Zanim dzisiejsi zwycięzcy dotarli na konferencję prasową, minęło dużo czasu. Po udzieleniu wywiadów najróżniejszym stacjom telewizyjnym oraz dziennikarzom na skoczni nareszcie pojawili się na oficjalnym spotkaniu. Anders Jacobsen, który wygrał Turniej Czterech Skoczni podczas swojego pierwszego sezonu w Pucharze Świata, Gregor Schlierenzauer, dzisiejszy solenizant, oraz Simon Ammann - doświadczony zawodnik na tle dwóch wcześniejszych. Oto, co powiedzieli, gdy opadły już pierwsze emocje.
Simon Ammann: Przed dzisiejszym konkursem czułem na sobie dużą presję, byłem zdenerwowany. Tym bardziej się cieszę, że w takich warunkach potrafiłem oddać dwa naprawdę dobre skoki. Wczorajsze próby treningowe nie poszły mi najlepiej, dzisiejsze nie były jakieś genialne i dlatego w klasyfikacji Turniejowej przede mną są inni zawodnicy. Jestem naprawdę szczęśliwy z tego trzeciego miejsca. Te zawody były sprawiedliwe, a przede wszystkim jestem zachwycony atmosferą, jaka aktualnie panuje w gronie skoczków - jest niesamowicie przyjacielska, a tego do tej pory nie było. Jeśli chodzi o zbliżające się Mistrzostwa Świata w Sapporo, moimi celami są medale - zarówno indywidualny, jak i drużynowy. Jednak największą radość sprawiłoby mi, gdybym mógł tam stanąć na podium razem z Andreasem Kuettelem.

Gregor Schlierenzauer: Ten Turniej Czterech Skoczni był dla mnie czymś niesamowitym. Jestem bardzo szczęśliwy, że udało mi się zająć drugie miejsce oraz że dzisiaj oddałem dwa wspaniałe skoki. Puchar Świata jest dla mnie wciąż czymś nowym, przyznaję, że Turniej był dla mnie także męczący, nigdy wcześniej nie skakałem tylu konkursów w tak krótkim czasie. Byłbym szczęśliwy, mogąc jechać za tydzień na zawody w Vikersund, jednak tę sprawę omówimy dopiero z trenerami. O mistrzostwach świata nie mogę jeszcze nic powiedzieć, wiem natomiast, że medal drużynowy byłby dla mnie spełnieniem wszystkich marzeń.

Anders Jacobsen: Najbardziej poruszającym momentem było zwycięstwo w Innsbrucku, kiedy stałem na podium i grano hymn narodowy, miałem wtedy łzy w oczach. Dzisiejszy dzień był także wyjątkowy i jestem teraz małym, szczęśliwym chłopcem. Najbardziej denerwowałem się przed pierwszą rundą, ale koledzy - zwłaszcza Roar - podnosili mnie na duchu. Koledzy z ekipy są bardziej doświadczeni, skakali już na Turnieju, służą mi wsparciem i potrafią rozbawić. Pomagają mi też radzić sobie z mediami i całą zewnętrzną presją. Przed konkursem napiłem się też kawy i czekolady, co pomogło. (śmiech) Zgadzam się z Simonem, że atmosfera dzisiejszego konkursu była bardzo dobra. W Bischofshofen jest ze mną mój tata, rozmawiałem z nim wczoraj wieczorem i dziś rano - świadomość, że jest tutaj, dodawała mi wewnętrznego spokoju. Jeśli chodzi o samochód, to nie wiem, czy uda mi się go sprowadzić do Norwegii. Musiałbym zapłacić bardzo wysoki podatek, więc pozostaje mi zwrócić się do przedstawiciela Nissana. (śmiech) Jeśli mi się uda, zamierzam nim jak najbardziej jeździć. Bardzo cieszę się na nadchodzące zawody z Vikersund, sporo tam trenowałem, jednak na skoczni K90. Duża skocznia trochę mnie przeraża, ale mam nadzieję, że będę się tam dobrze bawił. Moim następnym celem są mistrzostwa świata - wierzę, że złoty medal zdobyty w drużynie byłby czymś fantastycznym.