Zakopiański Puchar Świata zmobilizował wszystkie służby, aby ta impreza sportowa mogła się odbyć. Okolice Wielkiej Krokwi - pięknie oświetlonej w czwartkowy wieczór i rewelacyjnie naśnieżonej - były miejscem najliczniej odwiedzanym przez turystów i fanów skoków. Nawet bardzo silne podmuchy huraganu "Cyryl" nie były w stanie zachwiać wiary, że zawody jednak się odbędą. "Cyryl i Metody chodzą w parze - znajdą się więc metody, aby poskromić Cyryla" - to zdanie usłyszane na zakopiańskich Krupowkach w pełni odzwierciedlało wielki optymizm fanów.
Tymczasem wiatr narobił na Podhalu porządnego zamieszania - na drodze dojazdowej do Łysej Polany zwalone drzewa zablokowały przejście graniczne. W okolicach Morskiego Oka (nie mylić z popularną dyskoteką na Krupówkach) drzewa były łamane jak zapałki. Na Jaszczurowce (okolice Nosala) wiatr zwalił budkę telefoniczną - szklane ściany budki zostały naturalnie potłuczone, ale kabel na szczęście nie został zerwany i osoby desperacko potrzebujące połączenia telefonicznego mogły w pozycji horyzontalnej ;-) skorzystać z aparatu...

Przez całą noc wiatr łomotał dachami, ranek natomiast przywitał wszystkich śniegiem. Wreszcie Zakopane odzyskało swój zimowy urok. Niestety. Zaplanowane na rano treningi nie odbyły się z powodu resztek "Cyryla", a wieczorne treningi i kwalifikacje tym razem z powodu... nadmiaru śniegu. Wprawdzie ratrak ubijał zeskok, zgarniał nadmiar puchu, a nawet zdeterminowany Walter Hofer własnoręcznie ubijakiem próbował walczyć ze śniegiem - niestety wszystkie te zabiegi nie przyniosły oczekiwanego rezultatu. Po parokrotnym przesuwaniu terminu rozpoczęcia treningów trzeba było w końcu skapitulować i ogłosić wygraną śniegu i wiatru...

Pomieszało to plany także naszej redakcji, bo zaplanowany na sobotni poranek czat z Simonem Ammannem pokrył się czasowo z przełożonymi treningami i kwalifikacjami. Wprawdzie Simon skłonny był "odpuścic" dla nas treningi i kwalifikacje, ale - życząc mu jak najlepiej - postanowiliśmy zapowiadany czat przeprowadzić w innym terminie. Adam Małysz na piątkowej konferencji prasowej pytany jaka przepowiada pogodę na sobotnio-niedzielne zmagania, z humorem odpowiedział, że "w kolanach ani w plecach mnie nie łupie - więc chyba będzie dobrze". Z optymizmem patrzy na zakopiański konkurs i na swoją formę: "polecę daleko, bo red bull przymocował skrzydełka do moich nart, a na dodatek jest to moja skocznia". Życząc wspaniałych, dalekich lotów mamy nadzieje, że spełnią się prognozy Adama Małysza - i te dotyczące pogody, i te dotyczące skoków...

Na treningi zapraszamy do naszej relacji live na:
www.live.skokinarciarskie.pl