Mimo, iż weekend skoków narciarskich w Zakopanem dobiegł końca, to nie cichną komentarze na temat wydarzeń na Wielkiej Krokwi. "Było niebezpiecznie, ale dało się skakać. Cóż, ryzyko i upadki są wpisane w nasz zawód. Żal mi Janka, to wyglądało okropnie" - mówił o sobotnim, loteryjnym konkursie Adam Małysz.
"Może i skakaliśmy ze względu na kibiców. Bo za ogrodzeniem było drugie tyle ludzi co na skoczni. Ale z drugiej strony uważam, że jednak można było skakać. Z tego, że przerwali zawody, zadowoleni byli tylko zawodnicy z pierwszej trójki. Jeśli pierwszą serię skończyliśmy, to można było dokończyć i drugą. Warunki były podobne. Wystarczyło przeczekać silniejsze podmuchy" - dodaje polski skoczek, który wygląda nie być osamotniony w opinii o możliwości dokończenia sobotniego konkursu: "Kiedy dyrektor FIS od skoków Walter Hofer przyszedł do nas na górę, Austriacy krzyczeli, żeby kontynuować zawody. Przyczyną przerwania był upadek Mazocha. I wiatr. Byłem bardzo zawiedziony, rozczarowany. Ale co zrobić?".

Zakopiańskie konkursy miały pokazać w jakiej faktycznie formie jest Adam Małysz. Niestety wiatr na to nie pozwolił. "Nie udało się nawet treningowo poskakać przed zawodami. Sobotni konkurs był dziwaczny. Mam więc nadzieję, że w końcu przyjdzie śnieg i prawdziwa zima" - żalił się Małysz.

W najbliższy weekend, o ile warunki atmosferyczne będą sprzyjać, odbędą się kolejne konkursy Pucharu Świata. Jak wyglądają plany Adama Małysza i polskiej reprezentacji? "Za tydzień skaczemy w Oberstdorfie, potem Titisee i Willingen. A za miesiąc mistrzostwa świata, ale ja na razie o nich nie myślę. Koncentruję się na Pucharze Świata. Chciałbym jeszcze gdzieś potrenować, ale w całej Europie nie ma śniegu. Wszyscy mają kłopoty. Drugi raz w tym sezonie będziemy skakać na skoczni K-120 w Oberstdorfie. Nie będzie tam lotów na mamucie, tylko jeszcze raz zawody na dużej skoczni. W Turnieju Czterech Skoczni zająłem tam trzecie miejsce, więc jadę z optymizmem. To pechowy sezon. Gdyby był mróz, śnieg, nie byłoby takich wiatrów. Tylko w Innsbrucku i Bischofshofen były w tym sezonie normalne konkursy, na wszystkich innych karty rozdawał wiatr" - zakończył skoczek z Wisły.