Sytuacja w Niemieckim Związku Narciarskim staje się coraz bardziej napięta. Od czasu odejścia Svena Hannawalda Niemcy nie osiągnęli żadnych bardzo znaczących sukcesów. Dodatkowo kryzys pogłębiła poważna kontuzja Michaela Uhrmanna, zaś przysłowiowym "gwoździem do trumny" stało się ósme miejsce naszych zachodnich sąsiadów w konkursie drużynowym na Mistrzostwach Świata w Sapporo. Niemców pokonały m.in.: Polska, Szwajcaria, Japonia i Rosja.
Niedzielny kompromitujący występ naszych zachodnich sąsiadów z pewnością nie zachęci ogromnych koncernów do sponsorowania podopiecznych Petera Rohweina. RTL oraz inne firmy wycofują już swoje nakłady na ten sport, zaś Niemiecki Związek Narciarski nie może pozyskać nowych firm, mogących finansować niemieckie skoki narciarskie.

Drużynowy konkurs w pełni obrazuje sytuację niemieckiej drużyny, która bez Michaela Uhrmanna nie istnieje, zaś szkoleniowiec naszych zachodnich sąsiadów zmuszony jest wystawiać bardzo młodych skoczków, gdyż starsi nie skaczą nawet na poziomie niektórych Polaków. Tacy zawodnicy jak Tobias Bogner są niedoświadczeni oraz nie powinni jeszcze startować w tak ważnych imprezach jak MŚ bez właściwego przygotowania psychicznego oraz fizycznego.

Jednym z powodów nieudanych występów Niemców może być również brak autorytetu u trenera. Po odejściu z kadry narodowej Alexandra Herra, zaufanie niemieckich skoczków (oraz działaczy) do Petera Rohweina zapewne zmalało. Bez oparcia w osobie szkoleniowca, żadna, nawet najlepsza drużyna nie może właściwie funkcjonować. Sam Rohwein zauważył ostatnio, iż może wcale nie znajduje się na odpowiednim miejscu. Jeśli chce on uratować niemiecki team, powinien podać się po Mistrzostwach Świata do dymisji.

Problem w zespole naszych zachodnich sąsiadów (podobnie jak w Polsce) stanowi brak "zastępczego lidera". O tym, iż jest to bardzo uciążliwe, przekonaliśmy się podczas wspomnianego wcześniej konkursu drużynowego. Czasy Martina Schmitta już dawno się skończyły, zaś pozostali niemieccy skoczkowie nie potrafią nawiązać do bardzo bogatych tradycji swoich rodaków sprzed choćby kilku lat. Poza Michaelem Uhrmannem nie mają oni żadnego zawodnika mogącego rywalizować o najwyższe laury.

Mimo najnowszych technologii, ogromnych nakładów finansowych i wspaniałego sprzętu Niemcy zdecydowanie nie potrafią dogonić czołówki. Wydaje się, iż zagrożenie stanowi dla nich nawet Polska czy Rosja, co jeszcze kilka lat temu byłoby nie do pomyślenia. Jeśli Niemiecki Związek Narciarski chce wydostać się z niewątpliwie głębokiego kryzysu, musi dokonać radykalnych zmian. Może warto byłoby zastanowić się nad zmianą trenera? Ta decyzja należy jednak do władz niemieckich skoków narciarskich.