O tym, że Mika Kojonkoski darzy najlepszego polskiego skoczka wielkim szacunkiem wiedzą wszyscy. I pomimo że nie kryje podziwu dla wyczynu Małysza w Sapporo, uważa, że Polak nie zdobędzie w tym roku kryształowej kuli.
"Adam Małysz był nieprawdopodobny i w sobotę skakał w swojej własnej lidze, a pozostali w niższej. Można się go obawiać, bo pokazał naprawdę świetną formę podczas, gdy prowadzący w punktacji generalnej mój podopieczny Anders Jacobsen wypadł słabo, lecz lepiej niż w poprzednich konkursach. Pozostała jednak jeszcze walka o punkty w siedmiu zawodach. Pomimo świetnej dyspozycji Małysza uważam, że to Jacobsen wygra najwyższą stawkę i zabierze do domu wielki narciarski tort" - mówi o całej sytuacji Kojonkoski.

"Anders przeżywał pewne załamanie nerwowe podczas pobytu w Japonii, zwłaszcza po konkursie na dużej skoczni kiedy był 14. Wysokiej formy nie da się jednak utrzymać przez cały sezon i słabsze dni musiały nadejść. Pracowaliśmy jednak intensywnie nad aspektami psychologicznymi i już w sobotę było lepiej. Uważam że w najbliższy weekend, w Lahti Anders stanie już na podium" - dodaje.

Sam Jacobsen już po pierwszych dwóch dniach pobytu w kraju "kwitnącej wiśni" i mówił o trudnościach w aklimatyzacji. Przede wszystkim dokuczała mu zmiana czasu, a przez to problemy ze snem. Mika ma jednak nadzieję, że po powrocie do Europy Anders odzyska równowagę, w czym pomoże mu wsparcie psychologa, a to przełoży się na osiągane rezultaty. I pomimo tego, iż różnica punktowa między Adamem, a Andersem w klasyfikacji generalnej jest duża, sprawa walki o kryształową kulę jest wciąż otwarta, gdyż do końca sezonu pozostało aż 6 konkursów indywidualnych.