Na najbliższy drużynowy konkurs Pucharu Świata, Hannu Lepistoe powołał 15-letniego Maćka Kota. Zaskoczył tą decyzją wszystkich. Zaskoczony był także sam zainteresowany. "To jest dla mnie całkowite zaskoczenie. Absolutnie nie spodziewałem się tego powołania, przecież ja nie startowałem jeszcze nigdy w Pucharze Świata, nawet w zawodach o Puchar Kontynentalny. Mój największy sukces to wygranie przed dwoma tygodniami konkursu FIS Cup w Zakopanem. W Lahti mam wystartować tylko w konkursie drużynowym. (..) Nie za bardzo się denerwuję. Nigdy jeszcze nie byłem w Lahti, nie skakałem na tamtejszej skoczni, mówią, że jest trudna, taka studnia, często na niej wieją wiatry" - mówi Maciek.
Bardziej przejęty od młodego skoczka wydaje się być jego ojciec, a przy okazji fizykoterapeuta polskiej reprezentacji. "Powiem szczerze, obawiam się, czy Maciek nie zostaje rzucony na zbyt głęboką wodę. Ma wystartować w konkursie drużynowym, w indywidualnym nie może, bo nie zdobył jeszcze choćby jednego punktu w Pucharze Kontynentalnym, a to jest przepustką do startów PŚ. Ale trener Hannu Lepistoe mówi: - Nie ma żadnej presji na Maćku, ma tylko wystartować. Z tego, co wiem, Lepistoe ma diabelski plan, jeśli nasza drużyna znajdzie się w czołowej ósemce, to Maciek automatycznie nabędzie prawo startu w Pucharze Świata na dwa lata. Jestem zdenerwowany, ale wierzę takiemu fachowcowi jak Lepistoe, który wychował kilkunastu medalistów olimpijskich i mistrzostw świata, w tym Nykaenena, Ahonena, Morgensterna. Po sobotnim konkursie Maciek wróci do kraju, będzie szykował się do mistrzostw świata juniorów w Tarvisio" - kończy Rafał Kot.