Polscy skoczkowie z mistrzem świata – Adamem Małyszem na czele są już w Polsce. W niedzielę, tuż przed północą wylądowali na warszawskim Okęciu. Na „Orła z Wisły” i resztę ekipy czekali kibice i dziennikarze.
Nasz mistrz nie ukrywał, że czuje się zmęczony i cieszy się z powrotu do kraju. Najwięcej radości sprawia mu jednak mistrzowski medal.

- Z każdego tytułu cieszę się coraz bardziej. W tym sezonie forma jest cały czas bardzo podobna. Do tej pory brakowało jednak trochę szczęścia i takiej eksplozji jak na średniej skoczni w Sapporo. Bardzo lubię tego typu obiekty, czuję się na nich pewnie. To mi na pewno pomogło – opowiadał mistrz.

Adam Małysz, który już wcześniej zdobywał tytuły mistrza świata jechał do Japonii jako jeden z głównych faworytów do złota. Na dużej skoczni się nie udało. Skoczek z Wisły był tuż za podium.

- Jak trudny był ten powrót do złota? Był bardzo trudny. Cały czas mieściłem się w czołówce, ale zawsze czegoś brakowało. Miałem trzy niesamowite lata, kiedy zdobyłem trzy Puchary Świata, cztery medale MŚ i dwa igrzysk olimpijskich. Spodziewałem się, że kryzys przyjdzie. I cieszę się, że był taki słaby. Cały czas byłem w czołówce, raz na jakiś czas wygrałem konkurs – powiedział Małysz.

Nasz najlepszy skoczek twierdzi, ze w ponownym zdobyciu złota pomogli mu koledzy ze skoczni.

- Ja w ogóle, to szczególnie dziękuję Szwajcarom. Oni spowodowali, że przestałem się przejmować, a zacząłem bawić skokami, podchodzić do nich z radością. Zawsze pytali Andreasa Kuettela, czemu jest taki uśmiechnięty, nawet jak mu nie idzie. Odpowiadał, że trzeba się cieszyć z życia, bo nie wiadomo, jak długo ono potrwa. Próbuję tak podchodzić do tego. Na wesoło. Bardzo dużo osiągnąłem w skokach i czasem sobie myślę: po co mi te nerwy? Wiem, nie da ich się uniknąć. Presja i większa koncentracja jest na zawodach, ale do treningu i przygotowań trzeba podchodzić na luzie – zakończył mistrz świata.

Złoto Małysza to także sukces całego sztabu szkoleniowego polskiej kadry. Hannu Lepistoe zapewnia, że kolejnym celem na ten sezon jest Kryształowa Kula, bowiem walka o trofeum wieńczące Puchar Świata nie jest jeszcze rozstrzygnięta. Fiński trener zdradził też, że ekipie udało się przyśpieszyć prędkość najazdową Małysza.

- Znaleźliśmy dobrą mieszankę smarów, dzięki której Adam znacznie poprawił prędkość na progu. Na dużej skoczni przegrał z Ammannem o 0,4 km na godzinę, a na średniej wyprzedził Szwajcara o 0,3 km – powiedział Hannu Lepistoe.

Po ponad 20-godzinnej podróży powrotnej skoczkowie udali się do domów. W czwartek „biało-czerwoni” udadzą się do Finlandii, gdzie odbędą się kolejne konkursy z cyklu Pucharu Świata.