Konkurs drużynowy w Sapporo to jeden z trzech na tegorocznych Mistrzostwach Świata. Tytułu bronić będą Austriacy, którzy są czołowymi pretendentami do zwycięstwa. Alexander Pointner, w przeciwieństwie do innych trenerów, ma tylu świetnych zawodników, iż nie może zdecydować się, których wybrać. W obecnej chwili żaden z jego podopiecznych nie jest do końca pewny startu w "drużynówce". Gregor Schilerenzauer, Thomas Morgenstern, Andreas Kofler czy Martin Koch to skoczkowie z najwyższej półki, niemal gwarantujący sukces.
Poza Austrią walkę o medale powinna nawiązać między innymi Finlandia, która wypada w tym sezonie jednak bardzo przeciętnie. Janne Ahonen oraz Matti Hautamaeki zapewne nie mogą zaliczyć swoich startów do udanych. "Maska" nie stanął tej zimy ani razu na podium, zaś młodszy z braci Hautamaeki nie może czasem zakwalifikować się do finałowej "trzydziestki". Arttu Lappi mimo świetnego początku, ostatnio wyraźnie traci do czołówki. W jego skokach nie ma już tego "błysku" pozwalającego na wygrywanie konkursów. Pozytywnym aspektem w drużynie Krainy Tysiąca Jezior może być powolny powrót do najlepszych Janne Happonena. Młody Fin z konkursu na konkurs skacze coraz lepiej i wyraźnie poprawił wyniki sprzed kilku miesięcy. Tommi Nikunen mimo ostatnich słabych występów swoich podopiecznych liczy na złoto. Zapowiada zaciętą walkę na bardzo wysokim poziomie. Fiński szkoleniowiec postawi zapewne na Arttu Lappi, Janne Ahonena, Mattiego Hautamaeki oraz Janne Happonena.

Kolejnymi pretendentami do medalu są Norwegowie, którzy podobnie jak Finowie, skaczą w tym sezonie poniżej oczekiwań. Mika Kojonkoski nie ma poza Andersem Jacobsenem skoczków, którzy stworzyliby drużynę mogącą nawiązać walkę z Austriakami o złoto. Forma Larsa Bystoela w niczym nie przypomina tej sprzed Igrzysk Olimpijskich w Turynie, zaś dyspozycja Bjoerna Einara Romoerena nie pozwala na kwalifikowanie się tego skoczka do finałowej "30". Pozostali zawodnicy także nie zachwycają, chociaż Roar Ljoekelsoey zaliczył ostatnio zwyżkę formy. Honor Norwegów, oprócz Jacobsena, ratuje nieźle spisujący się Tom Hilde. 20-letni podopieczny Miki Kojonkoskiego nie skacze rewelacyjnie, jednak wykazuje on pewną regularność dającą mu miejsce w gronie trzydziestu najlepszych skoczków. Trener Norwegii, wybierając ostateczny skład na konkurs drużynowy w Sapporo, stanie przed trudnym wyborem. Pozostaje mieć jedynie nadzieję, iż będzie on słuszny.

Na pochwałę zasługuje w tym sezonie Rosja. Od czasu objęcia tej kadry przez Wolfganga Steierta, zawodnicy naszego wschodniego sąsiada poczynili ogromne postępy. Niemiecki szkoleniowiec uczynił z Dimitri Ipatova, Denisa Konlilova czy Dimitri Vassilieva skoczków światowej rangi. Rosjanie nie staną zapewne na podium konkursu drużynowego tegorocznych Mistrzostw Świata, jednak takie kraje jak Polska czy Słowenia powinny obawiać się podopiecznych Wolfganga Steierta, którzy z roku na rok stają się coraz lepsi.

Od czasu wielkich sukcesów Svena Hannawalda, niemieckie skoki przeżywają wyraźny kryzys. Na nic zdał się najnowszy sprzęt, gdy zawodnicy naszego zachodniego sąsiada są bez formy. Peter Rohwein nadal nie może znaleźć wyjścia z tej sytuacji, zaś Niemiecki Związek Narciarski już szykuje dymisję niemieckiego szkoleniowca. Pojedyncze sukcesy Michaela Uhrmanna nie wystarczą, by zadowolić niemieckich kibiców. Jeśli Niemcy nie zdobędą na zbliżających się Mistrzostwach Świata medali, kolejni sponsorzy wycofają swoje dotacje na skoki, zaś Rohwein będzie musiał poszukać dla siebie nowej drużyny. Do tego ekipę Adlers prześladuje pech. Po stracie Herra, kontuzje zaliczył Neumayer, a ostatnio Martin Schmitt.

Polska kadra nie jest z pewnością faworytem do medalu konkursu drużynowego Mistrzostw Świata w Sapporo. Poza Adamem Małyszem oraz Kamilem Stochem nasi zawodnicy nie skaczą zbyt dobrze. Miejsca Stefana Huli oraz Piotra Żyły w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata mówią same za siebie. Takie kraje jak Rosja czy Niemcy wyprzedzają nas drużynowo o lata świetlne, więc radzę zagorzałym kibicom Polaków schować entuzjazm do kieszeni. Nie oznacza to, iż 5. miejsce naszych rodaków na Igrzyskach Olimpijskich to przypadek, jednak nie warto liczyć na ponowny cud. Za sukces można będzie uznać 6. lub 7. miejsce podopiecznych Hannu Lepistoe.

Szwajcaria od dawna ma już ustalony skład drużyny na konkurs drużynowy tegorocznych Mistrzostw Świata. Berni Schoedler z pewnością wystawi Andreasa Kuettela, Simona Ammanna, Michaela Moellingera oraz Guido Landerta. O ile dwaj pierwsi są w świetnej formie, o tyle pozostali nie mogą zakwalifikować się często do drugiej serii, a nawet do konkursu. Drużyna Szwajcarii to fenomen na skalę światową, gdyż mimo zajmowanej czwartej pozycji w Pucharze Narodów nikt nie stawia ich w gronie faworytów. Jeśli podopieczni Berniego Schoedlera zajmą miejsce w pierwszej ósemce, ich szkoleniowiec zapewne będzie z nich zadowolony.

Na koniec nie należy przekreślać Japończyków. Przecież na swoim terenie z pewnością będą chcieli pokazać, że liczą sie jeszcze w świecie skoków. W tej chwili jednak, poza Kasaim, nie mają zawodnika, który plasowałby się na przyzwoitych pozycjach.

Skoki narciarskie to dyscyplina niezwykle loteryjna. Nigdy nie można być niczego pewnym na 100%. Pozostaje zatem cierpliwie czekać na konkurs drużynowy w Sapporo w przekonaniu, iż wygra najlepszy.