W sobotnim, indywidualnym konkursie Pucharu Świata w Willingen doszło do sytuacji kiedy to Miran Tepes - prawa ręka Waltera Hofera, przetrzymał na belce Adama Małysza. Polak miał bardzo korzystny wiatr w dopuszczalnych normach, jednak mimo tego nie został puszczony w optymalnych warunkach.
Po tym incydencie wybuchła wielka fala krytyki wobec Słoweńca. Na forach internetowych aż wrzało od obelg. Także w TVP komentatorzy wypowiadali się niepochlebnie o decyzji "drugiej osoby" w skokach. Już podczas skoku Małysza, Włodzimierz Szaranowicz zbyt stronniczo podszedł do sprawy. Komentarze w studio eksperta - Sebastiana Szczęsnego i Prezesa PZN napędzały do bezkompromisowej krytyki decyzji Tepesa. Sam Małysz również wypowiadał się ostro.

To wszystko skłoniło mnie do pewnych refleksji. Być może moja opinia jest osamotniona i ten artykuł spotka się z wielką krytyką, jednak ośmielam się stanąć w obronie Słoweńca. Skokami interseuję się ponad 10 lat i często widziałem sytuacje, kiedy strzałka wiatru była zielona, a mimo tego skoczek został przetrzymany, a często nawet zdjęty z belki. Wszystko było w porządku dopóki nie chodziło o Adama Małysza. Gdyby na jego miejscu był Anders Jacobsen czy inny skoczek, obawiam się, że nikt nie zwróciłby na to uwagi. Przecież dziś nikt nie mówi o warunkach w jakich został puszczony w drugiej serii Gregor Schlierenzauer, który spadł do drugiej dziesiątki w II serii.

Czyżbyśmy wszyscy zapomnieli o wypadkach na skoczni? Czy tak dawno obserwowaliśmy tragedię Mazocha, który feralnie upadł na zeskok? Podczas skoku Małysza wiatr rzeczywiście był dopuszczalny, ale była to jego górna granica. Przy częstej zmienności jego siły przy dojeździe na próg Adam mógł mieć 2,5, ale również 3,0 metra/sekundę. Wobec krytyki Tepesa i Hofera o puszczaniu Mazocha w zagrażających warunkach, czy nie powinniśmy bić się w pierś i wręcz podziękować Słoweńcowi, że nie ryzykował kolejnej wpadki? Dziś bliższy jestem opinii, że po PRAWDZIWEJ wpadce Tepesa i Hofera w Zakopanem, zachowali zimną krew w Willingen i nie ryzykowali puszczenia Polaka przy wietrze na granicy bezpieczeństwa.

Jakie byłyby opinie, gdyby Polak skoczył o 15-18 metrów dalej (jak dowodził Sebastian Szczęsny) i przy okazji upadł i nie daj Boże, zrobił sobię krzywdę?

Proponuję mniej populizmu i więcej realizmu. Swoimi krzywdzącymi opiniami w studio telewizyjnym, można zrobić więcej złego niż dobrego. Wszyscy chcemy, aby Małysz odnosił sukcesy, nie należy jednak zapominać o zdrowym rozsądku i rzetelnym dziennikarstwie, oddającym to, że Tepes nie uwziął się na Małysza i nie preferuje swoich rodaków. Ostatnio usłyszałem nawet, że Benkovic ma złoto z MŚ tylko dzięki Tepesowi. Pogratulować autorowi tych słów.