Niedziela, 4 marca godz. 15:50. W Zurichu piękna pogoda, +15 stopni, słońce, trawniki pokryte kwitnącymi stokrotkami. W mieście czuje się atmosferę nadchodzącej wiosny. W przykawiarnianych ogródkach wszystkie nasłonecznione miejca zajęte. Wystawiając twarze do słońca, niektórzy już w krótkich rękawach, wolno sączą kawę, przeglądają prasę. Czas jakby się zatrzymał...
Zurich-Kloten, lotnisko, terminal nr 2. Ląduje samolot z Tokio. W hali przylotów ogromny tłok i zgiełk. Powiewają wielkie flagi w barwach Szwajcarii oraz biało-zielone flagi z napisem METTI i z wizerunkiem Simona Ammanna trzymającego ręce w geście triumfu. METTI to sponsor Mistrza Świata, firma produkująca ...pasztety. Dzieci - poubierane w biało-zielone koszulki z identycznym wizerunkiem Ammanna jak na flagach - rozdają zgromadzonym w hali przylotów opakowania pasztetu... Po chwili hałas narasta. To wchodzi reprezentacja Toggenburga z fan klubem. Kilkunastu rosłych młodych mężczyzn ubranych w białe koszule z regionalnym haftem niesie na ramionach ogromne (30 kg) szwajcarskie dzwonki. Rytmiczne bicie dzwonów uniemożliwia jakąkolwiek rozmowę. Togenburgczycy z dzwonami ustawiają się wokół wyjścia pasażerów tworząc szpaler. Za nimi, w drugim szeregu, stoją dzieci z wielkimi flagami. Wszyscy czekają na Mistrza. Nieco z boku stoi jego rodzina: tata Heiri, mama Margrit, bracia Elias i Josias z dziewczynami, siostry Magdalena oraz Stefi z synkiem Lukasem. Wszędzie wielu przedstawicieli prasy i telewizji. Wiedząc, że jesteśmy z Polski, wszyscy gratulują nam Małysza :-)...

Po chwili ukazuje się oczekiwany Simon Ammann. Błyski fleszów, dudnienie dzwonów, okrzyki tłumu. Uśmiechnięty mistrz podchodzi do wszystkich, ściska wyciągniete do niego dłonie, stara się zamienić z wieloma choć kilka słów. Potem kilka wywiadów dla prasy i telewizji i wieeelkie rozdawanie autografów. Feta na lotnisku trwa ponad godzinę. Wszyscy gratulują mistrzowi, pytają o wrażenia z Sapporo. Obecny jest rownież Andreas Kuettel (w niedzielę do Szwajcarii przyleciało tylko tych dwóch skoczków, reszta teamu wracała późniejszym samolotem do Frankfurtu, a z Frankfurtu dalszą podróż odbywała busem). Andreas również chętnie rozmawiał o Sapporo. Mówił o swoim szczęściu i nadziei jaką miał po pierwszym skoku na Miyanomori - "Pierwszy skok udał mi się wspaniale. Myślałem, że może zachowam to drugie miejsce. Niestety ten drugi skok to było jedno wielkie "scheisse..." Gratulował nam Małysza mówiąc, że "skok Adama w pierwszej serii to było mistrzostwo świata samo w sobie, skok marzeń, skok nie do powtórzenia przez nikogo innego..."

Po spotkaniu na lotnisku Simon Ammann odjechał do telewizji, gdzie na żywo o 18:10 wystąpił w programie Panoramasport. Oprócz typowych pytań i typowych odpowiedzi na temat skoków, telewizja pokusiła się na przeprowadzenie analizy... wyglądu Simona. Najpierw pokazano w studio na ekranie fryzurę Mistrza Olimpijskiego i fryzurę Mistrza Świata - obie krótkie i w naturalnym kolorze. Potem pokazano Simona w czarnych długich włosach i - wspominając jego chude sportowe lata - określono ją mianem "fryzury kryzysowej" ;-)... Jakie uczesanie wybierze na następne lata ? ;-)))

Po programie telewizyjnym Simon Ammann przyjechał do rodzinnego Unterwaser na wielkie powitanie. Jednym ze sponsorów powitania był Postbus. Właśnie autokarem z wyświetlonym napisem "Mistrz Świata 2007" został dowieziony fanclub z kibicami, a za nim mniejszym busem przyjechał sam mistrz. Oczywiście wjazd do Unterwasser odbył się przy ogłuszającym dźwięku klaksonów. Cała miejscowość obwieszona została transparentami ku chwale mistrza. Niektóre parafrazowały znany tekst z Jamesa Bonda ("007 goldfinger... jego imię jest Ammann. Simon Ammann"). Na placu przy źródełku im. Simona Ammanna, Simon przesiadł się na... skocznię. Organizatorzy zbudowali makietę skoczni. Mistrz, w nartach z zachowaną pozycją V, został przyczepiony linami pozorując skok. Makieta z żywym mistrzem ciągnieta była elektrycznym wózkiem od źródełka pod Hotel Sternen. Simon - zachowując pozycję w locie - pozdrawiał zgromadzony na trasie tłum. Czasem wyglądało to komicznie, bo machanie rękami przypominało nieco styl a'la .... (wiadomo kto).... Przy SportTreff szpaler tworzyły osoby trzymające płonące pochodnie. Przez cały przejazd słychac było "Simi hymn" - utwór nagrany po zdobyciu medali olimpijskich. Niektórzy zgromadzeni komentując to wydarzenie mówili, że "jest platforma jak na karnawale w Rio, do wielkiego show brakuje tylko nagich tancerek tańczących sambę"...;-).. Zamiast samby i tancerek była za to świetna miejscowa orkiestra i chór dający popis jodłowania :-)))) Przy hotelu Sternen na zgromadzonych czekały na świeżym powietrzu zastawione stoły. Można było m.in. gratis skosztować reklamowanego przez Ammanna pasztetu i wypić sygnowane przez mistrza wino (Weltmeister-wein 2007)... Simon pytany o wyroby firmy Metti, ze śmiechem wyjaśniał, że "Simi-pasztet nie oznacza, że ja jestem pasztetem! Nie oznacza też, że pasztet zrobiony jest ze mnie!!!" Wino (białe, zrobione z niebieskich winogron rejonu Toggenburg) jest formą pomocy młodym skoczkom. Po prostu część dochodów z każdej sprzedanej butelki idzie na szkolenie młodej kadry...

Pod hotelem Sternen, na tarasie, ustawiony został tron dla mistrza (był to fotel okryty futrzakiem). Tutaj na podwyższeniu mógł ogarnąć wzrokiem licznie zgromadzony tłum. Nastąpiły przemówienia oficjeli, wręczanie prezentów (m.in. wycieczka od biura turystycznego, urządzenia do gotowania japońskich potraw, wielki tort itp.). Oficjalną część zakończył pokaz sztucznych ogni. Następnie, wśród szpaleru chorągwi z okolicznych miejscowości regionu Toggengurg, Simon Ammann udał się do hotelu Sternen, gdzie odbyło się półgodzinne spotkanie z mediami. A potem z rodziną i przyjaciółmi balował do dnia następnego....

Zobacz zdjęcia z imprezy »