O problemach reprezentacji Finlandii od wczoraj krążą pogłoski, a cała ich podróż na zawody do Zakopanego owiana jest mgiełką tajemnicy, którą spróbujemy rozwiać. Huragan "Cyryl", który przeszedł w ostatnich dniach nad Europą, dał się we znaki nie tylko zawodnikom, którzy już chcieli się przygotowywać do skakania na Wielkiej Krokwi. Huragan największe szkody wyrządził w Niemczech, nic więc dziwnego, że uniemożliwił także ruch lotniczy - odwołano między innymi lot, którym fińska ekipa miała we czwartek przybyć do Warszawy, co zmusiło skoczków Kraju Tysiąca Jezior do spędzenia nocy w porcie lotniczym w Monachium. Loty wznowiono dopiero w piątek po południu i potwornie zmęczeni skoczkowie dotarli do Zakopanego dopiero około godziny 21.
O swoistym pechu mogą mówić także Arttu Lappi, któremu w trakcie podróży przepadł kombinezon i buty, oraz Matti Hautamaeki, którego czwartkowy lot z Kuopio do Helsinek opóźniła burza śnieżna i zawodnik zmuszony był kontynuować podróż do Polski samodzielnie.

Długa i wyczerpująca podróż z pewnością pozostawiła ślady na samopoczuciu Finów, miejmy jednak nadzieję, że w dzisiejszym konkursie - do którego awansować udało się wszystkim sześciu - będą w stanie walczyć o dobre pozycje.