawet na piętnastoprocentową poprawę wyniku.

Skokinarciarskie.pl: Jak wygląda zaplecze w Rosji - kadra B, juniorzy...?

W.S.: Tak naprawdę to zaplecza nie ma. Mamy kilku bardzo utalentowanych juniorów, niedługo do drużyny dołączy dwóch 17-letnich skoczków, ale problemem w Rosji jest to, iż nie ma systemu, który umożliwiałby stworzenie kadry B i juniorskiej. Nie jestem też w stanie sam wszystkiego zmienić. Ale stopniowo wprowadzamy zmiany i krok po kroku idziemy we właściwym kierunku. Mamy świetnych trenerów, którzy potrafią zająć się młodymi zawodnikami.

Skokinarciarskie.pl: A skocznie? Jak wygląda sytuacja ze skoczniami? Słyszałam już wielokrotnie o budowie nowych obiektów na terenie Rosji...

W.S.: W Petersburgu niedługo ma rozpocząć się budowa nowych skoczni, podobnie w Jekaterinburgu i Niżnym Nowogorodzie, a jeśli Soczi będzie gospodarzem Olimpiady, to może i tam zbudują obiekty. Istniejące skocznie są w fatalnym stanie i tak naprawdę nie nadają się do skakania.

Skokinarciarskie.pl: Gdzie odbywają się zatem treningi?

W.S.: W Europie Środkowej.

Skokinarciarskie.pl: Scharakteryzuj skoczków ze swojej ekipy.

W.S.: Są to bardzo intersujący młodzi ludzie, bardzo się od siebie różniący. Vassiliev ma silny charakter i niezwykłą technikę. Jest bardzo odporny psychicznie. Oczywiście, miał wpadki podczas MŚ, ale nie przykładamy do nich większej wagi. Kornilov jest bardzo inteligentnym człowiekiem - może nawet za inteligentnym jak na sportowca - co często stanowi dla niego problem, ponieważ za dużo myśli. Ma też idealne warunki fizyczne. Ipatov jest dosyć wrażliwy, spokojny, dużo gra na gitarze, stopniowo się rozwija i zawsze uważnie słucha moich rad. Ilja jest typem playboya, uwielbia się bawić - zawsze rwę włosy z głowy, gdy wychodzi wieczorem na imprezę. W ostatnim roku dużo nad sobą pracował.

Skokinarciarskie.pl: A co się dzieje z Ildarem Fatchullinem?

W.S.: Wciąż jest częścią drużyny, ale świadomie odsunąłem go trochę na bok. W 2005 roku był najlepiej spisującym się Rosjaninem w Pucharze Świata, ale ma dość trudny charakter. Jest Tatarem, bardzo dumnym człowiekiem, niezbyt dobrze znosi krytykę. W przeciwieństwie do reszty reprezentacji przestał robić postępy. Chcę, by zauważył, jak daleko zachodzą koledzy z kadry, którzy słuchają moich rad, ale też i krytycznych uwag. Może wówczas zmieni podejście do treningów. W następnym sezonie zabraknie go raczej w drużynie, bo dochodzi dwóch młodych skoczków.

Skokinarciarskie.pl: W jakim języku porozumiewasz się ze swoimi zawodnikami? Vassiliev mówi przykładowo tylko po rosyjsku...

W.S.: Vassiliev wbrew pozorom coraz więcej rozumie po niemiecku, a jeśli mówię wolno, to jest w stanie zrozumieć wszystko. Dmitry Ipatov dobrze włada angielskim, Kornilov także, a Ilja coraz lepiej mówi po niemiecku.

Skokinarciarskie.pl: Na jakim miejscu na dzień dzisiejszy widzisz drużynę Rosji?

W.S.: Zauważyłem, że z czasem zawodnicy oraz trenerzy innych drużyn zaczęli traktować nas z dużym szacunkiem. Nie jestem w stanie powiedzieć, na jakim miejscu dokładnie się znajdujemy. Dla mnie i tak liczy się to, abyśmy się wciąż poprawiali. Trudno porównać nas do innych, tych najlepszych drużyn, które w kadrze mają nawet do dziesięciu zawodników skaczących na najwyższym poziomie. Dwa, trzy lata temu najlepszy rosyjski zawodnik w klasyfikacji generalnej zajmował miejsce w piątej dziesiątce, a teraz zdołaliśmy się poprawić na tyle, by śmiało walczyć nawet o medale na wielkich imprezach. Oczywiście, trochę nam jeszcze brakuje do światowej elity. Ale jeśli popatrzeć na to z innej perspektywy, to wśród skoczków dawnego bloku wschodniego Vassiliev jest największą gwiazdą. Podsumowując: jeśli porównać nasze dzisiejsze osiągnięcia do tych sprzed trzech lat, zrobiliśmy niesamowity postęp. Nawet dla mnie idzie to nieraz za szybko. Ale wciąż powtarzam: nie jestem magikiem, musimy spokojnie pracować, tak jak robiliśmy to dotychczas. Co mnie trochę rozżaliło podczas Mistrzostw Świata w Sapporo, to fakt, iż Rosjan w ostatnich dwóch seriach puszczano przy bardzo złych warunkach. Sądzę, że gdy na belce startowej siadali skoczkowie z tych czołowych ekip, to poczekano, zanim włączono im zielone światło na start. Został po tym niesmak. Jedną rzeczą, na którą chciałbym zwrócić uwagę, jest fakt nakładów pieniężnych. Dopiero teraz, trenując Rosjan, zauważam, jak wiele pieniędzy wydaje się na skoki w Europie, na przykład w Niemczech czy Norwegii. Nasza drużyna jest mniej liczna i wydatki są znacznie mniejsze. Według mnie można wiele osiągnąć z mniejszym budżetem, jeśli w drużynie jest entuzjazm i chęć do ciężkiej pracy, tak jak w przypadku drużyny szwajcarskiej.

Skokinarciarskie.pl: Opowiedz coś o sobie. Jak potoczyła się Twoja własna kariera?

W.S.: Do 1988 roku byłem skoczkiem, ale na skoczniach osiągałem tylko średnie wyniki. Po zakończeniu kariery ukończyłem kurs trenerski. Zacząłem pracować u siebie w Schwarzwaldzie jako trener - byłem m.in. klubowym trenerem Hansjörga Jäkle, Christopha Duffnera, Svena Hannawalda, a także Martina Schmitta. Osiągnąłem w sumie wszystko, co można jako szkoleniowiec osiągnąć w Niemczech. Zostałem trenerem kadry niemieckiej, ale po jakimś czasie sprawy zaczęły się komplikować. Pojawiła się propozycja posady trenerskiej w Rosji i ją przyjąłem.

Skokinarciarskie.pl: Właśnie, byłeś trenerem klubowym Martina Schmitta, dobrze go znasz. Jak sądzisz: co się z nim dzieje?

W.S.: Tak jak większość czołowych zawodników, Martin także doświadcza podczas swej kariery wzlotów i upadków. Ale ja teraz nie jestem jego trenerem, więc trudno mi powiedzieć, co dokładnie stanowi problem Martina.

Skokinarciarskie.pl: Jak podsumujesz swoją dotychczasową pracę z ekipą rosyjską?

W.S.: Na razie jestem bardzo zadowolony.