W Sapporo ból głowy nęka nie tylko Petera Rohweina. Także Berni Schoedler ma nad czym myśleć. Trwają bowiem spekulacje na temat zatrudnienia Szwajcara na stanowisku głównego trenera niemieckich skoczków. Berni Schoedler zastanawia się nad przeniesieniem do Niemiec. "Niemcy mogą kusić, ale muszę się nad tym zastanowić" - mówi Schoedler. Generalnie nie było jeszcze żadnych konkretnych rozmów. Po najgorszych w historii rezultatach na dużej skoczni, niemiecki związek zainteresował się człowiekiem, który stworzył podwójnego złotego mistrza olimpijskiego i mistrza świata - Simona Ammanna.
Dyrektor sportowy DSV, Thomas Pfuller uważa Schoedlera za wspaniałego trenera. Uważa jednak, że to Schoedler powinien zasygnalizować chęć opuszczenia Szwajcarii. Wprawdzie stanowisko trenera jest jeszcze zajęte przez Petera Rohweina, ale on sam ma wątpliwości, czy powinien nadal sprawować swoją funkcję. Po swoim trzecim sezonie jest w centrum krytyki, a pech - kontuzja w Sapporo Michaela Uhrmanna, jeszcze bardziej go pogrąża... "W pierwszej kolejności sam muszę sobie odpowiedzieć, czy jestem odpowiednią osobą na stanowisku trenera, czy czuję się na tyle silny, aby nadal prowadzić drużynę"- rozmyśla Rohwein.

Jednocześnie Berni Schoedler też ma wątpliwości odnośnie swojego ewentualnego miejsca w niemieckim teamie. Chciałby mieć do czynienia z problemami wyłącznie sportowego charakteru. "Peter robi dobrą robotę, ale on jest bardziej szefem niż trenerem" - uważa Schoedler. "Jeżeli głównymi problemami będą zagadnienia związane z administrowaniem, a nie trenowaniem, to taka rola mi nie leży" - oznajmia Szwajcar. Oczywiście sytuacja finansowa niemieckiego związku jest o niebo lepsza od sytuacji związku szwajcarskigo. Schoedler kieruje budżetem w wysokości 500.000 euro. Budżet Niemców to 15 mln euro... "Nie rozumiem, dlaczego Niemcy nie odnoszą sukcesów mając aż tak wielkie środki" - zastanawia się Simon Ammann.

Berni Schoedler zastanawiając się nad swoją przyszłością jako trenera, zwraca jednocześnie uwagę na to, że jego metody różnią się nieco od metod stosowanych w Niemczech. On stawia bardziej na indywidualizacje treningu, a nie na nowinki techniczne. Jego cechą jest spokój i zaufanie do zawodników, a nie nacisk i autorytaryzm. Sam boi się syndromu wypalenia. Od 7 lat związany jest ze szwajcarskiem teamem i czuje się już lekko wypalony. Nosi się z zamiarem porozmawiania o przyszłości ze swoją drużyną w czasie Turnieju Skandynawskiego. Nie ukrywa, że jest bardzo związany ze Szwajcarią i interesują go też oferty szwajcarskie (np. jako szef od szkolenia nastepców). Przejścia do Niemiec nie wyklucza, ale to musi mieć konkretne podłoże finansowe. Nie ukrywa, że zadaje sobie przy tym wciąż pytanie, czy nie będzie tu stać na przeszkodzie jego szwajcarska mentalność. No, ale być może na wszystkie jego wątpliwości będzie miała ostatnie zdanie jego niemiecka żona Kathleen...