Małyszomania minęła. Szał na Adama Małysza osłabł, a Telewizja Polska nie bije rekordów oglądalności podczas transmisji skoków. W jednym zdaniu można ująć, że skoki narciarskie straciły zainteresowanie wśród Polaków. Podkreślają to badania dotyczące zainteresowania sportem. Skoki od 2004 roku tracą na oglądalności. Właśnie wtedy Adam Małysz przeżywał największy kryzys w swojej karierze. Jego dwa drugie miejsca w Kuusamo i Zakopanem nie zadowoliły kibiców. Oglądalność w sezonie 2003/2004 wyniosła 5,25 mln, a w ubiegłym roku już tylko 4,68 mln. Tak duży spadek mógł być spowodowany porażkami na najważniejszych imprezach, tj. Mistrzostwa Świata w Oberstdorfie, Mistrzostwa Świata w lotach na Kulm czy Igrzyska Olimpijskie w Turynie.
Jednak nie tylko od niepowodzeń skoczka zależy popularność skoków. Przecież w piłce nożnej nie mieliśmy sukcesów od kilkudziesięciu lat. Po przegranym Mundialu oglądalność futbolu w Polsce jest cały czas największa. Można powiedzieć, że piłka nożna jest sportem narodowym w IV RP. Wyżej niż skoki plasują się także siatkówka i pływanie.

Dlatego dochodzę do wniosku, że Polacy nigdy nie interesowali się skokami narciarskimi. Te 4,68 miliona publiczności lubi oglądać skoki narciarskie. Nie tylko skoki Adama Małysza, ale też takich zawodników jak Ammann, Kuettel czy Ahonen. Prawdziwy kibic nie opuści tego sportu nawet jeśli nie będzie sukcesów. Prawdziwy kibic będzie oglądał skoki także po zakończeniu kariery przez Adama Małysza, gdyż oglądanie tego ekstremalnego sportu sprawia mu radość, budzi w nim podziw dla człowieka, który z prędkością ponad 90 km/h wylatuje w powietrze z nartami na nogach.