Czeski skoczek po wybudzeniu ze śpiączki farmakologicznej wraca do zdrowia. Jeszcze przed przewiezieniem do Czech, w Krakowie zaczął mówić i stawiał pierwsze samodzielne kroki. Niestety szwankuje jego pamięć. Mazoch myślał, że upadku doznał w Kuusamo, na rozpoczęcie sezonu. Potem jednak stopniowo przypominał sobie starty w Japonii, ale nie w Zakopanem. Wymazał je z pamięci. Dla czeskich mediów po raz pierwszy wypowiedział się osobiście. "Jeszcze mnie trochę boli głowa i czuję się zmęczony, ale bardzo się o mnie starają i czuję się dobrze. Co się stało dowiedziałem się od ludzi. Powiedzieli mi jak to było i jak się skończyło. Zawodów w Polsce w ogóle nie pamiętam"- przyznał czeski skoczek.
Kilka dni temu udostępniono e-maila do Jana, na który można było wysyłać wyrazy wsparcia i otuchy. Robili to także czytelnicy naszego serwisu. Do Mazocha przyszło tysiące maili. "Ich liczba mnie zaskoczyła. Autorom maili bardzo dziękuję; były dla mnie wsparciem". Mazoch zapewnił, iż przeczyta wszystkie, wcześniej ich treść czytał mu personel szpitalny, teraz robi to osobiście.

Według lekarzy szpitala wojskowego Praga-Strzeszowice, gdzie od środy Mazoch jest hospitalizowany, jego stan zdrowia jest bardzo dobry i stale się poprawia. "Mam nadzieję, że za dwa tygodnie będę już w domu" - powiedział Honza. Wraz ze skoczkiem w Pradze jest cała jego rodzina. W przyszłym tygodniu Jan i Barbora będą wybierać wspólnie imię dla dziecka.